Kiedy się zmora nocna ma mym brzuchu wije
Ucisk łapy śmiertelnej gmera w mojej piersi
Szukam ratunku w widmie co z miłości wyje
Do dawnego dotyku zgubionego w sierści
Widzę zawiść w twym oku smarowanym henną
Odrzucam z piersi kołdrę dawnego przekleństwa
I biegnę za twą marą duszącą i senną
Z nadzieją przypomnienia stygmatów męczeństwa
Kiedyś mi dała kaczan kukurydzy duży
Żebym ci włożył w krocze, bo masz ciągle mało
Widziałem z bliska konanie meduzy
Robiłem jednak to, co należało
Kaczan remedium szczęścia dla twojej clitoris
Wibrator w mojej ręce ekskalibur nocy
Zaciskał mi na sercu anginę pectoris
A ciebie oswobodził z nerwicowej mocy
W nieświadomości dałem wszystkie moje skarby
Obiecując dać jeszcze fioletowe cienie
Lilaków i fiołków kontrastowe karby
I przeklęte pieniądze na twoje zachcenie
Pieniądze! To co było najważniejsze w bycie
W nauczaniu papieskim, w jego kłamstwie podłym
Wykończyło mi siły w fałszywym zachwycie
Nad głupotą, że byłem dla ludzi tak szczodrym
Pieniądze! Śnią się dzisiaj po nocach jak wory
Pełne zgnilizny, w których chrzęszczą kości
A ty młoda i piękna, jak cmentarne zmory
Dusisz moją świadomość do nieprzytomności
Ach pieniądze, pieniądze, tyś dobrze wiedziała
I chciałaś gołodupca upodlić za karę
Za to, że bez pieniędzy pragnął twego ciała
Kiedy inny ci płacił za miłość dolarem
Śnię, że schodzę by macać cię w jakiejś piwnicy
Potem zrzucam ze schodów jakieś truchło z piętra
Pod stopami się chwieje, gdy mnie zalotnicy
Duszą na twe skinienie do utraty tętna
- żeby nie było - napisał Karol Zieliński
Inne tematy w dziale Kultura