unsplash.com
unsplash.com
Wanda Sielewicz Wanda Sielewicz
325
BLOG

Frankowicze: czy banki mogą pozywać klientów o korzystanie z kapitału?

Wanda Sielewicz Wanda Sielewicz Kredyty Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Mimo licznych wygranych kredytobiorców we frankach nadal 95% z nich nie zdecydowało się pozwać swojego kredytodawcy, jak podaje next.gazeta.pl. Niektórzy wahają się, bo nie tylko oni sami mają roszczenia względem banków, te – jak się okazuje – również; żądają wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.

Umowa nieważna – co dalej?

Dziś, rok po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jedno jest pewne: prawo stoi po stronie frankowiczów, ci coraz częściej wygrywają w sądach. Również coraz częściej zasądza się stwierdzenie nieważności umowy, dotyczy to już większości wygranych spraw, a dokładnie 70% z nich, jak podawała „Rzeczpospolita” w sierpniu.

Sąd uznaje zatem, że umowa nigdy nie obowiązywała, choć… istniała. To dość zagmatwane, dlatego właśnie mowa o stwierdzeniu nieważności umowy o kredyt hipoteczny we frankach, a nie jej unieważnieniu. Krótko mówiąc, oznacza to, że od samego początku nie powinna była ostać się w obrocie prawnym.

Co taki wyrok oznacza w praktyce? W przypadku stwierdzenia nieważności umowy obie strony (bank i kredytobiorca) zwracają sobie świadczenia. Frankowicz oddaje wypłacony kredyt, bez odsetek i prowizji, bank zaś pobrane raty i inne kwoty wynikające z umowy.

Roszczenia banków – za i przeciw

Jednak w związku z zapadnięciem wyroku stwierdzającego nieważność umowy nadal pewna kwestia pozostaje otwarta, budzi wątpliwości: co z żądaniem banków o korzystanie z kapitału? Przecież kredytobiorcy we frankach aż do wyroku sądu korzystali z pieniędzy instytucji finansowej, dopiero potem umowa przestała w zasadzie istnieć.

W świetle prawa żądanie banku nie wydaje się więc wcale bezzasadne, znajduje bowiem odzwierciedlenie w przepisach, zgodnie z brzmieniem art. 405 Kodeksu cywilnego, ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. (Dz.U.2020.0.1740): ,,Kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości”.

Wszystko to wydaje się mieć sens, jednak z drugiej strony trzeba przyznać, że kuriozalne wydaje się twierdzenie, że bank może żądać wynagrodzenia za korzystanie z kredytu hipotecznego, który summa summarum… nie istniał w świetle prawa.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że banki wysuwając takie roszczenie, chcą nie tylko ograniczyć straty na etapie dotychczasowych wyroków, ale i odwieść kolejnych kredytobiorców od wejścia na drogę sądową. Żądanie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału ma bowiem pełnić funkcję straszaka.

To nie pierwszy raz, kiedy instytucje finansowe próbują odstraszyć frankowiczów od podejmowania działań – wysokie opłaty za zaświadczenie o kredycie oraz przeciąganie w czasie wydawania tych dokumentów to zagrania, które znamy już z wcześniejszych doniesień klientów.

Instytucje państwowe i orzecznictwo po stronie frankowiczów

Przyznanie racji bankowi oznaczałoby czerpanie korzyści z kary, czyli z tytułu stwierdzenia nieważności umowy, co jest sprzeczne ze standardami ochrony konsumentów – wynikających z Dyrektywy Rady 93/13/EWG o nieuczciwych warunkach w umowach konsumenckich.

Po stronie frankowiczów stoi nie tylko prawo unijne, ale także instytucje państwowe, w tym Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Rzecznik Finansowy oraz Rzecznik Praw Obywatela. Uznają, że nie może być tak, że to tylko konsumenci ponoszą konsekwencje sprzecznych z prawem działań banków, poza tym jest to działanie nieetyczne.

UOKiK mówi tu o „nacisku przez banki na kredytobiorców”. „Niepokoją nas opinie i stanowiska, które są sprzeczne z wnioskami płynącymi z tego orzeczenia (TSUE – przyp. red). Przygotowaliśmy stanowisko, które będzie istotną wskazówką dla kredytobiorców w walce o swoje prawa. Będziemy się przyglądać działaniom banków, które próbują swoich klientów straszyć lub błędnie informować o skutkach wyroku i interweniować w przypadku naruszenia prawa” – dodaje prezes UOKiK.

Po latach zaniedbań w kwestii kredytobiorców we frankach, co wykazał zresztą raport Najwyższej Izby Kontroli z 2018 roku, jak widać, instytucje odpowiedzialne za ochronę konsumentów wreszcie zajmują wyraźne stanowisko i jasno deklarują pomoc. Rzecznik Finansowy ostatnio zaoferował ją także tym, którzy już przegrali z bankiem, zanim zapadł wyrok TSUE. W raporcie podsumowującym to, co w ciągu roku wydarzyło się po orzeczeniu trybunału europejskiego, poinformował, że nie wszystko stracone, że ci, którzy przegrali ponad rok temu, mają jeszcze do dyspozycji narzędzie skargi nadzwyczajnej.

Najnowsze orzecznictwo – choćby wyrok Sądu Okręgowego w Białymstoku, opisywany w mediach na początku br., który oddalił powództwo wytoczone przez ING Bank Śląski S.A. – również dowodzi, że instytucje finansowe nie mają racji. Bank bowiem zażądał od frankowiczów 125 000 zł kapitału i niemal 47 000 w ramach opłaty za korzystanie z niego. Sąd sprzeciwił się temu, biorąc pod uwagę, że kredytobiorcy i tak już w ciągu dziesięciu lat wpłacili do banku znacznie więcej niż wart był sam kredyt.

Dlatego radziłabym wszystkim frankowiczom się nie zniechęcać, banki robią, co mogą, ale finalnie to sąd zadecyduje, czy rzeczywiście ich żądania są zasadne, ale jak pokazuje praktyka – niekoniecznie. Więcej informacji o kredytach frankowych na www.mamkredytwefrankach.pl.


https://mamkredytwefrankach.pl/member/wanda-sielewicz/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Gospodarka