Prośba Pana Jezusa na Golgocie (537
Oddajcie mi mojego kochanego kata
Który sznurem cudownie mi szyję omota
Bym cierpiał za zbawienie parszywego świata
Przysparzając elicie brylantów i złota
Dopuśćcie go do mnie, nich używa bata
Na moją hardą buntowniczą duszę
Bo przecież kocham go jak brata
I zło świata dobrocią całą moją skruszę
Niech tu przyniesie flagrum i gwoździe do krzyża
Niech mi przekole drzewcem boki oba
Mnie cierpienie za grzechy cudze nie ubliża
Bo bezdomnych żebraków przybliża do Boga
Na Golgocie gdzie wisi nas troje pechowców
Którzy zadarli koty z Świątynią i z Rzymem
Ja jeden zrozumiałem naszych prześladowców
Podającym nam gąbkę ze skwaśniałym winem
Bezdomny, który wisi po mojej lewicy
Dla panów i burżujów nagłej śmierci żąda
Niewolnik z prawej strony dla swojej krwawicy
Zemsty bożej na panach swoich nie wygląda
Wybacza i przyjmuje swą śmierć na Golgocie
Za bezdomność i zbędność życia na tym świecie
Jako karę, że ważył urodzić się w błocie
Kłamać, kraść i sprzedawać ukradzione śmiecie
Jahwe tak stworzył świata nędzny teoremat
Żeby samemu z jego ułomności
Czerpać boską krytykę na swój własny temat
Uchybiając haniebnie swej własnej mądrości
Pana i niewolnika popędza do wojny
Żeby się bili po obmierzyłych pyskach
Bo tylko wtedy jest w sobie spokojny
Gdy ogląda na Ziemi ohydne igrzyska
Ale jako istota podła i podstępna
Utajnił w zbiorze zasad, że pan niewolnika
Może zawsze brać podstępem w pęta
I zabijać bezkarnie we fabrycznych wnykach
Nie prawda, że niewolnik może w pana mierzyć
Bóg nie dozwala burzyć jego wiecznej męki
Każe niewolnikowi w wieczne prawa wierzyć
Że nie wolno podnosić na dziedzica ręki
Niech mnie oprawca szorstkim sznurem dławi
Niech hycel, policmajster, dusi mnie powrozem
Nie wiedząc, że swą duszę tym uczynkiem zbawi
A mnie biciem niebiańską sprawi neurozę
Inne tematy w dziale Kultura