Tytułowe pytanie jest nieprawidłowo postawione. Pyta tak, jakby samoświadomość była jakimś przedmiotem, który możemy wziąć ze sobą uznając, że przyda nam się albo nie. Przyjmuje, że samoświadomość to obiekt – przedmiot, ale tak nie jest, bo to podmiot, Ty. Jednak można uczynić samoświadomość przedmiotem... naszych rozważań wiedząc, że rozważamy siebie w samej istocie własnego myślenia.
Prawda jest taka (sprawdzimy czy to Prawda), że samoświadomość jest umiejętnością (własnością), bez której nie istniejemy. To zasada myślenia. Posługiwanie własną refleksyjnością, samoświadomością staje się umiejętne, gdy rozwijaj się jej poznanie. Przenika nas tak bardzo, leży u podstawy naszego bycia tak wysoce, że jest najbardziej oczywista ze wszystkich „rzeczy.” Z tego powodu świadomie mało się nią zajmujemy. Także, bo jest własnością wysoce abstrakcyjną, przez co trudno uchwytną. Dlatego początkowo przesłoniętą przez konkretne zmysłowe, a później nadzmysłowe przedmioty, które łatwiej poznać, niż z jednej strony pewną, z drugiej bardzo nienamacalną samoświadomość.
Ta zasadnicza funkcja naszego myślowego, mentalnego istnienia jest z nami nawet wtedy, kiedy otwieramy oczy budząc się albo gdy zwracamy na coś uwagę. Zawsze, wszystkie czynności jakie tylko dla nas są możliwe wykonujemy najpierw przez samoświadomość, aby najpierw spostrzec, że... . Obudzić się na coś. To oczywiste, następuje, bo każdy z nas jako myślący podmiot jest samoświadomością, bytem abstrakcyjny, choć zmaterializowanym przez pośrednictwo ciała.
Aby stwierdzić, to nasze podmiotowe istnienie, naszą abstrakcyjną formę istnienia, musimy je, siebie obejrzeć w myśli. I tu pojawia się naoczna, świadoma samoświadomość. To akt refleksji, refleks świadomości dążącej do poznania, która trafia na siebie i odbija się w sobie, jak światło odbija się w lustrze. Paradoksalnie, tym odbiciem świadomości tworzymy w sobie wyższą, jeszcze jaśniejszą, bardziej dojrzałą świadomość – świadome uprzytomniamy istnienie siebie. To nowy stan siebie w stosunku do poprzedzającego, lepszy, bo wypełniony naoczną wiedzą o sobie.
Ponieważ na co dzień, w tożsamości z ciałem, gdy raczej myślimy o sobie jak o ciele, mniej jak o abstrakcyjnej substancji – świadomości, stwierdzenie własnego istnienia jest bardzo oczywiste. Oto, widzimy ciało, czy wykonując nim ruch, jasnym jest własne istnienie. Dlatego zwykle nie sprawdzamy własnego istnienia w jakiś dalej idący sposób, przynoszący większą pewność. Zadowalamy się tym uproszczeniem, choć też do czasu. Jednak wcześniej, gdy wystarcza nam ta uproszczona oczywistość, własne istnienie utożsamiane z ciałem, pomijamy dalsze poszukiwanie siebie – źródła swojego istnienia i od razu kierujemy się do zdarzeń, zjawisk, czy przedmiotów które chcemy poznać, w tym posiadać.
Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na to Coś fundamentalnie ważnego. Oto, aby cokolwiek zrobić musimy wiedzieć, że jesteśmy. Dopiero uzyskując tę wiedzę, mamy bazę w tej zasadniczej wiedzy o własnym istnieniu. Dopiero mając ją możemy podjąć jakiekolwiek dalsze działanie, najpierw myślowe. Musi być ktoś, aby mogło być coś. Akt pomyślenia siebie, choćby intuicyjnego, podświadomego spostrzeżenia siebie w istnieniu, poprzedza wszystko inne, wszystko co może się jeszcze wydarzyć. Bez kogoś, podmiotu, nie ma czegoś, przedmiotu, nie ma kogoś kto dostrzeże, że jest coś.
Aby uprzytomnić sobie ten fakt pierwotności samoświadomości w lepszy sposób, najlepiej owe obejrzenie siebie przeprowadzić w oderwaniu od codziennych spraw, przedmiotów, ogólnie materialnego doświadczenia, w tym naszej cielesności. (Roz)Poznać świadomie siebie, przez ogląd tego, który myśli siebie, jako samą myśl.
Najprościej zauważyć, jak różne jest myślenie od cielesności. Że myślenie nie jest ciałem, ale swoją wyższą jakością, abstrakcyjną substancją, ciało przewyższa. Wszystko w ciele dzieje się jakoś samo, krew płynie w nim niejako sama, wszystkie inne płyny robią to samo, impulsy informujące nas o doznaniach ciała przepływają samodzielnie, mechanika ciała w lwiej części funkcjonuje podświadomie. Podmiot, ten który obserwuje swoje ciało i siebie jedynie zauważa, że coś się zmienia. Może myśleć to, co chce, obserwować doznania ciała nieprzymuszoną do tego świadomością. Widać, że jest inny od tej „automatyki” organizmu.
Aby przyjrzeć się tej myśli-siebie (o sobie) bliżej, najprościej spojrzeć na własne ciało jak na nie-siebie, jak na coś obcego w stosunku do tego kim jestem ja, eksperymentalnie pomyśleć „ciało to nie ja.” W ten sposób następuje odróżnienie od niego. Odróżniając się stajemy się podmiotem, który świadomie myśli-siebie, tworzy siebie przez świadomość siebie znajdując się w ciele jak w pojemniku. Kiedy osiągamy taki względny stosunek do ciała wystarczy spojrzeć na tego, który myśli, a on odpowie, że „to ja!” W tym „ja” widzimy siebie, jako myśl myślącą-siebie. To jest świadoma (uświadomiona) samoświadomość, czyli świadomość własnej (samo)świadomości.
W istocie zaimek „ja” nie jest istnieniem, ale jedynie stwierdzeniem tożsamości z sobą, uformowaniem abstrakcyjnej myśli-siebie w czymś, co znamy z doświadczenia – słowo-dzwiękiem zawieszonym w (centrum) świadomości, w spostrzeżonej naocznie substancji. Naprawdę istnieje jedynie świadomość, która sobą, czyli świadomością, rozświetla siebie, oglądając, że jest świadomością. Tym samym czymś, z pomocą czego ogląda i poznaje siebie. Powstaje zatem świadomość świadomość, czyli samoświadomość, ale obdarzona wiedzą o sobie, czyli świadomością, powstaje świadomość samoświadomości.
Ta jako pewna całość, czyli świadomość, która spoglądając na siebie wymyśla siebie, bo uświadamia – to podmiot, Ty, który myśleniem stwarzasz swoje istnienie. Dlatego piszę, że samoświadomy podmiot to jednostka, która stwarza siebie myśleniem. Rozumiem przy tym, że do tej pory samoświadomość, jako mechanizm spostrzegania siebie, następował samoczynnie, podświadomie,jakby poza kontrolą. To sprawia, że może będzie Ci trudno zgodzić się z tezą, że samodzielnie tworzysz siebie. Ale to pozorne wrażenie,w istocie tworzysz siebie swoim myśleniem. Chyba, że myślisz, iż Ciebie tworzy czyjeś myślenie (owszem w sposób nadrzędny Absolut, ale przez przebudzenie), pomimo tego, że właśnie, może po raz pierwszy, odkryłeś iż kontrolujesz tenmechanizm. Samoświadomość jest tak bardzo fundamentalna, tak bardzo tworzy nas u podstawy, że potrafi tworzyć podmiot nawet, gdy on o tym świadomie nie wie. Oglądałeś kiedyś swoje sny śpiąc? Byłeś tam? Skąd to wiesz? Dlatego, bo podświadomie zakładałeś, że istniejesz w śnie, który dzięki temu mogłeś obserwować?Mógł on, wobec Twojego odgórnie ustalonego istnienia, istniejącego podświadomie, rozwijać się przedstawiając Ci o czym w senny sposób marzysz?Byłeś więc samoświadomy nawet podczas snu.To świadczy o tym jak fundamentalne dla naszego istnienia jest myślenie-siebie.Jest nawet, gdy o tym nie wiesz świadomie.Skoro to tak ważna własność każdego z nas, warto poznać ją lepiej, by poznać tkwiące w tym możliwości, ukryte, gdy jesteś podświadomy własnego istnienia.
Zajrzyjmy dokładniej w tę niejasną kwestię podświadomego istnienia. Ktoś może zarzucić mi, że to co piszę jest nieprawdą i redukcjonizmem, przecież ma ciało, dom, jakąś pracę itd., szereg własnych spraw. Tak, ale ma je później, najpierw myślimy siebie. Ażeby powiedzieć, że ma się którąś z „rzeczy”, najpierw trzeba przecież powiedzieć, że ma się siebie. Ma się świadomość tego, że ma się świadomość, wie się, że (się) istnieje. Później dopiero, kiedy ta świadomość spostrzega, że ma siebie, że istnieje (jest) własne istnienie, bo ma się je przed nosem.Po tym, gdy ten fakt zostaje ustalony, chociaż w sposób podświadomy, staje się oczywisty, jak oczywiste istnienie ciała, którym poruszasięi początkowo własne istnienie z nim utożsamia, na nim opiera.Po tym, ta jednostkowaświadomość, niejako wychodzi poza siebie, rozgląda się wokół siebie i mówi „mam ten przedmiot i tamten, i jeszcze inne rzeczy.” Najpierw dla samego siebie musi zaistnieć ten, który dopiero następnie mówi jakimi jeszcze własnościami, cechami, czy przedmiotami otacza siebie. Z czym dalej się utożsamia, jaką „biżuterię” przyodziewa, myśląc że z tą cechą, z tamtym przedmiotem: jest mi do twarzy. Zanim się przyodzieje wie, że jest ktoś kogomożnaprzyozdobić.
*
Samoświadomość zasadniczo „służy” nam do istnienia i do poznawania własnego istnienia, w myśli i jako myśli – podmiot. Następnie do poznawania otoczenia w jakim własne istnienie odkrywamy. Słowo „służy” umieściłem w cudzysłowie, bo samoświadomość to nie jest przedmiot, ale podmiot. Ten, który ją ma, jest nią i przy jej pomocy (nie „z pomocą”, dość subtelna różnica gramatyczna, bo „z pomocą przedmiotu”, a „przy pomocy, np. człowieka, podmiotu”, więc „przy pomocy siebie, samoświadomości”) stwierdza, że jest. Dlatego trafnie jest powiedzieć, że samoświadomością służy się samemu sobie, sobą sobie, sobą poznaje się lepiej siebie. Przy jej pomocy stwarzamy siebie myśleniem-siebie. Kiedy nie myślę o sobie świadomie, to mnie nie ma, ale to jest nie do pomyślenia.
Zawsze, gdy sprawdza się, czy można pomyśleć siebie, stworzyć siebie świadomie, wychodzi, że można, bo siebie spostrzegamy, ustalamy własne istnienie. Zatem, stwarzanie siebie – taka jest pierwsza odpowiedz na pytanie, „po co nam samoświadomość?” W tej odpowiedzi znajduje się cały szereg innych odpowiedzi, pewne z nich wymienię. Wszystkie nawiązują i opierają się na tej jednej podstawowej – musi istnieć ktoś, aby mogło (dla niego)istnieć coś (więcej).
Dzięki samoświadomości ten ktoś, kto ją posiada identyfikuje siebie z sobą, rozpoznaje. Co ważne, identyfikuje siebie jako zawsze ten sam podmiot, nie inny. Co jest bardzo ciekawe i wskazuje jak „głęboko” w nas osadzona jest świadomość siebie, że nie mylimy siebie z kimś innym (David Hume, znany szkocki filozof fakt ten przeoczył, zresztą nie tylko on wśród znanych filozofów). Wtórnie identyfikacja siebie przebiega przez przedmioty. Wtórnie znaczy nawet, że wcale nie następuje przez przedmioty. Przedmioty, zdarzenia, pamięć doświadczeń mogłyby być inne niż są, ale podmiot pozostanie ten sam, który jest. Myślisz, że zmieniając swoje materialne życie całkowicie, stając się, na przykład Afrykańczykiem zamieszkującym inne miejsce, zajęty innymi sprawami, miałbyś całkowicie, w pełni inne poczucie siebie? Zmień i sprawdź. Zmienisz tę przypadkową „biżuterię”, ale sobą będziesz.
Identyfikacja z sobą, jako ten sam podmiot, przebiega przez uczucie, poczucie siebie, uczucie bycia tym samym. Uwaga! – akt samoświadomości, czyli powstania świadomości siebie przez ogląd siebie (siebie-świadomości), powstaje dzięki temu, że istnieje trwałe poczucie siebie. Kiedy pytamy siebie, „kim ja jestem?” i w wyniku tego pytania kierujemy myśl na siebie, ten moment, tego procesu myślowego ujęty w słowie „kierujemy”, jest szukaniem w sobie tego samego. Identyczności świadomości (poczucia), która poszukuje, ze świadomością odkrywaną (naoczną, oczywistą). To identyczność uczucia siebie ze świadomością siebie. Odczucia, które na początku poszukiwań, jako odczucie, jest czymś niejasnym. Ma się je pierwotnie, to samoświadomość w podświadomej postaci. Ale dzięki świadomemu poznaniu odkrywa się, że to odczucie jest takie samo jak świadomość. To może być trochę trudne, ale nie poddawajmy się, poznane jest proste.
Ta niejasność poczucia siebie wywołująca pytanie, „co to za poczucie-wrażenie bycia sobą?” sprawia, że zaciekawieni poznaniem, rozjaśnieniem niejasności, samodzielnie budzimy w sobie świadomość, aby rozjaśnić to uczucie i sprawdzić siebie, „czy to na pewno jestem ja?” Wzrasta świadomość, stopniowo, coraz wyraźniej spostrzega uczucie, w szeregu coraz lepiej rozświetlonych spostrzeżeń tworzących ten proces poznania, przekonuje się, że „to jestem ja!” W tym momencie dokonuje uprzedmiotowienia, uczucie którym jest, wreszcie z siebie wyciąga przed swój nos i ogląda jak przedmiot. Proces poznania ulega wypełnieniu, dochodzi do szczytu, zostaje zatrzymany przez naoczność, oczywistość, zupełną pewność identyfikacji uczucia ze świadomością. Ogląda swój wizerunek, jaki powstał ze stopniowo rosnącego, coraz świadomszego oglądania siebie jako uczucie. Owo uczucie siebie jest podstawą trwałej identyfikacji z sobą, jako zawsze ten sam podmiot.
Później, to uczucie bycia tym samym odnoszone jest do zapamiętanych zdarzeń, czy otaczających przedmiotów, zjawisk itp., otaczającego Bytu. Podmiot identyfikuje je najpierw ze sobą. Następnie mając już „wzór siebie”, zaczyna spostrzegać, że ten sam „wzór siebie” istnieje także w tych zapamiętanych doświadczeniach albo w tożsamości z otoczeniem, które ukształtował (przez przedmioty, stany, czy zjawiska) w wygodny dla siebie sposób, tożsamy ze sobą. Ukształtował tak, aby w nim identyfikować siebie. Aby móc odkryć, że to jego miejsce, bo w nim „magicznie zaklął” siebie, rozszerzył swoją tożsamość. Wszędzie gdzie jest „u siebie”, odkrywa to samo poczucie siebie, ten sam „wzór siebie”, który teraz, właściwie chwilę wcześniej, świadomie ogląda w swojej myśli jako siebie. Identyfikuje trwałe poczucie-siebie istniejące teraz w umyśle (świadomości) z poczuciem siebie istniejącym w pamięci, czy wśród przedmiotów i w ich układzie, które stworzył w swoim życiu materialnym. Zatem drugą i trzecią odpowiedzią na pytanie „po co nam samoświadomość?” jest odpowiedź informująca, że samoświadomość umożliwia nam identyfikację ze sobą i orientację (identyfikację z) w całym otaczającym Bycie. Orientację, a więc odnalezienie własnej tożsamości w tym, w czym odkrywamy własne istnienie.
Naprawdę na to pytanie można podać wiele więcej uzasadnionych odpowiedzi. Jednak, by nie utrudniać bardziej zrozumienia nadmiarem wyjaśnień podam jeszcze tylko jedną odpowiedź. Samoświadomość jest podstawą wszystkich naszych postrzeżeń, zupełnie wszystkich, nawet podświadomych. To chyba jasne dla każdego, że cokolwiek spostrzegamy, widzimy, dlatego bo jesteśmy świadomi siebie. Istniejemy wiedząc o tym w sposób pierwotny względem tego, co spostrzegamy. Znów zacytuję wcześniej wypowiedzianą regułkę: aby było coś, musi najpierw istnieć ktoś (kto owe „coś” spostrzega). Zatem także postrzeżenia powstają, bo jest ktoś kto je ma, kto ma zdolność, aby spostrzegać. Ma zdolność, aby na podstawie wiedzy o swoim istnieniu, pewności że istnieje, spostrzec że „skoro ja istnieję i doświadczam czegoś, zatem to coś istnieje także”, bo wie, że tego czegoś doznaje, doświadcza, widzi, słyszy, wącha, smakuje itp.
Jeśli ktoś śpi (nie śniąc) albo jest nieprzytomny, świadomie nie wie gdzie się znajduje (to uproszczenie, tu wystarczy). Dopiero kiedy staje się przytomny, gdy pojawia się światło świadomości, uzyskuje i ma świadomość, którą może użyć, aby poznać otoczenie, w którym się znajduje. Postrzeganie, ta czwarta odpowiedź, polega na samoświadomość, czyli na tym, że świadomość odbija się sama w sobie, w świadomości, wraz z tym odbiciem, refleksem, odbija także treść jaka wypełnia świadomość i poznaje ją. Nie jest teraz istotne, czy treścią świadomości jest ten sam podmiot, czy postrzegane zjawisko albo przedmiot w świecie. Ważny jest sam fakt, że wraz z poznawaniem świadomości przez świadomość, poznawana jest także treść wypełniająca świadomość.
Innymi słowy i reasumując, źródłem wszelkich spostrzeżeń, także dotyczących własnego istnienia, jest świadomość, która ulega rozbudzeniu, pobudzeniu wobec obecność w sobie jakiejś treści. Na początku tylko w postaci odczucia czegoś niejasnego, że coś jest, co następnie poznaje kierując się ku naoczności, oczywistości (na tej oczywistości samoświadomości Kartezjusz i Edmund Husserl oparli opracowaną przez siebie teorię Prawdy nazywaną teorią ewidencjonistyczną lub oczywistości). W przypadku samoidentyfikacji (identyfikacji siebie) treścią tą jest własna obecność, świadomość. Przy identyfikacji otoczenia treścią świadomości jest obraz, smak, dotyk itp., otoczenia, który odnoszony jest do świadomości własnego istnienia jako podstawy wszelkich spostrzeżeń. Bo podstawą spostrzeżenia czegoś jest wcześniejsza obecność siebie, czyli przytaczana wcześniej regułka. Dlatego wiemy, że istniejemy w świecie, bo doświadczenie istnienia w nim pokrywa się z doświadczeniem istnienia siebie.
Nasza świadomość, bądź w wersji źródłowej samoświadomość, bo ta jest źródłem świadomości, jest podstawą naszego istnienia, identyfikacji z sobą i otoczeniem. To my jesteśmy samoświadomością, która spostrzega te wszystkie „rzeczy” wiedząc, że jest i że tym samym jest postrzegane otoczenie. To są odpowiedzi na pytanie „po, co?” Na pytanie „czym jest samoświadomość?” odpowiada całość, którą właśnie przeczytałeś Czytelniku. Dzięki za uwagę, samoświadomość.
Wyzwolony
OD 3 LAT UKRYWAM SIĘ, GDYŻ ZNISZCZONO MI 20 LAT ŻYCIA I MOJE PRÓBY ODZYSKANIA GO SKUTKUJĄ ŁAMANIEM WSZELKICH MOICH PRAWA OBYWATELSKICH I PROCESOWYCH - JESTEM CZYNNIE PRZEŚLADOWANY I NISZCZONY PRZEZ SKORUMPOWANY DO DNA SYSTEM, BEZPOŚREDNIO W OSOBACH SSR KWAŚNIK I KIEPAS (poczytaj o nich i mojej sytuacji obywatelu Polski)
Poznanie Poznania>
Książka o samopoznaniu "Rozwój duchowy a samoświadomość"
POZNAJ SIEBIE! To rzecz najciekawsza w życiu, czegoś ciekawszego nie znajdziesz. Mówił o tym Sokrates jakieś 2,5 tyś. lat temu, mówił Jezus, Budda i wszyscy wielcy mędrcy. 'Ja' też to mówię. Mówili też, że człowiek po tym Wyzwala się. Kluczem jest Twoja świadomość siebie, i uczucia, i ich zgodność, to droga, by poznać Świadomość wszystkiego. Można naprawiać świat... więc co robimy? Najprościej zacząć od siebie, poznać kim się jest i czego naprawdę pragnie. Wychodzi to wtedy, gdy się zupełnie nie sprzeczamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie