Wymiar Sprawiedliwości w Polsce to skrywająca się za fasadą słowa „sprawiedliwość” dyktatura. Na pewno dotyczy to Sądu Rejonowego w Chorzowie. Tu sędzia nie pełni funkcji mającej na celu uzgadnianie sporów społecznych, nie doprowadza do wzrostu ładu, nie wspiera obywateli, nie zdejmuje ciężaru i cierpienia spowodowanego przez to, że ktoś inny złamał prawo, ale porządek narusza. Odstępstwa od prawa naturalnego i idące za tym dowolne stosowanie prawa stanowionego, w tym ukrywanie i manipulowanie prawami obywatela wywołuje tylko sprzeciw, bałagan, przewlekłość, nadużycie władzy ze strony sędziego, w tym nadużycie narzędzi, jak Policja dochodzące do jawnego prześladowania w sprawach prywatnoskargowych o niskiej szkodliwości czynu. Ten sąd służy do ochrony elit, wpływowych urzędników i innych mających wpływ na „bezstronność” sędziego, chroni ich przed obywatelami. Taki też jest efekt istnienia komunistycznego art. 212 w KK i procesu o tej podstawie z udziałem wpływowego i skorumpowanego człowieka wspieranego przez dużą instytucję, uczelnię wyższą, a więc przez całą, formalnie niezaangażowaną strukturę wpływowych ludzi, którzy dysponują wpływami w instytucjach całego województwa i pewnie dalej. W celu osiągnięcia swojego zamiaru, sędzia potrafi zorganizować sobie szeroką asystę innych sędziów, którzy znajdując się w różnych zależnościach, z wykorzystaniem swojej przewagi, bezkrytycznie tylko przytakują w bezprawnych decyzjach swojego przełożonego i kolegi z pracy tworząc system opresji. Dzieje się to po 30 latach od formalnej zmiany systemu, po 15 latach uczestnictwa we Wspólnocie Europejskiej, po wielu latach społecznych narzekań na Wymiar Sprawiedliwości, pomimo rzekomej reformy sądownictwa, która wedle sędziów narusza ich niezawisłość i ingeruje w bezstronność.
Pisałem w styczniu w tekście pt. „Tu teraz, dzieje się proces Kafki!” (https://www.salon24.pl/u/poznanie/926483,tu-teraz-dzieje-sie-proces-kafki) i wcześniej, o absurdzie, do którego dochodzi w Sądzie Rejonowym w Chorzowie w procesie prywatnym o pomówienie, o które zostałem oskarżony, a które nie jest pomówieniem, bo moją celową prowokacją, aby opisana sprawa nie została „zamieciona pod dywan”. Proces rozpoczęty w kwietniu 2018r. tkwi w miejscu, mimo upływu roku. Tkwi, bo wbrew, np. wyrokowi SN z 2009r., IV KK 306/08, mówiącego, że „żaden zapis prawa nie zwalnia sądu z obowiązku ustalenia, czy oskarżony, który wg opinii biegłych psychiatrów jest niepoczytalny popełnił zarzucany mu czyn”. Tymczasem sędzia prowadzący i wiceprezes sądu Bartłomiej Kwaśnik próbuje rozprawę dowodową zastąpić badaniami psychiatrycznymi wobec mnie, a przecież dowiedzenie przeze mnie sprawy jest ponad wynik takich badań i bez dowiedzenia sprawy, w domniemaniu niewinnego człowieka poddaje się badaniom o charakterze bardzo inwazyjnym. On i jego sędziowie asystujący, w swoich postanowieniach powołują się na potrzebę ustalenia, czy jestem zdolny do obrony samodzielnej i uczestniczenia w procesie. Pierwsza próba odebrania konstytucyjnego prawa. Udają, że w szeregu moich pism, gdzie powołuję się na wielość artykułów, wyroków różnych sądów, publikacje prawnicze, argumentację logiczną i merytoryczną, nie jest to świadectwem poczytalności i zdolności do samodzielnej obrony. Widoczne w tym działaniu jest to, że postanowienie o powołaniu biegłych psychiatrów jako decyzja niezaskarżalna jest wykorzystywane przeciwko podsądnemu. Postanowienie zapadło ze złamaniem prawa, bo wyrok TK z 2007r. sygn. 50/06 potwierdza zasadę prawną, sformułowaną przez SN i obowiązującą od 1977r., która wymaga zebrania dowodów i zbadania okoliczności mających jednoznacznie uzasadniać postanowienie o powołaniu tych biegłych. Ponieważ postanowienie jest niezaskarżalne, co ciekawe wbrew art. 42 pkt. 2 Konstytucji, a sędzia niezawisły, w merytoryczną stronę postanowienia nie można ingerować, a więc nie można zaingerować nawet jeśli łamie obowiązujące prawo. Tak niezawisłość i bezstronność sędziego przekracza ramy prawa i staje się furtką dla bezprawia. W konsekwencji sędziowie asystujący pomijają wszystkie argumenty merytoryczne, jak ten wyrok TK i koncentrują się na wymuszaniu realizacji postanowienia grożąc zatrzymaniem przez Policję, aresztowaniem, czy zastosowaniem środków przymusu. To dzieje się w sprawie prywatnoskargowej, z art. 212 kk, o małej szkodliwości czynu, wbrew obyczajowi, aby w sprawach o małej szkodliwości nie stosować środków poważnych jak biegli psychiatrzy, czy wbrew wyrokom Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który krytykował Polskę za ten artykuł albo w wyroku z 2013r. w sprawie 28796/07 orzekł, że zatrzymanie przez Policję i przewiezienie na takie badania narusza prawo do wolności. W Sądzie Rejonowym w Chorzowie w ukryciu władzę sprawują dyktatorzy, bo narzucają prywatną interpretację prawa, która informuje, że mi prawa nie przysługują, do tego sprowadzają się wszelkie decyzje. Obowiązuje tylko przymus psychiatryczny, u psychiatrów czeka brak normy psychicznej, normy zdrowia czy choroby, same spekulacje i hipotezy, ale decyzja prawnie wiążąca i po sprawie – stalinizm, też wymagał tylko prawnika i psychiatry.
Nie dość tego, wciąż nie rozumiem w jaki sposób można dowolnie żonglować artykułami prawa, zależnie od potrzeby, bez uzasadnienia. Wspomniany sędzia w swoim postanowieniu zastosował art. 202 kpk. Artykuł należy do Działu V KPK omawiającego dowody w rozpoczętym procesie sądowym. Tymczasem sędziowie asystujący, a już w procesie udział wzięło ich 8 wydając postanowienia, próbują wymuszać na mnie stawiennictwo z użyciem art. 74 KPK, który w swej treści wskazuje na oskarżonych z urzędu i działania podejmowane przed rozpoczęciem procesu sądowego w celu zgromadzenia i zabezpieczenia dowodów, do zgromadzenia których angażuje się Policję. Mowa tam o oględzinach ciała, odciskach, fotografowaniu, niechirurgicznych zabiegach, rozpoznaniu przez świadków, badaniu krwi, wydzielin z organizmu, włosów, wymazów i badaniach psychologiczno-psychiatrycznych. Taki artykuł w sprawie prywatnoskargowej o niskiej szkodliwości czynu?! Raz, że to dowolność w stosowaniu artykułów. Dwa, że stosowane środki są niezgodne z ciężarem sprawy. Trzy, wbrew obyczajowi. Cztery, wbrew gromadzonym wciąż dowodom w sprawie w postaci pism, z których każde podważa postanowienie sędziego, bo broniąc się w nich, świadczę o poczytalności i zdolności do prowadzenia obrony w sposób samodzielny.
To nie wszystko, gdy próbowałem wskazywać na m.in. wspomniany wyrok TK z 2007r. wykazując, że nie istnieją dowody świadczące o mojej niepoczytalności, a zbadanie okoliczności podważa ten wniosek, w odpowiedzi sędziowie asystujący w bezprawiu sędziego B. Kwaśnika piszą, że nie rozpatrują merytorycznego odniesienia do postanowienia o powołaniu biegłych, aby w innym miejscu odnosić się merytorycznie, uzasadniając dlaczego biegli zostali powołani, na marginesie wspomnę o tej merytorycznej podmianie art. 202 na 74. Co ciekawsze uzasadnienie merytoryczne przybiera postać czystego formalizmu, przepisali kilka stwierdzeń z... chyba KPK, że sąd może powołać biegłych psychiatrów na podstawie kontaktu bezpośredniego – miała miejsce jedna rozprawa, wszystko przebiegło sprawnie i zgodnie, bez oporu – ze środowiska życia, pracy, bytowania, czy od świadków, czego sąd nie zbadał i nie podano jakiegokolwiek świadectwa, tylko nic wnosząca informacja formalna. Jedyne uzasadnienie, będące merytorycznym odniesieniem do postanowienia o powołaniu biegłych pochodzi z mojego pozwu wzajemnego, w którym piszę o rekompensacie za uczynione mi szkody, i tu sędziowie asystujący znajdują jedyną, pozornie merytoryczną pożywkę. Co ważne, kwestia rekompensaty za szkody jest następstwem dowiedzenia, że do szkody doszło, a trafność rekompensaty jest ustalana. Ale sędziowie uznali, że nie muszą poznawać, czy do szkody doszło, czy należy się jakaś naprawa szkód, czy ta przeze mnie wskazana jest trafna, ale wystarcza im to, że jest poważna. Już samo świadectwo, że domagam się poważnej rekompensaty za zniszczenie mi 16 lat życia i wielką szkodę uczynioną rodzinie jest dla nich wystarczające, aby powoływać psychiatrów. Jakiej rekompensaty spodziewali się w takiej sytuacji? W mojej ocenie to sędziowie Sądu Rejonowego w Chorzowie powinni zastanowić się na swoimi uprzedzonym stosunkiem do sprawy i stanem umysłu, co oceniam po ich absurdalnej reakcji, utracie zdolności rozumowania i zbadania sprawy, czyli pełnym podważeniu swojej funkcji z zachowaniem tylko prawa do dyktatu.
Od czasu gdy pisałem wcześniejszy tekst na ten temat, Policja nachodziła mnie jeszcze kilka razy, próbując zatrzymać i zaprowadzić do „więzienia psychiatrycznego” z pośrednictwem pozornie obiektywnego badania, po nim spodziewam się orzeczenia o potrzebie przeprowadzenia obserwacji w zakładzie zamkniętym itd. Działania pozorowane na obiektywne, ale mające na celu ukrycie sprawy, do czego ma dojść w procesie prywatnoskargowym o małej szkodliwości przez zamknięcie mnie w tym „więzieniu” bez postępowania dowodowego. Zresztą, oskarżam sędziów o to wprost, nikt nie przeczy. Dlatego konsekwentnie nie stawiam się na badania od maja 2018r. W lutym br. intensywność prób nawiązania kontaktu przez Policję była nadzwyczaj duża, dzwonili, chodzili, wzywali listownie przynosząc wezwania także osobiście na rzekome przesłuchania, aby później odstąpić, o czym zaraz. W mojej ocenie może chodzić o schwytanie mnie, próbę sprowokowania i wyprowadzenia z równowagi, aby wytworzyć dowód z niepoczytalności, po oczekiwanej silnej reakcji emocjonalnej. Od około miesiąca nie nachodzą, nagle cisza, dlaczego, dokładnie nie wiem. Złożyłem od stycznia kilka zażaleń na postanowienie o zatrzymaniu i doprowadzeniu, w jednym z nich zasygnalizowałem, że sprawa dotyczy odkrycia naukowego, trochę im swoje koncepcje opisałem, może coś dotarło. Ponieważ w swoim postanowieniu zaczęli mi grozić aresztem i środkami przymusu bezpośredniego, w odpowiedzi napisałem, że jeśli zostanę aresztowany lub osadzony w „więzieniu psychiatrycznym” choćby tylko na obserwację, zaczyna protest głodowy i nie przyjmuję płynów. Od tych wyjaśnień trochę się uspokoiło, może tylko chwilowo, niezależnie od tego protest zagwarantowałem, aby wrócił im rozsądek.
Równocześnie z pierwszym zażaleniem na postanowienie o zatrzymaniu i doprowadzenie złożyłem wniosek o wyłączenie sędziego, 21 stycznia br., w oparciu o art. 40 i 41 KPK wymagające uprawdopodobnienia stronniczości, której dowodzę. Bo sędzia B. Kwaśnik złamał art. 304 KPK, nie zawiadamiając o możliwości popełnienia przestępstwa przez wzajemnie oskarżonego, złamał wspomniany wyrok TK z 2007r., czy przetrzymuje „w próżni” mój pozew wzajemny od roku. Mimo, iż art. 497 KPK nt. powództwa wzajemnego nakazuje rozpatrywanie obu spraw jednocześnie i nie uzależnia tego od przeprowadzenia badań psychiatrycznych. Wniosek o wyłączenie sędziego rozpatruje się bezzwłocznie, podobnie jak zażalenia na zatrzymanie i na postanowienie o zatrzymaniu. Do tej pory otrzymałem trzy postanowienia odmowne na zażalenia o postanowieniu zatrzymania, a mój wniosek o wyłączenie od prawie trzech miesięcy, podobnie jak pozew zawisł w próżni, tak działa Sąd Rejonowy w Chorzowie. Przy okazji, może Czytelnicy słyszeli, około 3 tygodnie temu w programie „Alarm” i w dzień następny w „Wiadomościach” podana został informacja, że jakiś sędzia Sądu Rejonowego w Chorzowie pedofila potraktował jak niewiniątko, sprawa na tyle kontrowersyjna, że bezpośrednio zainteresowała Ministerstwo Sprawiedliwości mające przeprowadzić kontrolę. Taki to sąd. Dla „Wiadomości” sprawę komentował właśnie wiceprezes B. Kwaśnik, który złamał art. 304 KPK, wyrok TK i trzyma mój pozew w taki sposób, że może zaginąć, gdybym trafił do „psychiatryka”.
Nie dość tych ciekawostek z tego „kafkowego procesu”. Art. 246 KPK mówi o możliwości zaskarżania zatrzymania, gdy do niego dojdzie. Jednak sędziowie z tego sądu chcą pozbawić mnie tego prawa, bo jak konsekwentnie informują, wraz zatrzymaniem mam od razu zostać doprowadzony na badania psychiatryczne, więc z art. 246 skorzystać nie mogę. Chyba, że w radiowozie napiszę zażalenie, a Policjanci je przyjmą odstępując od doprowadzenia i aresztując mnie w zastępstwie, „ciekawa” alternatywa i możliwa, o ile Policja nie złamie prawa, a mam powody, aby w jej bezstronność wątpić. To mniejsza rzecz, bo art. 75 par. 3 mówi o zaskarżaniu postanowienia o zatrzymaniu, ale dochodzi tu do paradoksu i sprzeczności. Sędziowie ci twierdzą w swoich postanowieniach, że zaskarżać mogę konkretne postanowienie o zatrzymaniu i doprowadzeniu z wyznaczoną datą zatrzymania i doprowadzenia. Problem w tym, że nie jestem informowany kiedy mam zostać zatrzymany i doprowadzony, więc nie mogę „wstrzelić się” w moment powstania postanowienia do końca daty jego obowiązywania, gdy nie wiem kiedy ten moment obowiązuje, więc zgodnie z ich interpretacją art. 75 par. 3, nie mogę skorzystać z przyznanego mi tam prawa. Gdy złożyłem zażalenie po terminie pozostawili je bez rozpatrzenia, bo wpłynęło po dacie. Z drugiej strony w artykule tym nie ma mowy o dacie, ale tylko o zażaleniu na postanowienie w ogóle. Jednak narzucają własną interpretację opierającą się na wyznaczonej dacie zatrzymania i odmawiają możliwości zaskarżenia pierwotnego postanowienia o zatrzymaniu. Ale nawet jeśliby dopuścili, to zasłaniają się zakazem ingerowania w merytoryczną część postanowienia, czyli w niezgodność z obowiązującą zasadą prawa potwierdzona w wyroku TK z 2007r. Błędne koło, jak tylko potrafią odcinają mi drogę do moich praw naturalnych i stanowionych, także ukrywając mój wniosek o wyłączenie. Konsekwentne próby zamknięcia mnie w „więzieniu psychiatrycznym” bez wyroku i dowiedzenia winy. To wpływ postmodernistycznego relatywizmu na Wymiar Sprawiedliwości i rozmycie znaczenia „sprawiedliwość”. Po prostu, co krok dowiaduję się, że nie mam żadnych praw, tylko przymus. Albo w innym miejscu piszą, mówiąc w skrócie o dwóch zdaniach z postanowienia, że moja subiektywność nie ma dla nich żadnego znaczenia. Poinformowałem w zażaleniu, że dowiodą tego dopiero, gdy doprowadzą do mojej śmierci z odwodnienia, zagłodzenia lub w inny wybrany dla mnie, przez siebie, wzajemnie oskarżonego i inne nieformalnie zaangażowane osoby, sposób.
Jest jeszcze druga strona tej sprawy, 20 spraw w Prokuraturach dotyczących łamania prawa w uczelniach wyższych, które przekazałem na początku i na końcu listopada 2018r. To jak reagują Prokuratury będzie przedmiotem osobnego tekstu i jest w tej chwili przedmiotem moich badań. Ze względu na skalę swojego zgłoszenia, będą to wiarygodne badania naukowe nad stanem Prokuratur. Sprawa ta rozwija się. Odnoszę się tutaj do wcześniejszych kilkunastu tekstów, pod zbiorczym tytułem „Skandal akademicki”, gdzie w wyniku poszukiwań sprowokowanych bezprawiem w Uniwersytecie Śląskim, maczającym palce w opisanej powyżej sprawie, doszedłem do bardzo wielu interesujących znalezisk. Bo wielości przypadków łamania prawa występująca we wszystkich 18 głównych uczelniach, dziesiątki przypadków pewnych, a setki do sprawdzenia. Taka ta Polska po 30 latach od przeformułowania komunizmu w liberalizm, czyli po przyzwoleniu na zdziczenie komunizmu, bo zmianę w dowolność pod osłoną miłych słów. I taki też jest efekt, gdy społeczeństwo śpi, traci prawa i własność.
Foto z https://www.ebos.pl/sad-powszechny/sad-rejonowy-w-chorzowie.html
Wyzwolony
OD 3 LAT UKRYWAM SIĘ, GDYŻ ZNISZCZONO MI 20 LAT ŻYCIA I MOJE PRÓBY ODZYSKANIA GO SKUTKUJĄ ŁAMANIEM WSZELKICH MOICH PRAWA OBYWATELSKICH I PROCESOWYCH - JESTEM CZYNNIE PRZEŚLADOWANY I NISZCZONY PRZEZ SKORUMPOWANY DO DNA SYSTEM, BEZPOŚREDNIO W OSOBACH SSR KWAŚNIK I KIEPAS (poczytaj o nich i mojej sytuacji obywatelu Polski)
Poznanie Poznania>
Książka o samopoznaniu "Rozwój duchowy a samoświadomość"
POZNAJ SIEBIE! To rzecz najciekawsza w życiu, czegoś ciekawszego nie znajdziesz. Mówił o tym Sokrates jakieś 2,5 tyś. lat temu, mówił Jezus, Budda i wszyscy wielcy mędrcy. 'Ja' też to mówię. Mówili też, że człowiek po tym Wyzwala się. Kluczem jest Twoja świadomość siebie, i uczucia, i ich zgodność, to droga, by poznać Świadomość wszystkiego. Można naprawiać świat... więc co robimy? Najprościej zacząć od siebie, poznać kim się jest i czego naprawdę pragnie. Wychodzi to wtedy, gdy się zupełnie nie sprzeczamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości