Zbliżający się kongres Prawa i Sprawiedliwości, na którym właściwie wszystko jest do przewidzenia, skłania do zastanowienia się czy również i opozycja jest zabetonowana przez układ Schetyna - Petru - Kosiniak-Kamysz, czy też po jej stronie mogą nastąpić do czasu wyborów parlamentarnych jakieś istotne ruchy i przetasowania. Najistotniejsze jest oczywiście stanowisko szefa PO, gdyż Nowoczesna opiera się bardziej o kolektywną współpracę kilku dobrze rokujących posłanek i posłów i przynajmniej w tej chwili wydaje się, że zmiana lidera z Petru na którąkolwiek z jego koleżanek nie miałaby żadnego wpływu na notowania, zaś PSL od zawsze gra w innej lidze.
Oczywiście przedstawione poniżej gdybania, bo tak je trzeba nazwać, najprawdopodobniej pozostaną wyłącznie wpisem na niezbyt poczytnym blogu, gdyż całą klasę polityczną od jak sądzę co najmniej 15 lat trapi szeroko pojęta tabloidyzacja i karierowiczostwo polityków, które powoduje, że najważniejsze są indywidualne ambicje,i nawet w tak niebezpiecznych czasach jak coraz bardziej autorytarne rządy PiSu, nie ma polityków potrafiących poświęcić własną karierę w interesie ogółu.
POTRZEBNE NOWE PRZYWÓDZTWO W PO
Chyba każda nawet bardzo przychylna platformie osoba, zdaje sobie sprawę z tego, że Grzegorz Schetyna nie jest przywódcą wielkiego formatu. Jego brak charyzmy, brak umiejętności przemawiania, oraz cały charakter predestynujący go bardziej do bycia szarą eminencją niż liderem skłaniają do refleksji, że zmiana lidera z pewnością miałaby pozytywne skutki dla całej partii, a przede wszystkim mogłaby pociągnąć za sobą zwyżki w sondażach, które ostatnio nie są najlepsze, a przede wszystkim są nadal wynikiem negatywnego stosunku do PiSu, a oparcie sympatii tylko na tym może skutkować dużymi przepływami PO-Nowoczesna czy nawet do Kukiz '15 czy PSL.
Po cichu liczyłem na to, że ciężkie doświadczenia pozbawienia Schetyny władzy we Wrocławiu, zdeptanie go i wykańczanie go jako polityka ukształtują go na nowo. Przecież w każdym kto widział cierpiącego Schetynę, drżącego z nerwów musiał mu chociaż trochę współczuć. No i owszem Schetyna powrócił i rządzi, ale jak sądzę te doświadczenia wykształciły w Schetynie wyłącznie bardziej agresywne i samcze instynkty, które nakazują mu trzymać partię twardą ręką, rozgrywać i ustawiać wszystkich w partii jeszcze mocniej aby nic takiego jak przegrana z Protasiewiczem we Wrocławiu nigdy mu się już nie mogła przydarzyć. Czyli była to wyłącznie nauczka nakazująca doskonalenie wyszkolonych zachowań i nie zmianę zachowań i przyzwyczajeń.
Brak znajomości wewnętrznych układów w PO powoduje, że trudno mi oszacować siłę konkretnych frakcji i szanse na powodzenie przewidywań, ale osobiście widzę dwie osoby, które moim zdaniem przydałyby Platformie Obywatelskiej blasku i uczyniłyby ją chociaż odrobinę porywającą - Tomasz Siemoniak oraz Rafał Trzaskowski.
Na wstępie wspomnę tylko, że scenariuszem idealnym byłoby oczywiście pogodzenie się Schetyny z własnymi ograniczeniami, oraz zgodnie z hasłem zgoda buduje, niezgoda rujnuje - stworzenie trwałego i silnego układu - nowy szef Siemoniak/Trzaskowski - szara eminencja (G.Sch.) - kandydat na prezydenta (D.Tusk). Nie ulega bowiem dla mnie wątpliwości, że ani Siemoniak ani Trzaskowski nie posiadają takich umiejętności i doświadczenia w zarządzaniu partią, która gwarantowałaby konieczną niestety w dzisiejszych czasach drugorzędności programów - dyscyplinę. Bez oparcia się o Schetynę, lub ewentualnie oparcia się o coś co wyobrażam sobie jako zakon Tuska - długo nie pociągną.
Tomasz Siemoniak jest bodaj najinteligentniejszym, najbystrzejszym i najsprawniejszym umysłowo członkiem PO, którego można oglądać w mediach. Nie jest to oczywiście podobnie jak Schetyna typ lidera, a nawet na pierwszy rzut oka kojarzyć się może z Waldkiem Pawlakiem, jednakże wrażenie takie trwa tak długo, jak długo nie zabiera głosu. Jest ostry jak brzytwa (warto przy tej okazji wspomnieć, że Józef Oleksy kojarzący się z tym określeniem, był osobą co najmniej równie błyskotliwą), jego szybkie riposty, błyskotliwe komentarze i rzucane jak z rękawa bon moty zaskakują. Równie ważne jest jednak to, że posiada on już spore rządowe i administracyjne doświadczenie, zna się bardzo dobrze na tematach obronności, a co zaskakujące bardzo często można odnieść wrażenie, że gruntownie przygotowuje się i odrabia zadania z wszystkich bieżących tematów o których mówi konkretnie i zwraca uwagę na istotę spraw, dlatego też jest to dyskutant wagi ciężkiej. Minusem jest to, że jestem zapewne jedną z bardzo niewielu osób, które zwracają jeszcze na takie rzeczy uwagę, gdyż kto w dzisiejszych czasach jest w stanie wytrzymać kilkanaście minut rozmowy o polskiej polityce, aby dostrzec, że Siemoniak wyróżnia się zdecydowanie na tle innych polityków. Przyjście do studia na dyskusję z PiSowcem dewaluuje wartość tych cech, no bo jak może najwybitniejszy dyskutant zabłysnąć w kłótni z menelem nt. sikania na ulicy. Ponadto ta dużo wyraźniejsza niż w przypadku Schetyny błyskotliwość i merytoryczne przygotowanie to nie są również cechy lidera. Więc przy całej mojej sympatii do niego trzeźwa ocena nakazuje stwierdzić, że mógłby on porwać co najwyżej troszkę inteligenciaków z marszów KODu, ale jednak przy zastrzeżeniu utrzymania dyscypliny "a'la Schetyna" - zmiana i tak bardzo na plus.
Zostaje więc kandydat bardziej w dzisiejszych czasach prawdopodobny, ze względu na inny zestaw cech - Rafał Trzaskowski.
Trzaskowski jest również sprawnym dyskutantem, szczególnie rzucają się w oczy wyszkolone zapewne podczas pracy dyplomatycznej - umiejętność patrzenia prosto w oczy podczas całych długich wypowiedzi, oraz całkowite panowanie nad całą swoją gestykulacją. Moim zdaniem nie można tak doskonałego wyszkolenia nie przecenić. Ma on z pewnością również i dobre doświadczenie w pracy rządowej, doświadczenie dyplomatyczne (Minister Administracji, Sekretarz Stanu w MSZ). Nie dostrzegłem niestety jednak u niego błyskotliwości na poziomie Siemoniaka, przy czym na szczęście nie jest to ani trochę -bezmyślny powtarzacz przekazów dnia. Bardziej cenię sobie jednak wypowiadane słowa niż wyszkolone gesty i z tego względu bardziej przekonuje mnie przemawiający w radiu Siemoniak, niż w telewizji Trzaskowski.
Przede wszystkim zaś jest człowiekiem młodym i jak często słyszę - niezwykle przystojnym. Niestety, ale jest to dzisiaj najważniejszy i główny argument za (nie jedyny!). Nie oszukujmy się, zrobienie sobie przez niego kilku zdjęć z Macronem i jazda na podobieństwach to coś co w czasie kampanii może mieć znaczenie większe niż stanowisko w sprawie 500+ czy EURO, polityki socjalnej, zagranicznej czy podatkowej. Nie da się jednak nie zauważyć, że żeby taka kampania trzymała się kupy, za młodym energicznym liderem musiałaby pójść bardziej nowoczesna i jednoznaczna agenda w sprawie imigracji, EURO, związków partnerskich itp. zaś sam Trzaskowski raczej nie jest bardzo liberalny.
Niestety pełnienie takiej funkcji wymaga od wszystkich dużej odwagi, odporności na pokusy własnych korzyści, gwiazdorzenia itp. Trzaskowski ma moim zdaniem papiery na zostanie polskim Macronem, ale niestety równie dobre na zostanie mądrzejszą wersją Marcinkiewicza, a ja pamiętam mu akurat doskonale gówniarskie zachowanie pt. przyjechałem kilka dni później aby zostać ministrem, żeby łyknąć dodatkową pensję w Parlamencie Europejskim.
Na koniec powiem tylko, że zdaję sobie sprawę, że mój wpis jest przynajmniej z kilku względów żenujący - rozmowa o tak subiektywnych kwestiach jak uroda, błyskotliwość, czy chęć dopasowywania programu do odcieni zębów i wieku kandydata. Obserwując jednakże politykę od połowy lat 90-tych zauważam, że takie myślenie i ocena polityki i poparcia poprzez odczucia, wyobrażanie sobie możliwych spotów i ujęć - pozwala z roku na rok coraz dokładniej przewidywać wyniki i polityczne scenariusze. A z Trzaskowskim czy Siemoniakiem przyszłość widzę dla platformy świetlaną.
Liczę na Wasze komentarze.
Inne tematy w dziale Polityka