Figura: “Rhetora rhetorta camellia siniensis”
Sceny z sali zabiegowej biczy szkockich
Wczoraj był dzień, w którym zakwitła czeremcha: Prunus różowata
i jej duszące szyję białe kwiaty ścisnęły balon powietrza.
Człowiek ma sam ze sobą do czynienia i ze swoją sztuką
a ta rozwija się powoli nie wiedząc gdzie Editori, Letteri, Pepperi
pękate jak wazy z zupą ze sztucznej soi – zestawem tych samych 6 talerzy:
taka familia, ciągle Vigilia i pusty talerz dla Tego, który nie chce skorzystać z tamtego.
A tak to widziałem 40 lat temu: pod ścianą Gór Skalistych koloru pelargonii
leży w śpiworze Rexroth i czyta do nieba „O pożytkach płynących z wykształcenia”.
I tak to widziałem: że my poeci leżymy owinięci w pergamin
i z tego samego faktu państwo ma nam postawić biust
jak zrzędom sceptykom stojącym w Malowanym Portyku –
otóż nic bardziej błędnego niż te petitio principii w circulum vitae.
Tymczasem zaczęły pachnieć czerwone kwiaty szczęścia trzech rzeczy mojego wieku:
braku korzenia młodości, braku raka i braku śmierci –
życie jest jak herbata! Jedź popatrz do 777: mnich Fa Qing na pagórkach Jingshan
sieje pierwsze ziarna liści lekarstwa: takie to proste!
Tyle z tego pamiętam. Tymczasem wskoczył na scenę w piruet Iris Apatura
fizyk-terapeut i zrobił pàs: „pan świetnie znosi bicze szkockie!”.
Więc wziąłem uśmiech na usta stojąc w gatkach na płytkach
w złotej proporcji jak sceptyk Attyk Pomponiusz
i rozpocząłem retitatio w „Figura Rhetora rhetorta camilia siniensis”:
słońce i woda, słońce i woda – i tylko one leczą
obręcze i plecy starca i krzyż - obojczyk
a jego kolumny rozpaczy – liście akantu – podpierające oczy
leczą sroki - rzeźniczki bijące dziobami koty w orbitę w kręgosłup.
A nogi - dwie złote kolumny – z cienkich kamieni Labirynt
leczy twój dotyk, woda i usta:
jak granatowe winniczki rozchylające lasy sasanek po deszczu
lub jak czerwony karp, który ścina ogonem krzaki poziomek
i pokazuje piersi – jak Eros Diodora w Ogrodzie Epikura wieczorem na zmierzchu brwi.
Atakuj mnie bryzą: Cipris, Kipris, Kypros, Kypris, Ciprios!
A ja scałuję celtyckie śniegi, rozchylę wachlarz piany
i ozdobię ci uszy złotym gadulstwem Filodemosa
z zwojów Pompei: Villi dei Papiri editor Cecilia Mangoni:
„dzieci mają nauczycieli
dorośli poetów”: per poietikos, poiema, poiesis, poiete
igraszków wierszopiskich – nie Osków
ryjących pługami z mułami w Kampanii –
bawiący ciebie Piso: Calpurnius Lucius: w Baiae, w Cumae, Herculaneum!
Nie ciebie Cicero: Marcus Tullius: z Himery, z Pausy, Napoli, Romae!
Tak martwe wargi całują śnieg: schodząc w purpurze
z katedry w rzymskim senacie po senatorskiej mowie,
która trzymała pokój jak marmur-bisior,
Krzycząc rytmicznie
jak rzymskie legiony
w akcentacyjnej stopie na 2:
Pluto, Jupiter !!
Diana, Lucifer !!
Virtus, Terminus !!
Mi – tra !!!
Inne tematy w dziale Kultura