xiazeluka xiazeluka
1520
BLOG

Powstanie bez upiększeń

xiazeluka xiazeluka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Potoczne wyobrażenie o powstaniu w Warszawie składa się z różowych klisz: powszechne bohaterstwo i jednolite oddanie Ojczyźnie, wspólne dla cywilów i żołnierzy. Tak ów akt wygląda z bezpiecznego, ignoranckiego dystansu kilku dekad. Powierzchowne przekonanie o nieustającym męstwie, o powszechnej walce jednoczącej ludność Warszawy, tworzy mit, będący w istocie jedną wielką mistyfikacją.

Uczestnik powstania, starszy strzelec Krok (Jan Kurdwanowski), tak definiuje problem:

Z pamiętnikami to nie takie proste. Przyjaciele doradzają: pisz, jak pamiętasz, całą prawdę. A naprawdę to było tak: ogień, dym, kurz, huk, nurkuje, biegnie, strzela, pada, nie wstaje, podjeżdża, odjeżdża, widać, nie widać. [1]

Ogień, dym, kurz, a nie biało-czerwona i heroizm bez granic. Banał walk ulicznych, jakże różny od pompatycznych treści odświętnych okolicznościowych odczytów.

Oczywiście rzeczywistość nie jest zerojedynkowa. Euforia i entuzjazm był, wzruszenie na widok polskich żołnierzy na ulicach miasta także. Nawet ludzie sceptycznie oceniający szanse walki z Niemcami, zdający sobie sprawę, że to szaleństwo (tacy jak autor poniższej wypowiedzi), dali się ponieść nastrojowi chwili:

Środa, czwartek, piątek — było pięknie. Ludzie powychodzili z piwnic, na wielu domach pojawiły się biało-czerwone flagi — najgęściej ozdobiona nimi była Elektoralna. [...] Ale w tych pierwszych dniach powstania niewiele było rzeczy, które mąciły dobry nastrój, prócz może pogody. [...]

Wszystkich zadziwiała nagłość sukcesów powstańców i zniknięcie Niemców z pola, zwłaszcza, że tak słabe było uzbrojenie naszych. Dodawał ten fakt otuchy, umacniał w przekonaniu, że powstańcy w ciągu kilku dni opanują Warszawę. [2]

Błogi zachwyt skończył się po trzech dniach. Nie wszędzie, naturalnie, nastroje ściśle uzależnione były od czasu i miejsca. W dzielnicach, gdzie niemieckiego przeciwdziałania nie było, radość nie miała końca. Na Pradze i na Woli ludności nie było do śmiechu. Ci, którzy ocaleli, psuli humory tym, którzy o ocalenie będą musieli walczyć za chwilę:

…pojawili się uciekinierzy, pojedynczo, po kilku, bez tobołków. Szli z kierunku, skąd od wielu godzin dochodziły odgłosy bitwy. Małomówni, nie przystając pomykali na wschód, w głąb miasta. Jedno tylko powtarzali – Niemcy wszystkich zabijają. Sprawiali niesamowite wrażenie, zwłaszcza oczy; takie oczadziałe twarze widzi się czasem u ludzi ocalonych z pożaru. [3]

Ta upiorna sekwencja się powtarzała. Najpierw ocaleńcy z Woli zakłócili dobry nastrój mieszkańcom Starego Miasta, potem nieliczni szczęśliwcy ze Starego Miasta, którym udało się uciec kanałami, straszyli ludność Powiśla:

Wyszliśmy z kanałów […] Po przespanej nocy i wyczyszczeniu się zwiedziłem Powiśle, które było spokojne i nietknięte! Domy w większości stały, ludzie poruszali się po ulicach, były zorganizowane i działające służby informacyjne, kuchnie, podziemne szpitale […] Po Starówce wydawało się to nierealne. […] Ten wielki kontrast – dwa światy odległe od siebie o kilka ulic – to musiał być sen. [4]

Powyższe wspomnienie wyjaśnia rozbieżności we wspomnieniach świadków wydarzeń. Pojmowanie sensu walki zależało od czasu i miejsca pobytu. Śródmieście przetrwało we względnym spokoju aż do kapitulacji, ponieważ nie było celem niemieckich ataków. W innych dzielnicach, które po kolei stawały się obiektami niemieckich natarć, euforia pierwszych dni i tygodni zamieniała się szybko w stany diametralnie odmienne. Charakterystycznym przykładem jest Starówka.

Domy stoją jak przed wojną. Szyby w oknach. Starówka wygląda odświętnie. Tłumy cywilów pomieszanych z powstańcami przechodzą się raczej niż chodzą […] niesamowicie wygląda to Stare Miasto […] [5]

Pierwszy tydzień sierpnia. Humory dopisują, żołnierze i cywile wynoszą z poniemieckich magazynów wszelakie dobra, w tym wódkę i wino. Żandarmeria usiłowała rozdział alkoholu kontrolować, lecz szmuglerzy w opaskach i bez znajdowali sposób, by butelczyny wynieść, nawet całymi skrzynkami.

Kolorowanie jawy francuskim koniakiem nie trwało długo. Po dwóch tygodniach po odświętnym wyglądzie Starówki nie było śladu. Ostrzał spędził cywilów do piwnic. Nie tylko cywilów. Również dekowników w opaskach na ramionach, którzy wypędziwszy ludzi zajmowali najbezpieczniejsze miejsca, aby żreć i chlać:

Takie gnidy przeżyją, obwieszą się krzyżami i w każdą rocznicę powstania przy capstrzyku będą składać wieńce na naszych grobach. [6]

Szkoda, że Kurdwanowski nie zastrzelił owej gnidy. Byłby to dobrze ulokowany strzał. Strzelanie do innych celów jeszcze dziś budzi grozę:

Mieszkańcy widzą, że raz po raz jakieś grupy powstańców odchodzą w stronę włazów […]

Ludność cywilną ogarnia jakiś zbiorowy szał rozpaczy i zapamiętania. Całe gromady kobiet z dziećmi i starców wychodzą z nor i ruin, łączą się w ogromne koryto i ruszają na powstańczą barykadę przy placu Krasińskich […]

Dowódca barykady otrzymuje meldunek, że zbliżają się Niemcy; ma rozkaz utrzymać barykadę za wszelką cenę, daje więc rozkaz otwarcia ognia do tłumu.

Wielu ludzi stacza się z barykady, inni rozbiegają się w ruiny. [7]

Do cywilów powstańcy strzelali nie raz i nie dwa. I nie tylko w obronie wejść do kanałów, lecz w częstych scysji o dostęp do studni:

Do ciągłych awantur i kłótni dochodziło (po zniszczeniu wodociągów) przy pompach, których w obrębie Starego Miasta było tylko kilka, a do tego bardzo kiepskich.[...] Nim się dostało wodę trzeba było czekać wiele godzin, bo co chwila przychodziło wojsko i wypędziwszy cywilów napełniało własne ogromne kadzie. Cywile, zwłaszcza kobiety, nie ustępowali bez protestu; w rezultacie wyzwiska, klątwy, odgrażanie karabinem, nieraz pobicie były na porządku dziennym. [...]

 Niejeden wracał po długich godzinach czekania w kolejce i narażania się na śmierć z pustymi naczyniami. A w piwnicy czekała na wodę pełna lęku cała rodzina, dzieci, chorzy. Powstanie miało być emanacją wielkości, siły, poczucia niezależności i samodzielności. Tymczasem stało się największą, jaką można sobie tylko wyobrazić demonstracją niemocy i zależności od drugich. [8]

Uzbrojony w zardzewiałego nagana powstaniec z reguły z góry patrzył na zwykłych ludzi. W warunkach swobody (czy raczej swawoli), uzbrojony młody człowiek, nadęty swoja ważnością, akcelerowany hormonami i zdemoralizowany okupacją uważał, że wolno mu więcej. Stąd się brały częste incydenty między powstańcami a cywilami, nie brakowało zachowań stricte kryminalnych, kradzieże, rozboje czy gwałty nie były pomijalnym marginesem statystycznym:

Metody bicia i nadużywania siły w stosunku do bezbronnych są niestety częstym zjawiskiem. Zdarzają się nawet wypadki używania w stosunku do ludności cywilnej siły przez niektórych żołnierzy AK. […] Widuje się chodzących z „batogami” członków PKB. Żandarmeria zachowuje się wyzywająco i grubiańsko nawet do żołnierzy AK […] [9]

I nie jest teraz mowa o AK, lecz ogólnie o uzbrojonych młodzieńcach. Edwin Rozłubirski, w liście do Gomułki, tak scharakteryzował swoich kamratów z tzw. batalionu Czwartaków:

W odróżnieniu od grup bojowych ZWM-u […] „Czwartacy" robili w Warszawie całą brudną i mokrą robotę: expriopriacje, rozbrojenia policjantów granatowych i Niemców, likwidacja szpiclów i gestapowców oraz akcje odwetowe.[...]

 

Błyskawiczne wyjęcie i odbezpieczenie broni, strzelanie bez pomocy przyrządów celowniczych, strzelanie po ciemku, strzelanie „po lufie", usuwanie zacięć broni, władanie nożem — to wszystko tematy naszych teoretycznych i praktycznych zajęć. Jeżeli do tego wszystkiego dodamy demoralizujący wpływ wszelkiego rodzaju exów, to otrzymamy pełny obraz zainteresowań i warunków pracy „Czwartaków". [...] Nie zapominajmy, że chłopcy ci byli w wieku od szesnastu do dwudziestu jeden lat, z czego trzy-czwarte w granicach od szesnastu do dziewiętnastu lat, że byli na żołdzie (dostawali od Warszawskiego Dowództwa AL 1000 zł miesięcznie na głowę), oraz że nigdzie nie pracowali [...]

Po wyzwoleniu Armia Ludowa została rozwiązana i „Czwartacy" ze zwartego oddziału stali się grupą chłopców (miejmy to odwagę przyznać) zdemoralizowanych i będących na najprostszej drodze do wykolejenia się. [10]

Zachowania kryminalne to jedno, zatargi wynikające z logiki walk w mieście to drugie:

…był dwudziesty któryś sierpnia. Szedłem na Mostową, już nie można było iść ulicą, to ludność już zaczęła protestować. Ludność już mówiła: „Po co wy to robicie? Nie mamy co jeść. Dzieci nie mają co jeść” [11]

Każdego chłopca oblegały nieustannie gromady mieszkańców z zaciśniętymi pięściami, z twarzami napiętnowanymi bólem i wściekłością. […] Usta miotały przekleństwa i złorzeczenia na wszystkich i na wszystko:

- Zbrodniarze! Sprawcy naszych nieszczęść! Mordercy naszych dzieci! – Furczały chłopcom kamienie nad głowami. Jakaś młoda kobieta, obłąkana z rozpaczy po stracie trojga swoich dzieci, rzuciła się z pazurami do twarzy któregoś z żołnierzy.

- Bodajby cię pierwsza kula nie minęła… [12]

Nic dziwnego, że piekło dnia codziennego było ponad siły przeciętnych ludzi. Dzięki wielkodusznej propozycji strony niemieckiej zawarto ograniczony rozejm – 8 i 9 września wyszło ze Śródmieścia za miasto ponad 8 000 cywilów, w tym setki młodych, sprawnych mężczyzn. Ze Śródmieścia, relatywnie najmniej zagrożonego… podobne myśli zaprzątały umysły także żołnierzy:

Każdemu było wiadomo, że dowództwo AK planowało Powstanie na dwa do czterech dni, więc nic dziwnego, że i my tego poranka głowiliśmy się, jak wymknąć się z Warszawy [13]

Komu nie udało „wymknąć się” z Warszawy, ten w coraz gorszym nastroju musiał próbować przeżyć aż do końca. A koniec próbowano przyspieszyć następująco:

W wielu domach zorganizowano […] zebrania, na których rozpatrywano sytuację, kapitulować czy prosić Stalina o pomoc.

Prawie na wszystkich zebraniach – drugie wyjście przyjęto jednogłośnie.

Ludność bardziej uświadomiona wysuwa cały szereg zarzutów pod adresem naszego dowództwa, jak również polityki rządu polskiego w Londynie. Opinia publiczna formalnie żąda wojskowego podporządkowania się Rokossowskiemu i w ogóle PKWN-owi. [14]

Szokujący koniec entuzjazmu z pierwszych dni sierpnia… Klęska – militarna, polityczna, materialna i mentalna.

 

[1] Jan Kurdwanowski „Mrówka na szachownicy”, Warszawa 2004, str. 11

[2] Aleksander Rogalski „Tragedia bez końca. Rzecz o Powstaniu Warszawskim”, [w] „Życie w powstańczej Warszawie”, Warszawa 1965, relacja nr 265

[3] Kurdwanowski, tamże, str. 50.

[4] Jerzy Zapadko Mirski „Zapiski powstańcze”, Zwoje, 1999

[5] Kurdwanowski, tamże, str. 74.

[6] Kurdwanowski, tamże, str. 179.

[7] Stanisław Podleski „Przemarsz przez piekło”, Warszawa 1957, str. 554-555.

[8] Rogalski, tamże.

[9] Meldunek sytuacyjny placówki BIP KG AK z 8 sierpnia 1944.

[10] Józef Stępień, "Listy do pierwszych sekretarzy KC PZPR (1944-1970)", Warszawa 1994, s. 37-38.

[11] Henryk Kuckowski, relacja w Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego

[12] Podleski, tamże, str. 559-560.

[13] Kurdwanowski, tamże, str. 118.

[14] Meldunek Oddziału Informacyjno-Wywiadowczego KOW AK z 29 września.

xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Kultura