Odcinek 8 ½ , burdel mistyczny
Tak mi właśnie tłumaczył, ten mój sąsiad ze szpitalnego łoża boleści, możliwość dziania się wolności i realizacji ludzkiej woli w świecie wolności i konieczności – w aspekcie burdelu. Powtarzał wielokrotnie: burdel i rodzina, to dwie równorzędne wartości, dwie strony tego samego medalu, które są podstawą społeczeństwa i religii. Zresztą, mówił, burdel ma tę przewagę moralną nad rodziną, że w rodzinie potrafią cię zepsuć moralnie, zrobić z ciebie terrorystę, złodzieja, komunistę, wroga pieniędzy i własności prywatnej, natomiast w burdelu jest to niemożliwe, bo burdel jest kwintesencją własności prywatnej i ostoją wartości konserwatywnych. Tam potrafią ukoić twoje ciągoty do egalitaryzmu, podstawiając ci najpiękniejsze kurwy, którymi z nikim, za twoje ciężko zarobione pieniądze nie chciałbyś się dzielić. Bo można się z kolegą, z przyjacielem podzielić własną żoną, ale nigdy nie pożycza się własnej kochanki, a tym bardziej ukochanej kurwy. To jest zbyt kochane i osobiste, żeby oddawać pod obcego, brudnego kutasa. Często żony nie kochasz, nie wybierałeś jej, wybrali ją za ciebie, los ślepy wybrał, pieniądze, okoliczności etc. natomiast kurwę wybierasz sam. Poza nielicznymi przypadkami, gdy ci ją wybiera ojciec, szwagier, przyjaciółka, kupler, katecheta lub własna żona. Zanim ją pokochasz, musisz stoczyć ze sobą ciężką walkę wewnętrzną, żeby pokonać moc tabu, przesąd wychowania, sprzeciw abominacji wobec tego, że była, jest i będzie zalewana, za pieniądze, spermą przez różnych mężczyzn a ty to będziesz całował, pieścił i lizał.
Ale może właśnie to jest najwartościowsze u kurwy, że w resztkach spermy pozostawionej w jej ciele przez innych dokonujesz komunii z całym męskim (i żeńskim) konserwatywnym światem. Światem porządnym i ukierunkowanym ku pewnemu jutru, że jutro też wstanie słońce i życie będzie miało sens. W przeciwieństwie do piekła Dantego, nad którym pisało „lasciate ogni speranza” – porzućcie nadzieję wszyscy, którzy tu wchodzicie, nad drzwiami burdelu powinien wisieć napis: „Nabierzcie nadziei, bo jutro jest nowa dostawa pięknych dziwek” – bowiem, często tak bywa, że więcej mężczyzn wychodzi pocieszonych i pokrzepionych duchowo z lupanaru, niż od konfesjonału lub komunii świętej w kościele. Dobra kurwa-przyjaciółka, to skarb nad skarby. To owa ewangeliczna perła znaleziona w roli, dla której kupiec wyprzedał wszystkie swoje majętności i kupił tę rolę, byle ją posiąść. To też jest biblijna, zawoalowana opowieść o „ukochanej prostytutce”, cichodajce, wykwintnej kurewce, jak Betszeba, jak Zuzanna, jak Dalilla, jak Magdalena, której ciało jest porównane do żyznej gleby, natomiast dusza do najpiękniejszej perły.
A że prostytutka musi się zgłaszać do weterynarza, żeby się zbadać czy nie ma syfa, to dla jej dobra i dobra nas wszystkich, i jej klientów. Podczas gdy kościół jest pusty, bez duszy, bez nadziei i na prawdziwe pocieszenie, i rozładowanie stresu nie ma co w nim liczyć, to zamtuz zawsze jest pełen nadziei, skuteczności i pełen wyznawców. Dlatego Jezus potraktował Marię-Magdalenę, jawnogrzesznicę, jak biskup kapłankę. Nie potępił ją, a pocieszył i pokrzepił nadzieją, że wiele jej będzie wybaczone, bo wiele umiłowała. Gdzież są ci (klienci, ci kapłani, ci alfonsi), który cię potępiają? – pytał retorycznie. „Ja cię też nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej”. Pobłogosławił ją na nową kurewską drogę życia. Na „nową drogę”, ponieważ już z jego błogosławieństwem, jej nierząd, zyskał urzędowy, kościelny placet. To już nie był nierząd tylko działalność misyjna, głoszenie bożego słowa, za pomocą tyłka. Tak tak, kościoły misyjne to znają, jak się sprawuje eucharystię z jednoczesnym ofiarowaniem Czarnej Mambie-Maryji krwi z czarnego koguta, jednocześnie łącząc ziemię z niebem w takt bębnów, w akcie narkotyczno-ekstatycznych kopulacji.
Najbardziej upokarzające i przykre w uzdrowicielskiej robocie Jezusa było to, że uzdrowionemu trędowatemu lub paralitykowi nie mógł dać później pieniędzy, zapewnić roboty lub innych środków utrzymania. Jakim żebrak był przed uzdrowieniem przez Jezusa gołodupcem i biedakiem, takim pozostawał i po uzdrowieniu, przeklinając Syna Człowieczego z jego zdolnościami uzdrowicielskimi, bo dopóki był kaleką, to jakoś żebrał na życie, budził litość zgniłym kulasem, a tak to nici z lekkiego życia żebraka, bo mu mówili do roboty zdrowy leniu! A roboty, Jezus, jak każdy klecha, zorganizować nie umiał, a modlitwą się nie naje. Zgorszeni saduceusze mówili o Jezusie jako o szkodniku: „Popatrzcie, ten, udający rabina głupek zrobił ze świątynnego żebraka i kaleki kawał zdrowego chłopa, ale jeść mu już nie dał, tak że przyszło biedakowi kraść żeby jeść, i gdy go złapali to na stryczek albo do ciupy”. Tak, że całe rzesze uzdrowionych żebraków chodziły za Jezusem, przeklinając go, żeby ich powrotem sparalitykował i utrędowacił. Woleli być chorymi kalekami, bo mieli wtedy nadzieję na zarobek, niż zdrowymi nędzarzami. Na chuja mi takie życie – mówili - skoro nie mam co do gęby włożyć; ale mi dar – urągali mu w żywe oczy – mogłeś mi, lepiej, wyczarować trochę pieniędzy, zamiast zdrowych kulasów.
Ale Jezus wyczarować pieniędzy nie mógł, bo nie chciał poprosić o pomoc diabła, lecz również dlatego, że chciał być wzorowym, konformistycznym poddanym ziemskiej władzy, która od Boga pochodzi, a fałszowanie i dorabianie na boku pieniędzy, jest przestępstwem przeciwko porządkowi, kapitalizmowi i państwu. Przerabiał więc tylko chore kikuty i kulasy na zdrowe i nic więcej, bo przecież wiedział, że nie może uczynić żadnego cudu, żeby na tyle odmienić ich życie, ich stan majątkowy, żeby nie musieli się kraś i zabijać podczas rozboju. Również przebaczając „grzechy” Jawnogrzesznicy, nic więcej nie mógł dla niej zrobić oprócz słów fałszywego przebaczenia, bo przecież nie mógł jej zapewnić pracy, utrzymania lub dać pieniędzy, żeby się nie musiała prostytuować. Co za kurestwo! Nie wiadomo, kto jest większą kurwą, on czy ona! Chyba ona jest mniejszą kurwą od niego i bardziej niewinną! To jemu powinni dać papiery mistrzowskie od tego fachu! Zresztą on był specjalistą od życia na koszt bogatych kobiet!
Inne tematy w dziale Rozmaitości