Wczoraj w Niemczech odbyły się wybory parlamentarne do Bundestagu. Według oficjalnych wyników wybory wygrała socjaldemokratyczna SPD z wynikiem 25,7%, druga ,,chadecka" CDU/CSU zdobyła 24,1%, trzeci Zieloni zdobyli 14,8%, liberalna FDP 11,5%, antyimigrancka AFD 10,3%, a postkomunistyczna spadkobierczyni NRD czyli die Linke zdobyła 4,9%.
Pewne jest że będzie inny kanclerz niż Angela Merkel gdyż nawet gdyby to CDU/CSU miało swojego kanclerza to i tak byłby to Armin Laschet czyli następca Merkel która przechodzi na emeryturę. Przede wszystkim różnice programowe, ideologiczne pomiędzy partiami w Niemczech są iluzoryczne, ponieważ tam może rządzić każdy z każdym (z wyjątkiem AFD z którą wszyscy wykluczyli koalicję).
Najpewniej kanclerzem jednak zostanie Olaf Scholz czyli szef SPD. Możliwe jest kilka wariantów, mocno prawdopodobnym jest ,,koalicja czerwonych świateł" czyli SPD, Zieloni i FDP, możliwa jest też ,,koalicja jamajska" CDU/CSU, Zieloni i FDP i w tej jedynej sytuacji to kanclerz będzie z CDU/CSU. Niewielkie szanse miałaby szansę koalicja SPD, Zieloni i die Linke gdyż podział mandatów spowodował że te trzy partie razem nie będą mieli większości, możliwa jest też ,,wielka koalicja" czyli SPD i CDU/CSU, co prawda obie te partie teoretycznie nie chcą już współrządzić ale podobnie było w 2017 i po nie udanej próbie stworzenia rządu ,,koalicji jamajskiej" ostatecznie zawarli koalicję z SPD, teraz może być podobnie z tą różnicą że kanclerz będzie z SPD. Teoretycznie te dwie największe partie rywalizują ze sobą, przykładowo w lipcu SPD mocno krytykowało Lascheta za reakcję na powodzie w zachodnich Niemczech no ale jednak jako koalicjant byli w rządzie i są za to współodpowiedzialni, jednak o tym jak dziwna jest polityka niemiecka świadczy to że wyborcom to nie przeszkadza i dalej głosują podobnie, a partie po krytyce w kampanii wyborczej wchodzą w koalicję i tak jest od lat.
Co wybory oznaczają dla Polski. W kwestii tzw. praworządności niewielką zmianę, tutaj w tej kwestii wykorzystywane są instytucje unijne. Nowy rząd zapewne będzie bardziej prorosyjski, gdyż lewacy w Niemczech mają dobre kontakty z Putinem, zapewne dokończona będzie budowa Nord Stream 2 zaczęta jeszcze za kadencji Angeli Merkel, warto wspomnieć że pierwszy Nord Stream zaczął być budowany jeszcze za kanclerza Gerharda Shrodera gdy SPD tworzyła rząd z Zielonymi. Prawdopodobnie Zieloni wejdą do rządu a to oznacza jeszcze większe przemycanie ekologizmu na wszystkie kraje UE, dla Polski ze względu na węgiel jest to niekorzystna sytuacja (sytuacja z kopalnią Turów to pokazuje).
Inne tematy w dziale Polityka