Jak zabijesz bobra, nie będziesz miał dobra. Tak brzmią bardzo stare polskie przysłowia. Już o nich nie pamiętamy, bo przez X wieków populacja polskich bobrów niemal doszczętnie wyginęła. Zniknęły z pola widzenia, a wraz z nimi z obiegu wyszły i te przysłowia niosące ludową mądrość. Zwykły obywatel może zatem nie wiedzieć, ile dobra zawdzięcza bobrom. Urzędnik odpowiedzialny za ochronę środowiska powinien jednak to wiedzieć, bo są to zwierzęta objęte ochroną. Zamiast cieszyć się z ich rosnącej liczebności i prowadzić przemyślane akcje, w tym edukacyjne dla ludności, warszawski urzędnik zezwolił na odstrzał 1465 bobrów na Mazowszu ignorując ludową i naukową wiedzę.
100 lat temu na wymarciu
Trafiłam na bardzo ciekawą stronę prowadzoną przez 2 naukowców: biologa, dr Andrzeja Czecha z UJ oraz Skipa Lisle – specjalistę od zabezpieczania gruntów przed niechcianym bobrowym nalotem. Wprawiło mnie w prawdziwe osłupienie, gdy przeczytałam tam, że:
w 1928 roku, w całej Polsce naliczono zaledwie 235 bobrów!
(źródło: http://www.bobry.pl/index.php?bobry-w-polsce,16 )
Od tamtej pory przyrodnicy podejmowali wzmożone wysiłki, by zapobiec wymarciu tego bardzo pożytecznego ssaka. W efekcie, w 2000 roku liczebność polskich bobrów wyniosła ok. 20 tysięcy osobników. Dziś, 20 lat później szacuje się ich populację na ponad 120 tysięcy. I to rzeczywiście widać, gdy mieszka się w sąsiedztwie rzek.
Widoczne szkody
Spacerując ostatnio po okolicach Raby i Skawy obserwuję ogromną aktywność bobrów.
Nigdy wcześniej nie widziałam tam ich śladów. Ponieważ dane mi było poczytać o wielu korzyściach, jakie z bobrowych siedlisk płyną – i to dosłownie! – bardzo się cieszę na widok każdego obgryzionego drzewka. Tak, jak i ekolodzy. Tych zachwytów nie podzielają jednak rolnicy i leśnicy, którzy na bobra patrzą tylko przez pryzmat szkód w inwentarzu. A także właściciele stawów, zarządcy infrastruktury drogowej i hydrologicznej.
Stąd właśnie wynika kuriozalna decyzja regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Warszawie, zezwalająca na wybicie prawie 1500 mazowieckich bobrów. W 3 lata! (źródło: https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25620741,wyrok-na-1-5-tys-bobrow-na-mazowszu-rdos-zgodzil-sie-na-ich.html )
Czemu?
Bo urzędnicy nie mają już środków na wypłacanie odszkodowań? Może jest to jeden z powodów. Jak podaje wspomniany wyżej artykuł:
„W latach 2008 ? 2018 RDOŚ w Warszawie wypłacił prawie 40 mln zł za szkody wyrządzone przez zwierzęta”.
To niewątpliwie bardzo duży koszt publiczny. Ekolodzy uważają jednak, że odstrzał nie jest drogą do przeciwdziałania bobrowym szkodom: http://www.bobry.pl/index.php?czy-odstrzaly-bobrow-sa-skuteczne-,41
Odszkodowania też nie… http://www.bobry.pl/index.php?obecna-sytuacja-bobrow-w-polsce,35
Żyć jak ekolog z bobrem
Andrzej Czech i Skip Lisle mają gotowe rozwiązania, którymi dzielą się w internecie: http://www.bobry.pl/index.php?jak-radzic-sobie-z-bobrami-,36
Są to rozwiązania przede wszystkim systemowe, o które powinien zadbać Minister Środowiska, wśród nich:
- wyłączanie stref brzegowych z gospodarczego i mieszkalnego użytkowania,
- prowadzenie akcji edukacyjnych , szczególnie dla ludzi zamieszkujących na terenach zasiedlanych przez bobry,
- fachowa (oparta na wiedzy przyrodników!) pomoc w skutecznym przeciwdziałaniu lokalnym szkodom
Działania te powinny być opracowane we współpracy z przyrodnikami, bo bóbr jest zwierzątkiem o „desperackiej” naturze.
„Ponieważ potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa sobie i członkom rodziny jest u bobrów niezwykle silna, jak zresztą u wszystkich innych zwierząt, wszelkie uszkodzenia, także poczynione celowo przez człowieka, będą bardzo szybko naprawiane. (…) Odpowiednie zabiegi i urządzenia często pozwalają na całkowite i trwałe unikanie znaczących szkód wynikających z działalności bobrów. W wielu przypadkach okazuje się, że są one znacznie bardziej skuteczne i tańsze niż bezpośrednia walka z bobrami i próby niszczenia ich budowli." Żródło: http://www.bobry.pl/?jak-radzic-sobie-z-bobrami-,36
Dla zainteresowanych szczegółowymi rozwiązaniami, dr Czech – na zamówienie Ministra Środowiska – opracował analizę, która jest dostępna jako „Podręcznik zmniejszania szkód powodowanych przez bobry. Praktyczne rozwiązania do stosowania przez każdego” pod linkiem: http://www.bobry.pl/docs/szkody_bobry.pdf
Po co te wszystkie, ekologiczne zabiegi?
Korzyści z bobrowego sąsiedztwa są dla środowiska nie do przecenienia. Oczywiście, ich działalność wpłynęła i nadal wpływa na kształtowanie krajobrazu. Ma też ogromne znaczenie dla zapewniania optymalnych warunków dla bioróżnorodności. Wspomaga procesy oczyszczające wód i gleb. Utrudnia rozprzestrzenianie pożarów!
Przede wszystkim jednak:
bobry to specjaliści od „wodociągów”, którzy zapewniają optymalne nawodnienie na terenach, na których się osiedlają.
Gdyby w starożytnym Egipcie były warunki do ich rozwoju, kto wie, jak wyglądałby dziś ten pustynny kraj.
„Bobry są doskonałymi inżynierami i planistami – bardzo uważnie i „fachowo” wybierają miejsce przegrodzenia cieku tak, by stosunkowo niewielkim nakładem sił i materiałów osiągnąć możliwie maksymalny efekt – zwolnienie nurtu oraz podwyższenie poziomu wody. (…) Wydawać by się mogło, że bobry w skali regionalnej mają niewielki wpływ na warunki hydrologiczne. Jednak wyniki badań prowadzonych w USA i Kanadzie dowodzą, że bobry modyfikują nawet 40% całkowitej długości cieków w niektórych stanach, a w czasie lata ich rozlewiska mogą magazynować nawet 30% wody w całych zlewniach. Oczywiście taki efekt może występować tylko w okolicy „wysyconej” bobrami.
Źródło: http://www.bobry.pl/index.php?budowanie-tam-i-tworzenie-terenow-podmoklych,28
Skoro pijesz wodę, chroń bobry!
Do przeciętnego rolnika zmagającego się ze szkodami czynionymi przez dziki i inne zwierzęta, nie trafiają argumenty o bioróżnorodności. Mieszkam na wsi. Rozmawiam.
„Pani, przecie rolnik też zwierzę. Jak mi dziko świnia zryje całe pole ziemnioków, to czym jo rodzinę wykarmię? Przez tych cholernych ekologów, co im tylko dziki w głowie, to rodzina mi wymrze!”
Rolnicy mają silne poczucie ignorowania ich krzywd. Z założenia ustawiają się więc w opozycji do ekologów i zatykają uszy na „wydumane” argumenty. Nie staną zatem w obronie bobra, jeśli systemowo nie przeprowadzi się akcji uświadamiających. A czas wytoczyć argument fundamentalny:
WODA.
Wszyscy jej potrzebujemy. A rolnik, nawet więcej niż ekolog!
Czysta, słodka woda to wciąż niedoceniany skarb naturalny. W związku z gwałtownymi zmianami klimatycznymi oraz rabunkową gospodarką przyrodniczą człowieka, już teraz zaczyna jej brakować w wielu miejscach w Europie.
Sytuacja w Polsce wygląda dramatycznie: nasze zasoby wodne są dziś takie, jak w Egipcie! https://www.wprost.pl/kraj/10014827/Zasoby-wodne-w-Polsce-na-poziomie-porownywalnym-do-Egiptu.html
Globalny problem
Zagrożenie suszą nie dotyczy tylko Europy.
Z artykułu „Gorliwe bobry: w jaki sposób inżynierowie przyrody mogą pomóc ocalić planetę” (ang. Eager beavers: How nature?s engineers can help save the planet (źródło: https://www.bbc.co.uk/programmes/articles/12mD5zL6kQC2p1wZntKWqyc/eager-beavers-how-nature-s-engineers-can-help-save-the-planet ) dowiedziałam się o Benie Goldfarbie, zaangażowanym w bobrową sprawę dziennikarzu. Wydał książkę o sekretnym życiu bobrów i ich ogromnym znaczeniu (ang. tytuł: "Eager: The Surprising, Secret Life of Beavers and Why They Matter").
Przy okazji natknęłam się na film "Wyznawcy bobra" ("The Beaver believers"). Jeszcze nie można go w Polsce zobaczyć.
The Beaver Believers TRAILER
W trailerze filmu padają znamienne słowa:
„Nie chcę dzielić ludzi na ekologów i nie-ekologów, ale na tych, którzy piją wodę, i tych, którzy jej nie piją”.
Najwyższy czas, by z takim argumentem wyjść do nie-ekologów. Także Ministra Rolnictwa Ardanowskiego, który na poważnie rozważał uznanie bobra za zwierzę jadalne, a jego płetwy za afrodyzjak… (źródło: https://www.wp.pl/?s=https%3A%2F%2Ffinanse.wp.pl%2Fbobry-powinny-byc-jadalne-uwaza-minister-bo-ich-pletwy-to-afrodyzjaki-6388769092310657a&nil )
Nie strzelać do bobrów!
Panie Ministrze Środowiska, to Pana zadanie! Pana urząd zamówił analizę dr. Czecha z 2005 roku. Od 15 lat wie Pan przecież, co robić.
Jestem: niepraktykującym architektem, praktykującą żoną, mamą i nauczycielką własnych córek. W międzyczasie pracuję i prowadzę blog. Pasjonuje mnie przede wszystkim medycyna naturalna, ale także każdy inny aspekt dotykający sensu i jakości życia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka