Gorące lato ‘24
Królewska okazałość form skończonych idzie
Wiekuiście panując w purpurach i różu
Ukazując zalążnie w swym gołym bezwstydzie
Kutasy kwietne całe w złotym kurzu
W światłości sierpnia dupczą się plejady
Co tylko może ryje w ciele Matki Zielnej
Chcąc się wyrwać ze śmierci lecz nie dają rady
Pokonać zwyrodnienia zastawki trójdzielnej
Im więcej życia się kłębi okrakiem
Na łonie lata z dojrzałym owocem
Tym obficiej się leją na schorzałą srakę
Łaskawe soki śmierci w konające noce
W spalonym od promieni słońca sadzie
umierające róże chylą zwiędłe głowy
I oczekują na trupiej paradzie
Aż je obetną i włożą do wody
Nic już nie przyjdzie nikomu z ich piękna
Już przeminęło skowytu zachwytem
Została po nich woń cipy zatęchła
Przykre wspomnienie z bolesnym nieżytem
Czasem w róży się rodzi błysk jak trzask pioruna
Patrząc na zjawę Boga rozsiewaną wokół
Otrzymasz od kolchidów złoty klejnot runa
aż czerwień i róż płatków zamieni się w popiół
W nieświadomości pełni pełga twoją przestrzeń
Jesteś zupełnie tam gdzieś nie był jeszcze
W butli po soku brzozy obdzieranej z kory
Umierasz stojąc sam na nieistnienie chory
Idąc dalej i płynąc w animalnej zupie
Rozwodnionej w kąpieli fotonów energii
Na nieboskłonie w słonecznej skorupie
Umierasz razem z różą i szkutkiem synergii
Inne tematy w dziale Kultura