Zelig-ski Zelig-ski
151
BLOG

Protokoły psychiatryczne - teczka ze szpitala w Kobierzynie

Zelig-ski Zelig-ski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Odcinek 9 (może dziewiąty), przepisany z bardzo zmiętego i pokreślanego długopisem i jakimś flamastrem. Ktoś na drugiej stronie napisał (chyba pod adresem autora tych zeznań): „a to skurwysyn! Zabić go!” Wiele słów jest zamazanych, ale możliwych do odczytania, kartka maszynopisu jest pisana częściowo długopisem, częściowo na maszynie i przedarta na połowę, jakby ktoś zamierzał ją wyrzucić, ale w miejscu przedarcia została napowrót sklejona przezroczysta taśmą i włożona między kartki do teczki, zawierające akta zaznania tego pacjenta.
 
Przepisane z akt, bez nagłówka i daty, jedna z luźnych kart wielkości A4:     
         Wszystko to się opiera na fakcie, że człowiek jest istotą seksualną; na seksie opiera się wychowanie, kultura, ład społeczny i religia. Konfesjonał jest powołany do tego, by regulować i rozgrzeszać duchowo, życie płciowe. Więc kapłan jest regulatorem kurestwa duchowego, natomiast łoże prostytutki jest konfesjonałem do rozgrzeszania i regulacji kurestwa cielesnego, takiego, które dla zachowania zdrowia, stać się musi! 
 
Ten stan praw naturalnych, w którym, w legalnie stanie małżeńskim, żyje zasadniczy trzon większości społeczeństwa (który jest normą), jest jakby kościołem powszechnym naturalnego płodzenia i w sposób tradycyjny podtrzymywania życia; które obowiązuje mężczyznę z kobietą (lesbijki i pederaści są z niego wykluczeni, ale nie konsekrowani jak kurwy, tylko są wyklęci ze zdrowej społeczności ludzkiej), na którego obrzeżach żyją kapłani i kurwy, specjalnie oddelegowani co swych funkcji sakralnych. Albowiem mężczyzna, tak idąc do spowiedzi wie, że musi spełnić pewien rytuał oczyszczający sumienie ze stanu niepewności, tak idąc do burdelu wie, że musi również spełnić rytuał oczyszczający jego drżenie, jego wahania, ze stanu niepewności. Aby mógł powrócić z czystym sumieniem na łono społeczeństwa i rodziny, musi się wyspowiadać konfesjonale i wypieprzyć w łóżku kurwy, gdzie zdobywa pewność, że robi dobrze pozostając w monogamicznym związku z własną żoną, a jednocześnie nie ma czego żałować, że mu uciekają okazje z innymi kobietami, bo się może wykurwić do woli w zamtuzie. Rozumny mężczyzna wie, że tak jak trzeba się ochrzcić i wyspowiadać, tak się trzeba, od czasu do czasu, wytarzać z prostytutką, żeby zaczerpnąć boskiego ozonu odnowienia. Bo przecież jest faktem, że tak jak wielu powraca do konfesjonału z lekkim sercem, tak również wraca z burdelu jakby odrodzony. Oczywiście wszystko zależy od klasy zakładu i fachowości jego pracownicy.    
Natomiast, co do wyżej wspomianego quasi-stanu pederastów i lesbijek, to jest on wykluczony ze stanu społeczności ludzkiej i odesłany do społeczności zwierzęcej, bo tylko zwierzęta np. psy, pieprzą się z psami, a porządna prostytutka, nigdy nie pozwoli sobie włożyć członka do odbytnicy.
 
Zaprawdę, kryzys społeczny, w czasach proroka Izajasza, kryzys tradycyjnej rodziny, przeżartej zbrodnią wiarołomstwa, małżeńskiej prostytucji i zdrady musiał by ogromny, skoro jedynym zdrowym szczepkiem, nadzieją na odrodzenie moralne była prosta dziewczyna w ludu, panna z dzieckiem, cichodajka, w opinii społecznej, nierządnica. Ponieważ ryba psuje się od głowy, im wyżej było w stratyfikacji społecznej, tym panowała tam większa obłuda, zbrodnia i sromota. Co zaś do twierdzenia, że większość uczciwych prostytutek rekrutuje się z prostego ludu, to o tym świadczy zwykła socjologia tego zjawiska, że kurwa zawsze jest biedna i zmuszona do kurestwa przez nędzę i przymus okoliczności. To dopiero potem, gdy niektóre wypięknieją pod fallusem bogatych mężczyzn, nabiorą poczucia wartości i ogłady, stają się świadomymi sufrażystkami, artystkami i propagatorkami wolnej miłości. A nawet mistrzyniami w tym fachu. 
 
    Już król Dawid, gdy sobie podpił, często w świątyni kopulował swoje haremowe prostytutki, tańcząc naguteńki przed Panem w świętym przybytku Przymierza. Prorok Izajasz, kroczył nago po Jerozolimie z jarzmem na karku kopulując się z uświęconymi kurwami; oraz robił jeszcze bardziej niekonwencjonalne rzeczy w imię zwrócenia uwagi na najistotniejsze aspekty religii mojżeszowej, która polegała na całkowitym oddaniu Jehowie. Przecież słowo „Alle-lu-jah” oznacza „Jahu ratuj!” Panie ratuj nas przed obłudą kosmopolitycznej burżuazji i sprzedajnego mieszczaństwa!
 
   Izajasz powtarzał: „Gdy się nie staniecie prostolinijni i ufni w pomoc Pana, jak te kurwy niewinne, to wszyscy zginiecie”!  Bo kurwa jest biedna, naiwna i święta. Krew kurwy, robotnika i biedaka, jest równie cenna i zbawia świat, jak krew Chrystusa. Ich krew jest krwią Chrystusa! Natomiast krew bogatej, arystokratki-kurwy, kobiety zepsutej kulturą mieszczańską, jest krwią Szatana, krwią zgorszenia i zatracenia! „Dlatego - pouczał prorok Habakuk - Pozostanie tylko sprawiedliwa resztka ludu, która barłoży w imię Pana!”.  
 
   Przed niewolą babilońską, w czasach ostatnich królów judzkich, w czasach Izajasza, tymi, które chędożyły, często za darmo, dla przyjemności. albo rozgrzania się od zimna i głodu (by od pieprzenia się rozgrzać), a najczęściej w imię, i na chwałę Jehowy (bo mówiły: prócz dupy, do ofiarowania Najwyższemu, nic nie mamy!), były właśnie niewykształcone, plebejskie kobiety. Bo wiara w świętość i wszechmoc Jahwe przetrwała jedynie w śród ubogich prostaków; dla wykształconych warstw arystokracji, Jahwe był pogardliwie traktowanym ludowym, wsiowym bożkiem deszczu.  Wszystko, co miejskie, arystokratyczne i wykształcone w Izraelu pieprzyło się na przyjęciach w ambasadach Persji i Asyrii, wśród hymnów i kadzideł na część Baala i złotych cielców. Toteż, gdy Cyrus pozwolił wrócić Żydom do Jerozolimy, prorocy izraelscy odrzucili towarzystwo arystokratek, które były prostytutkami Asyryjczyków a korzystali z usług prostych dziewuch, szczerze oddanych Jehowie kurwianek. Nasza polska etymologia tego słowa wskazuje na prostotę takiej kobiety i jej motywacji uprawiania prostytucji. Motywacja jej jest „prosta”. Ona jest „prosta” tutka, czyli prosta rura, w którą każdy, łatwo, może sobie wsadzić (po staropolsku) kuta, bindasza…  
 
     Prorocy przedstawiając je, jako prawdziwe wielbicielki Pana, podnosili je do godności swych pomocnic i kapłanek. Toteż, czyż można się dziwić, że Izajasz kazał swojej żonie, prorokini, dawać tyłka przechodniom w jerozolimskiej bramie? Mówił do niej: idź wyruchaj się, niech poznają twoją bojaźń i szacunek wobec Pana. Bo tak jak Jahwe żądał od Abrahama, żeby własnego syna złożył mu na ofiarę, tak żądał od pobożnego Izraelity, żeby wszystko, co ma najcenniejszego oddał na uwielbienie dla Jehowy. I nie ma w tym nic dziwnego, że ta forma wielbienia budziła największą emocję, estymę i zarazem największy pobożny strach, bo damska dziura w kroczu była traktowana, dosłownie, jako wejście do podziemi świata pozagrobowego, w którym dokonuje się oczyszczenie i zbawienie w ciałach następnych pokoleń. Wiara w Jahwe była na wpół telluryczna i szatańska, więc nic dziwnego, że wagina pochłaniająca członka, w swym przepaścistym wnętrzu, znikających i odradzanych pokoleń, była narzędziem, jakby ołtarzem i kielichem ofiarnym, praktycznego uprawiania kultu. W ciemnościach średniowiecza mówiono o waginie, jako o naczyniu grzechu, ale w starym Izraelu, w czasach Króla Dawida, mówiono o niej, jako kielichu życia, pojednania i świętości.   
Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości