Nenia 21. ( z cyklu ars moriendi)
Świat zapowiadał swe zgaśnięcie (I)682
Już dawno, lecz dopiero ustał
Na tegoroczne wniebowzięcie
Gdy żołdak Bogu rozbił usta
Żeby nie twierdził zatwardzialec
Że on prowadzi do zbawienia
Te tłumy głupców zaczadziałe
Na krańcach złego omamienia
Przecież Bóg musi znać granicę
Mieć umiar, w rozmnażaniu zbirów
Do żywych trupów kłaść martwicę
Na świętą zbrodnię trzech wampirów
Bóg z diabłem długi proces toczy
O to czy trzeba ludzi kłamać
Pyta co widzą nasze oczy
Że trzeba śmiercią je zasłaniać
Bo zło już zbrodni dokonało
Świętym kodeksem Praw Zakonu
Podając żywym zmarłe ciało
W którym już nie masz cienia zgonu
Jeszcze do wczoraj jakoś było
Po ludzku na wpół francowacie
Gdy klecha dupczył się z kobyłą
Spuszczając spermę w stare gacie
Dzisiaj gdy młody pederasta
Nie wie gdzie włożyć swego luja
Bo mu nie dano spożyć ciasta
Słowiańskiej żertwy alleluja
Jeździ do Niemiec książki pisze
O homofilnej wolnej woli
Którą tęczowy bazyliszek
W miłosnych jękach wypierdoli
Masz chełtać nowe rozkoszności
Z atomowego syfilisa
Według przepisów koszerności
Gdy Żydzi tańczą majofisa
Zostało tylko umieranie
Starego w nowym bez osmozy
Po którym nic nie pozostanie
Prócz niepamięci i narkozy
Inne tematy w dziale Kultura