widziałem poetów mego pokolenia
zarażonych manią samounicestwienia
wykrzyczawszy się że nic nie ma sensu
sinieli z braku powietrza
nie odpowiedział im nikt
ani robotnicy ani studenci chcący jeździć
na karkach tych robotników
dzieci nie zrozumiawszy przerażającej bajki
odeszły nie chcąc słuchać o storczykach umierania
a gdy odchodziły chichotały strasznie
z głupców wykańczających się w krwotokach istnienia
usiłujących bezskutecznie spełnić się w monotonnych
happeningach aż wreszcie wyciśnięci jak cytryny
pozostawili po sobie kilka kropel kwaśniej poezji
wydrukowanej na powielaczach samizdatów
i padali do śmietników kopnięci jak ogryzek
i teraz nikt ich nie pamięta ani nie czeka
i tych już przeżartych rdzą konformizmu
odmóżdżonych na uniwersytetach
jak stoją w kolejce po atrybuty władzy
każdy z nich wychodzi z pałką za paskiem trzydziestoletni a już posiwiał w zasługach dla zbowidu
mówią o nich tajne kartoteki,
w których data wstąpienia do
organizacji jest zapisana w rubryce zgon
oni mają wiedzę w małym palcu i komputery są na ich usługi
na których wyceniają naszą wartość
kręcąc się w potwornych młynach mielących poezję
z ludzkich kości smarują przeguby i pędnie
regulują sita
od ich osobistego zaangażowania zależy jakie ciasto upieką
i podadzą poeci na ucztę baranka
a stąd już tylko chwila w której wchodzą kapłani
z pastorałami jakbyśmy byli bydłem na pastwisku
zanim nas powiozą do bram rzeźni
żebyśmy się nie znudzili czekając pod bramą szlachtuza
wymyślono nam kulturę i picie wódki na imieninach
poeci i robotnicy tylko te dwie klasy istnieją
w murach naszych miast
poeci stwarzają rzeczywistość, której robotnicy
nie mogą wytrzymać i umierają
a po śmierci całe życie milczą
to poeci stwarzają obozy koncentracyjne i państwa
bez nich siepacze byliby pozbawieni rąk
a oprawcy jąkaliby się okropnie i śmiesznie
jeszcze paru żywych pisze raporty z tego kraju milczenia
ale skamienieją jak wory cementu i nikt ich nie pozna
żona nazwie idiotą i wyszydzi aż zakrzykną z bólu
lecz go nie nazwą bo zostało im odebrane prawo
do tworzenia słowa
to co nam zostało
to straszne dławiące za gardło
widmo obłudy i wzajemnej pogardy
jakże nam Bóg wybaczy nasze życie w szeolu
gdzie już samo istnienie jest grzechem
lecz nie bój się bo przez poetów Bóg został unicestwiony
duszo moja jesteś śmiertelna i to jest największą pociechą
że po śmierci nie będziesz dręczona przez złego kalekę
i te wysypiska śmieci śniące się tobie jako Eden
nie istnieją po drugiej stronie snu
bowiem poezję tworzą ci co wzruszają powietrze językiem
aż szumią gałązki na wietrze i trawa szeleści
a ty przez okno wyglądasz i jesteś życia pełen
Inne tematy w dziale Kultura