Paris Eye  for Bożena ;-)
Paris Eye for Bożena ;-)
Promiss Promiss
924
BLOG

Czarno to widzę....czyli rzecz o Paryżu

Promiss Promiss Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Zerkając do notki sprzed kilku miesięcy -  TU , stwierdzam, że nie do końca byłam prorokiem we własnym kraju, a raczej cudzym.

Otóż dość nonszalancko podeszłam do kwestii lotu.

Raz tylko podczas zawracania maszyny nad lotniskiem - złapałam się siedzenia przede mną, jakby cokolwiek miało to w razie czegoś tam - pomóc.

Tak więc nie było większych, neurotycznych przeżyć w kwestii agorafobicznej.

Dorastam ;-)

Nic nie wyszło również w sprawie bosego udania się do Notre Dame, z prostej przyczyny - w Unii Europejskiej istnieje zakaz bosonogiego poruszania się po niej.

Ale w Notre Dame, boso czy w ostrogach przeżyłam największe uniesienie mistyczne.

Trafiliśmy na mszę, podczas której śpiewał zawodowiec.

Złożyć do kupy niebiańskie, gotyckie wnętrze, w którym niczego nie ma zbyt, ani brak..., ten śpiew, procesja biskupów, kawalerów i panien maltańskich,  i jeszcze tego czegoś nienazwanego...poryczałam się.

Nikt się nie przejął, bo w katedrze było sześćset milionów ludzkości, co akurat wcale mi nie przeszkadzało, bo - to coś...

Tak więc nie kawa pod Eifelką była najważniejsza, o nie...

Na Eifelkę owszem też wjechałam, wcześniej mus było odstać 15 godzin w kolejce, ale to norma.

Przed Wersalem i Luwrem i innymi większymi zabytkami turyści pasjami lubią sobie postać, no to stałam, albo ktoś stał za mnie, bo ja cień wolałam ;-)

Wjazd na wieżę - u la, la. Trochę się złapałam czyjegoś ramienia - jakby to miało w razie czegoś tam pomóc ;-)

Wjeżdżaliśmy w dzień, zjeżdżaliśmy nocą.

Widok Paryża z góry nocą....Mój TY Panie Boże

Nawet te tłumy na górze nie zdołały go przyćmić.

Chodziliśmy kilkanaście godzin dziennie na nogach, chwilami tylko przemieszczając się RORami lub metrem.

W metrze, zwłaszcza w północnym Paryżu trochę byłam zszokowana brakiem białych ludzi, ale ponoć 54 procent dzieciaków rodzących się obecnie w Paryżu to czarnoskórzy.

Czarno to widzę...

Natomiast w centrum Paryża najlepiej ubranymi kobietami są niestety murzynki.

Przepiękne, z gustem i wyczuciem smaku - na polach Elizejskich było na co i na kogo  popatrzeć.

No i kompulsywnie piłam kawę, wszędzie, gdzie się dało.

Przebitka czterokrotna, ale co tam - kawa w Paryżu być musiała, zwłaszcza, że mnogość kafejek przyprawiała o zawrót głowy.

Puentując, Esmeralda jest ukontentowana - poleciała, chodziła, jeździła, piła, jadła,płakała i się śmiała...

Paryż zachwycił i zaskoczył - również negatywnie, ale nie szukajmy ideału, bo srogo możemy się zawieść...

A w domu i tak najlepiej...

 

Zdjęcia zaraz jakieś wrzucę

 

Zobacz galerię zdjęć:

Robię zdjęcie od stronu Luwru
Robię zdjęcie od stronu Luwru Murzyniątko pod Eifelką wyjadające ziemię z donicy Linie Francuskie są naprawdę ok. Nawet żarełko smakuje. Bez problemu zerkałam w okienku znad ramienia pasażera ;-) Widok z Montmartre Plac Pigalle - rzecz jasna ;-) Fontanna Strawińskiego Podczas mszy w Notre Dame Złociutki Wersalik
Promiss
O mnie Promiss

Nauczyciel, przewodnik po Lubelszczyźnie, pasjonat turystyki,rozkminiania, pisania, życia. Zachęcam do zawodowego kontaktu - nikt tak Lubelszczyzny nie pokaże jak Promiss :-) 508 093 668 Właścicielka bloga na innej platformie, kiedyś tam - wiele lat, w kategorii - "Absurd". Myślę, że to istotna informacja dla komentujących, zwłaszcza, że czasem wchodzę w konwencję. Ale tylko czasem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Rozmaitości