Zelig-ski Zelig-ski
18
BLOG

Sobótkowe gody III

Zelig-ski Zelig-ski Kultura Obserwuj notkę 0

Sobótkowe  gody III

Tańczyłem z ciemnościanem oświetlając lampą
Aladyna, co miałem od Dżina poezji
Bijąc nieziemską stopą połączoną z tkanką
Wód wymieszanych z kałem słodszym od amnezji

A wkoło ciszy cieplnej pełnej kobiecości
Listowia wśród przepychu dojrzewania zgliszczy
Łączyłem się z macicą w zgodzie świadomości
Na te otchłanie syfu, który wszystko niszczy

Cóż mogłem temu począć wyciągając ręce
Pełne czucia do ognia, by przy „ego”  świetle
 Doznawać zrozumienia w tantalowej męce
Że nie rodzą się co dnia żydowskie bambetle

Pożegnałem się, tańcząc, z wiarą i nadzieją
Że się złoży rozumnie każdy byt konieczny
Jak klepki u bednarza, co się nie rozchwieją
Zdatne na trumnę i na żywot wieczny

Nie chciałem prosić o nic, łaskawa oliwa
Wyniesie mnie do góry, z wód, z penisem małym
Pośród wybrańców bogów, z którymi chcę pływać
W błękicie fal potopu wiecznie młodym ciałem

I nie chcę już pozorów, jeśli to konieczne
Do dawnego obłędu nieszczęsnych powrotów
Zdrad miłosnych waporów - cierpienia przedwieczne
Pełne diablego swędu i wiecznych obrotów

Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura