Zelig-ski Zelig-ski
12
BLOG

Sobótkowe gody II

Zelig-ski Zelig-ski Kultura Obserwuj notkę 0

Sobótkowe… II

Tańczyłem na ogrodzie paląc stare szmaty
Wśród których była mięta, uschła niezabudka
Na przedsieniu matczynym jowiszowej chaty
Gdzie była diabla pięta i rdzawa krwi grudka

Wszystko ogryzał z gicza trawiąc snopy ziela
Pożeracz zwykłych śmieci – chłop utylizator
Trzaskał jak furman z bicza jadąc co niedziela
Ofiarować swe dzieci w krwawy saturator

Tańczyłem z ogniem znając tajemnicę
Że kupczę świętą mową z panami podziemia
Stojąc na opak światu wsparty o mównicę  
Ryzykując swą głową, że się w kołtun zmienia

 Wiedziałem, że przyjadą koźlonodzy w gleju   
 Bo płacę grecką zdradą kupując wymiona
Diablich samic bajońską gradiencją szaleju  
Śniąc jaskinię platońską w objęciach pytona

Wiedziałem, że przyjadą koźlogłowi z sądu
by uczynić mnie błotem w saniach Ozyrysa
Bo perspektywę żabią oddałem do wglądu
Ekspertyzy psa z kotem - i powstała rysa
 
Tańczyłem pod gwiazdami wzywając Oriona
Wielki wóz leciał z dziobem podobnym do gęśli
Hesperydy pływały w kurzu gwiazd skorpiona
Co miał głowy połowę, nie większą od pięści

Albo inaczej mówiąc, że to moja głowa
Jak złota jabłoń, cielę, albo skrzynia z drewna
Doznała pomylenia uderzeniem słowa
I spłonęła w popiele poszukując sedna

Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura