W świetle ustaleń z tzw. Raportu Komisji Millera nie można wyjaśnić przyczyn zniszczenia rządowego Tupolewa bez kolizji z tzw. „pancerną brzozą”.
Dowody na zderzenie z brzozą w profesjonalnie prowadzonym dochodzeniu powinny pochodzić z trzech / czterech wzajemnie weryfikujących się źródeł. Pierwsza grupa danych dotyczy zapisów rejestratorów lotu – znając lokalizację samolotu względem brzozy w momencie mijanie da się potwierdzić lub wykluczyć ewentualną kolizję. Druga grupa danych jest efektem rekonstrukcji samolotu lub jego części. W tym wypadku lewe skrzydło Tupolewa (tzn. jego pozostałości) powinno być odtworzone i przebadane, szczególnie w miejscu ewentualnego uderzenia w brzozę. Kolejna, trzecia grupa śladów pochodzi z botaniki, w tym szczególnie z przełomu brzozy. Ostatnia – ewentualna i relatywnie najmniej wiarygodna kategoria dowodów, to relacje świadków.
W teorii, profesjonalni śledczy winni wykazać w materiale dowodowym, że rządowy Tupolewa był na wysokości i w miejscu pozwalającym na uderzenie częścią lewego skrzydła w pień brzozy dokładnie w punkcie jej zaobserwowanego przełomu. W konsekwencji lot samolotu powinien ulec zmianie – i to również powinno być wykazane w odpowiedniej ekspertyzie. Jak wiadomo, biegli z NPW pracują nad KOLEJNĄ wersją danych z rejestratorów lotu, więc poczekajmy na ich wyniki.
Zrekonstruowane skrzydło powinno nosić ślady zniszczenia w miejscu i sposobie odpowiadającym uderzeniu w brzozę. Z Raportu Millera nie wiadomo, w którym dokładnie miejscu nastąpiła rzekoma kolizja. Inne dane dotyczą miejsca uderzenia, inne przełamania. Skąd wynika ta rozbieżność – nie wyjaśniono.
Z dostępnych zdjęć szczątków Tupolewa, w tym pochodzących z Raportu Millera, wynika ponadto, że krawędź slotu lewego skrzydła w miejscu przełamania wystaje poza linie przełamania skrzydła, i co więcej – jest gładka. Nie wyjaśniono, jaka to siła niszcząca zadziałała w ten sposób. Nie przeprowadzono również udokumentowanej rekonstrukcji skrzydła.
Oczywistości nie przynoszą nawet badania śladów w botanice – czyli, przede wszystkim, przełomu brzozy. Do dzisiaj śledczy z NPW oraz badający Katastrofę z KBWP LP nie uzgodnili tak fundamentalnego parametru jak wysokość przełamania drzewa. Dopiero na zlecenie NPW wykonano analizę linii cięcia pnia, która przyniosła zaskakujący efekt – skrzydło samolotu musiało uderzyć w drzewo prawie poziomo, i to ruchem z góry na dół! Nie wyjaśniono, w jaki sposób jest to możliwe, i dlaczego nie jest spójne z wyliczoną trajektorią lotu.
Teraz dochodzi kolejna rewelacja – o ile 11 z 12 przebadanych, z ok. 40 znalezionych w miejscu przełamania fragmentów, MOŻE pochodzić z samolotu, w tym „aż” trzy z jego skrzydła, to jeden nie wykazuje metalurgicznego podobieństwa z przebadanym skrzydłem Tupolewa.
Co z tego wynika? Że mimo płynącego czasu, rosnących nakładów środków i kolejnych ekspertyz nadal nie można wyjaśnić podstawowych sprzeczność – wysokości przełamania brzozy, miejsca uderzenia w skrzydło, mechanizmu przełamania drzewa, itd.
I tylko opłacany rządowymi pieniędzmi dr Maciej Lasek niestrudzenie dowodzi za pośrednictwem mediów, że wszystko zostało już zbadane i wyjaśnione. Kto mu w to uwierzy?
Inne tematy w dziale Polityka