Gotujemy się na śmierć w piekle azotanów
Atomowej rozgrywki światowych gigantów
Od covidu na płucach i amerykanów
Do uranowych rdzeni w chlebie emigrantów
Potrzeba będzie dużo promienistych granów
Źle to wygląda bo Mędrcy Syjonu
Przehandlowali drzwi własnego domu
I głoszą w Ukrainie spod chorej śledziony
Odnowę talmudyczną chazarskich dyplomów
Żydowskiej Rusi starych feromonów
Teraz za to nadchodzi indos do zapłaty
Dla gojek z dziećmi spędzonych nad Wisłą
Umierać od covidu albo spłacać raty
Za niekoszerne żarcie, które dawno skisło
Zostaną rozprzedane muzułmańskie szmaty
Wszystko wraca do swego, jak za naszych dziadów
Rabin życza pieniądze na zakup odpadów
które gniją na placu zniszczonej fabryki
jak planowali starsi z Ameryki
że z opolan zostaną same emetyki
Bez użycia atomu, wojna do kahału
Zwróci żydowskie dobra z lombardu pomału
Pilnują goje wpisów w żydowskich katastrach
By gminy rosły w nadwiślańskich miastach
I gorzki kadysz w szabasowych ciastach
Wszystko w cholerę jasną poszło z pępowiny
Kapelan umarł nagle na brzuchu Maryny
Zatruł go fizyk miejski belladonną stęchłą
Podał za duże kwaterki uryny
Gdy coś w klirensie zajzajeru pękło
kardiolog obsrał covidową deskę
Już na kojmówkę dziadygę wywieźli
Chirurg co z małym pieskiem podawał narkozę
Na zgnilca razem przeszłej zimy sczeźli
W miejskiej trupiarni owinięci mrozem
Moment wystarczy żeby z twego ciała
Powstała grudka zgniłej trupiej gliny
Martwej materii cząsteczka zbyt mała
Żeby zmartwychwstać w zwojach ludolfiny
Inne tematy w dziale Kultura