Zelig-ski Zelig-ski
18
BLOG

sobótkówe gody V

Zelig-ski Zelig-ski Kultura Obserwuj notkę 0

Sobótkowe  gody V

Stopiony z mrokiem nocy rozedrganym ciałem
Z Lampą w ręce i z sową magicznej latarni
Macałem krawędź nocy loco z interwałem
Mojego życia nogą zanurzoną w darni

 Wynosiłem z mego domu, by na gnój wyrzucić
Wszystkie dziewki urodne, niecki starych kwasów
Puszczyk hucząc na gnoma chciał licho odwrócić
Cykady cięły drobne odcineczki czasu

Powiedziałem: Dość będzie rajfurstwa pokoleń
Spalić trzeba przyciesie, inkluza ościeniem
Przebić tchawicę gędźbie – pozbyć starych rojeń
Bo już nic nie przyniesie – poza pomyleniem

Całą materię pleśni – parobków i dziewki
Spaliłem w ogniu czystym – bez szczura i pluskwy
Ciotki broniły pieśni, majtek i poszewki
Aż byłem przezroczysty i cudownie pusty

Ciężko wiodłem ten taniec wśród chomąt i kości
Końskich łbów zakopanych pod progiem na wieki
Zdarłem z pyska kaganiec ohydnej miłości
Zaintabulowanych przez sen pod powieki

Świeciłem sobie lampą przy diablich hołubcach
Stopą nad żarem czarnym – bijąc w stop ołowiu
Syty światłem lunarnym – myślałem o głupcach
I poczułem się lekki jak księżyc na nowiu


Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura