Soliter
Jesteś żywą konserwą zepsutego mięsa
Pełną obłych robaków solitrów tasiemców
Nosisz w sobie zdechliznę niczym trupa w grobie
Zanimn nie wysrasz siebie wszystkich pobratymców
Gdy się rozpłyniesz w gnoju dając wszystkim radość
Ulgi od twego smrodu i trupiego jadu
pozostawiasz po sobie zakażenia zadość
w jabłkach zatrutych kiłą z twego zadu
Nuda, potworna nuda zalega w twej duszy
Uciska w pustych trzewiach niechcących już trawić
Twego trupiego mięsa zdychającej tuszy
W rękach morderców którzy chcą cię zbawić
Stając nad ladą pełną trupich szczątków
robaki w tobie roją, jesteś tasiemcem naczelnym
patrzysz na krwawą rzekę śmiertelnych przylądków
która pulsuje w twojej zastawce trójdzielnej
Bije od ciebie zaduch afrykańskiej puszczy
Brzuch pełen zwierząt nosisz ciężarny od ropy
Kopytnych nosorożców, hien i czarnej tłuszczy
Wśród wyrzutów sumienia białej Europy
Współżyjesz ze solitrem w związku małżeńskim
Jesteś prostym potworem bo chcąc się rozwijać
Musisz rodzić robactwo w dekalogu świńskim
Żeby z miłości zjadać i zabijać
Odrzucasz prawdę swego umierania
Swym psim szczekaniem na księże egzekwie
Okłamuje cię rozkosz twego wypróżniania
Srając na groby i furie zapiekłe
Za panta rei która płynie we śnie
Diabeł ci mówi prawdę, że nienawiść lekiem
Na boski sadyzm demona cieleśnie
Zamieszkałego w tobie żebyś był człowiekiem
Nikt nie doceni twojego cierpienia
Jesteś w świecie tasiemców wstrętnym ludojadem
Na próżno pragniesz doznać przemienienia
W Jezusa, co cię nakarmi darmowym obiadem.
Inne tematy w dziale Kultura