Dwa dni temu w gdańskim sądzie doszło do rozprawy sądowej. Jarosław Kaczyński pozwał Lecha Wałęsę o oszczerstwa. Wałęsa zarzucał Kaczyńskiemu odpowiedzialność za katastrofę smoleńską; zarzucił mu że kazał swojemu bratu Lechowi Kaczyńskiemu lądować w Smoleńsku za wszelką cenę pomimo złej pogody.
Jest to ordynarne kłamstwo. Bezczelnym ze strony Lecha Wałęsy jest oskarżanie człowieka który tyle już wycierpiał z powodu straty bliskiej mu osoby w katastrofie smoleńskiej.
Jarosław Kaczyński deklarował gotowość polubownego rozwiązania sprawy, wystarczyłoby żeby Wałęsa odwołał swoje słowa, jednak on dalej chce upierać się przy swoich oszczerstwach
Lech Wałęsa stawia się ponad prawem. Od dawna próbuje robić z siebie ofiarę a tak naprawdę chce publicznie zaistnieć po tym jak okazało się z teczek Kiszczaka że Lech Wałęsa był agentem SB znanym jako TW Bolek.
Swoją drogą Wałęsa chciał przeprosin od Kaczyńskiemu za to że ,,PiS kłamie na temat jego agenturalności" pomimo że ostateczne dowody rok temu wyszły na jaw.
Rozprawa pokazuje nam coś jeszcze, a mianowicie ,,niezawisłość sądów". Sędzia prowadząca rozprawę Weronika Klawonn widziana była na lipcowych demonstracjach przeciwko reformie sądownictwa w koszulce z napisem ,,Konstytucja". Jest to ewidentnie naruszenie zasady apolityczności sądów. Żaden człowiek który pozywa środowisko związane z Lechem Wałęsą i wiedząc że sędzia również z tym środowiskiem sympatyzuje nie będzie czuł się komfortowo, wiedząc jaki wyrok może wydać taki/ taka sędzia.
Aż ciężko w to uwierzyć że Kaczyński i Wałęsa na początku lat '90 byli politycznymi sojusznikami.
Inne tematy w dziale Polityka