Po wyborach prezydenckich na Białorusi z 9 sierpnia do tej pory trwają protesty społeczeństwa białoruskiego. Według oficjalnych wyników Aleksander Łukaszenka zdobył 80% a Swiatłana Cichanouska 10%, lecz oczywistym jest że te wybory zostały sfałszowane a prawdziwy wynik był zupełnie inny, w niektórych komisjach wyborczych udało się ujawnić prawdziwe wyniki i były całkiem inne. Co ciekawe, początkowo w wyborach miał startować jej mąż Siarhiej Cichanouski, który został aresztowany i któremu zabroniono startować, a który do tej pory był blogerem gdzie zamieszczał relacje o życiu ludzi na Białorusi
Początkowo Łukaszenka zareagował ostro a OMON czyli jednostki milicji białoruskiej do spraw niepokojów społecznych tłumiły protest. Jednak po kilku dniach demonstrujących było coraz więcej, na ulice Mińska wychodziło nawet milion ludzi, władze zaprzestały tłumienia protestów. Społeczność międzynarodowa nie uznała oficjalnych wyników wyborów, Unia Europejska zapowiedziała sankcje wobec władzy białoruskiej. Protestujących na ulicach było raz mniej raz więcej, póki co znów są w fazie schyłkowej a w ostatnich dniach znów białoruska milicja używała przemocy wobec demonstrujących.
Warte uwagi jest to że Cichanouska chciała zostać prezydentem na około 3 miesiące po czym miała doprowadzić do nowych wyborów.
Nie wiadomo jak na tą całą sytuacje zareaguje Rosja. Z jednej strony Łukaszenka nie był entuzjastą dalszej integracji z Rosją, warto wspomnieć że Białorusini są dość prorosyjskim narodem, dlatego również z tego powodu Putin nie ma interesu by zbrojnie bronić Łukaszenki i tym samym zrażać sympatię Białorusinów. Zresztą w wyborach startował kandydat skrajnie prorosyjski - Wiktor Babaryka, który był szefem banku w białoruskiej filii Gazpromu. Teoretycznie byłby on najlepszym kandydatem dla Rosji ale zawsze jest ryzyko że coś pójdzie nie tak i przypadkiem władzę zdobędzie ktoś prozachodni. Najbezpieczniejszą więc opcją dla Rosji jest pozostawienie Łukaszenki ale osłabionego bo wtedy będzie bardziej uległy Putinowi. Do tej pory skutecznie lawirował między Rosją a Zachodem, teraz po skłóceniu i sankcjach będzie mógł już tylko zwracać się w kierunku Rosji. Teraz ostrzega nawet przed rzekomą inwazją Polski w celu odebrania Grodna i w tym celu porozumiał się o wspólnym białorusko-rosyjskim odparciu ataku.
Jak już zostało wspomniane władza Łukaszenki jest osłabiona, nic już na Białorusi nie będzie takie jak przed 9 sierpnia, Łukaszenka nazywany ostatnim dyktatorem Europy (rządzi od 1994 roku, od 26 lat) a teraz stopniowo jego władza chyli się ku upadkowi choć oczywiście nie stanie się to od razu.
Łukaszenkę oczywiście należy potępić za stosowanie przemocy i rządy autorytarne lecz ciężko również uwierzyć że te protesty nie były wyreżyserowane; Łukaszenka powiedział że WHO i Międzynarodowy Fundusz Walutowy chciały dać mu pieniądze jeśli zrobi lockdown gospodarce Białorusi tak jak to stało się prawie w całej Europie, Łukaszenka się nie zgodził, otwarcie uważał Covid-19 za niegroźną chorobę.
Inne tematy w dziale Polityka