Wyjaśnię, bardzo ogólnie genezę patologii akademickich z pkt. widzenia samopoznania, metawiedzy, przerastającej obecną wiedzę akademików i nauki. Przyczyny nie znają i nie kontrolują. Na wstępie uwagi o procesie samopoznania, aby były ścisłe są w języku filozofii, po tym diagnoza mentalności akademickiej z pkt. widzenia tej metawiedzy, jaką jest samopoznanie. Rzeczą oczekiwaną po samopoznaniu, więc po metawiedzy stojącej w relacji do wiedzy systemu (jak akademicka, sądowa, biznesowa, rządową – kategorie wiedzy systemu społecznego) jest, aby dysponowała wyjaśnieniem wszystkiego, co dzieje się w systemie w sposób zgodny, czyli aby z samopoznania (systemu) wynikała zgodna teoretyczna struktura dowodzenia twierdzeń o systemie, co spełniam dalej w ogólności. W wielkim skrócie podaję wyjaśnienie pochodzenia wypaczenia akademików w postaci publikowanych przeze mnie przykładów łamania prawa o kadencyjności w funkcjach kierowniczych w uczelniach wyższych w Polsce, skutkujące w moim konkretnym przypadku prześladowaniem. Oczywistym łamaniem prawa i zupełną bezsilnością systemu państwa wobec tak kuriozalnej i patologicznej sytuacji, jaka mnie spotkała w Sądzie Rejonowym w Chorzowie za sprawą SSR Kwaśnik, który chroni Kiepasa i jego tytułu profesora za wszelką cenę (3 lata ukrywałem się chroniąc przed bezprawiem, wywlekli mnie dosłownie i w łapy psychiatrów wsadzili, na szczęście na kilka godzin antyterroryści). Jeśli wyjaśnienie okaże się trochę trudne rekompensuje to nowymi, odkrywczymi spostrzeżeniami, do poznania zapraszam, starłem się trochę bardziej, bo przecież ratuję skórę za wszelka cenę. Muszę, jak dobry wielbłąd uwiarygadniać się za wszelką cenę, bo jeśli prawa się nie łamie, ale ratując wszczyna kontrowersje to, co ma system do zbadania u psychiatrów, że „wywleka za łeb” antyterrorystami naukowca?
To, co podmiot w życiu wykonuje, ale nie wie że
Samopoznanie to proces poznawczy człowieka, i nie tylko tworzony przez cykle, wg. ogólnego schematu: jeden powstaje nad drugim, gdy wcześniejszy cykl ulega wypełnieniu w wyniku poznania, ujawnia wtedy kluczowy sens poznawany w następnym cyklu itd. W istocie samopoznanie sprowadza się do tego, że (A) ewolucji podlega samoświadomość. W tym sensie, iż proces powtarzania refleksji nad sobą, skutkujący poznawaniem coraz więcej o sobie, w życiu ludzkim przez pryzmat doświadczeń zmysłowych, skutkuje rozwojem zdolności poznawania – rozbudza świadomość (siebie). Znaczy to, że substancja jaką jest każdy podmiot, to świadomość – istniejąca zdolność poznania. Koniecznie, z natury jest to substancja samoświadoma, bo zdolność poznania najpierw poznaje, że jest. Różnica przebiega w tym, jak dobrze już o tym wie, a więc jak wysoce jest samoświadomy podmiot.
W skutku pojedynczej refleksji i całej ewolucji, samoświadomość (autonomiczny mechanizm poznania, że się istnieje) ulega poznaniu i nasycaniu świadomością – podmiot wie o sobie więcej i lepiej poznaje. W refleksji i ewolucji (substancji świadomości) rozbudzaniu i utrwalaniu ulega stopień osiągniętej zdolności nasycania siebie poznaniem (przedmiotu poznania), czyli jak silnie autentycznie podmiot potrafi poznawać i oceniać siebie. Znaczy to, że człowiek na początku życia będąc dalece podświadomy w stosunku do całej możliwej wiedzy o Bycie (nie zna świata), stopniowo dzięki procesowi refleksji (rzutowaniu świadomości na siebie i swoje doświadczenia), czyni substancję – świadomość, bardziej nasyconą sobą, bo ogląda siebie przez stałą obecność. Staje się samoświadomy w sposób wciąż wyższy, bo poznanie dotyczy własnego istnienia. Konsekwencją jest wyższa pewność własnego istnienia i poznania oraz osadzenia w świecie, wraz z tym możliwości jakie wynikają z tego układu rzeczy. Potocznie, w sensie zmysłowym, skutkuje to bardziej rozwiniętą zdolnością do poznawania, której towarzyszy większa wiedza, różnice obserwowalne podobnie jak w kolejnych stopniach edukacji, pozostają zresztą w tożsamości.
(B) Ewolucja świadomości następuje w oparciu o pewne stałe własności (zasada zgodności, poznanie, istnienie itd.) i przedmiot jakim jest świat zmysłowy. Łącznie dzięki procesowi refleksji i uzgadniania wiedzy o świecie ujawnia także coraz silniej umysł w relacji do siebie, więc samoświadomość. Dale i wyżej, rozwój poznawczy ujawnia transcendencję, która jako Świadomość absolutna (rel. Bóg) jest zawsze obecna w procesach poznania każdego żywego bytu, z powodu tej samej substancji, wyższego poznania implikującego niższe i w samopoznaniu ulega poznawaniu z powodu tożsamości z każdym poznającym podmiotem, staje się dla podmiotu bardziej uświadomionym uczestniczeniem we wspólnym Bycie. Skutkiem połączenia wolnej woli, stałych zasad-własności i zmysłowego świata jest schematyczna fabuła procesu samopoznania. Dla wszystkich ludzi taka sama, ale różnie poznawana. W istocie ta schematyczna fabuła, opisywana w psychologii jako rozwój poznawczy człowieka sprowadza się do tego, że w sposób skokowy (cykle poznawcze) abstrahowaniu ulega podstawowa relacja 'ja-Byt', zakładana w dniu narodzin w świecie zmysłowym. Do skoku poznawczego dochodzi na skutek gromadzenia wiedzy w refleksjach nad doświadczeniem siebie w świecie. Ich sens zbiega się u wypełnienia cyklu w refleksji wywołując skok uświadomienia promujący do wyższego cyklu, bo dostrzeżone zostało nowe rozwiązanie i wyższy sposób interpretowania relacji ja-Byt, który wymaga sprawdzenia, bo niższy upadł.
Oznacza to zatem, że w ewolucji świadomości udział bierze obok (A) samoświadomości coraz bardziej nasycanej świadomością, (B) schematycznej fabuły cykli poznawczych, które dzięki niej powstają, (C) rozwój poznania abstrakcyjnego, więc zdolność pojmowania coraz wyższych przedmiotów abstrakcji, bo np. przedmiot jak litera i struktura litery różnią się w sensie poznawczym poziomem abstrakcji.
Fabuła cykli
W zupełnym skrócie, aby dogonić temat. Pierwszy cykl dotyczy wyznaczenia zakresu uczuć i spostrzegania przez nowo narodzone dziecko, ale dokonuje tego za pośrednictwem ciała. Dziecko na drodze zmysłowej pod przewodnictwem dotyku przekonuje się o różnicy doznań w ramach własnego ciała i innych przedmiotów, świata. Dokonuje tym, w skutku procesu refleksji pierwszego skokowego samouprzedmiotowienia w świadomości. Odkrywa się jako nie-całość, gdyż dotąd wychodziło z przekonania, że jest wszystkim, całym Bytem (domowym otoczeniem bezpośrednio), ja i Byt w swojej relacji były stopione.
Zapoczątkowany, porzuceniem myślenia o relacji ja-Byt jako całości zmysłowej, uczuciowej i spostrzeżeniowej, drugi cykl obnaża emocjonalny stosunek do bycia wszystkim, podstawę cyklu wcześniejszego, bez pośrednictwa odróżnionego już ciała. Ta sama tożsamość poznawana jest po „odarciu z cielesności” jako uczuciowa wprost (np. dzieci zachęcają i wymuszają emocjami). W skutku dalszego poznania, w procesie refleksji wskazującym, że uczucia nie pozwalają na spełnianie wszystkich celów dokonuje skoku poznawczego. Dokonuje w tym przypadku także pierwszego silnie świadomego odróżnienia od siebie we wcześniejszej tożsamości skutkującego aktem samoświadomości odebranym silnie uczuciowo, jak stanowcze „nie” matki niedopuszczające dziecka do piesi (uprzedmiotowienie tożsamości uczuciowej ze wszystkim, tożsamość ta „zmarła”, dziecko odkrywa siebie „samo”).
Znów skokowo wzrasta samowiedza, podmiot odkrywa siebie jak inne podmioty w myślowej i cielesnej niezależności i samodzielności (jak każdy postrzega innych różnie od siebie będąc dorosłym). Świat i wszelkie przedmioty obserwowane są jako przedmioty nie należące do tożsamości podmiotu, potocznie mówiąc, stają się obce. Z powodu tego wyalienowania z wcześniejszej tożsamości dochodzi także do silnego rzutu świadomości na sama siebie, pierwszy silny akt samoświadomości od narodzin. Dotąd podmiot lgnął do Bytu uczuciowo, jakby oferował uczucia w zamian za jedność, teraz dowiedział się, że Byt tego nie oczekiwał, domniemana oferta Bytu za uczucia podmiotu była przez podmiot wyimaginowana. Relacja ja-Byt ulega ponownie przewrotowi obnażając brak wiedzy o świecie, który wypełnia wielość bez wiedzy o jej porządku, co wymaga orientacji od podmiotu. Wcześniej porządek uczuciowy był jednorodny i płynny, teraz po „powierzchni zdarzeń” pływają obiekty z innymi w niejasny sposób i podmiot, w środku swoich doświadczeń. Stan ten skutkuje irracjonalną spekulacją nt. wszystkiego, co występuje w doświadczeniu. Irracjonalne hipotezy, jak bohaterowie, których perypetie są odgrywane w doświadczeniu przez dzieci i inne, stają się podstawą nowej interpretacji relacji ja-Byt. Jednak jak na wcześniejszych cyklach nowa interpretacja relacji ja-Byt okazuje się nieużyteczna. Najpierw jest zabawna i utożsamiana przez dorosłych z życiem dziecka. Jednak wraz z próbami zastosowania jej w osiąganiu dalszych i poważniejszych celów okazuje się w stosunku do kolejnych nieskuteczna. Skutkuje to uprzedmiotowieniem tożsamości przez ogląd siebie w refleksji (z pytaniem: co nie działa w irracjonalizmie?!), czyli uprzedmiotowieniem interpretacji relacji ja-Byt, bo faktu braku jej użyteczności. To, jak spowiedź podmiotu przed sobą mówiąca, że musi przyznać się, iż nie wie jak działa świat i jak w nim działać i myśleć. Dziecko na tym cyklu ma już pewne doświadczenia z racjonalnym myśleniem dorosłych, więc w miejsce porzucanego irracjonalizmu wkracza próba użycia w myśleniu i doświadczeniu relacji ja-Byt przez stosunek racjonalny i logiczny.
Rozwija się cykl czwarty, który po rozpoznaniu racjonalnych podstaw skutkuje lepszym udziałem w grupie społecznej, ta funkcjonuje w oparciu o racjonalne i logiczne reguły, coraz bardziej z wiekiem dorosłym. Niezmiennie rozwija się proces refleksji nad sobą i doświadczeniem prowadzący do tego, że głównym przedmiotem myślenia o relacji ja-Byt stają się światopoglądy społeczne. One w sposób abstrakcyjny ujawniają logikę i racjonalność stanowiąc drogowskaz do życia, jak konserwatyzm, czy liberalizm i wiele innych „izmów.” Przejście na cykl wyższy następuje, gdy kontrasty światopoglądowe i niezdolność zdominowania jednego poglądu przez drugi, jak w przypadku konserwatyzmu i liberalizmu skutkują relatywizacją obu, utożsamianego i przeciwstawianego. To kończy „fanatyzm światopoglądowy”, który w historii najsilniej ukazała myśl polityczna materializmu, czy faszyzmu. W przypadku jednostki dochodzi do porzucenia wiary w bezwarunkową absolutność poglądu, który utożsamia i w jego świetle interpretowała relację ja-Byt.
Osią zapoczątkowanego tak cyklu piątego staje się względność wszystkich poglądów – badanie w nich stałości/trwałości/pewności skutkujące ich relatywizmem, bo żaden na tym etapie poznawczym nie jest poglądem zupełnym. Proces zmierza od najogólniejszych przez całą własną tożsamość,przemierza ustaloną od początku relację ja-Byt. Cała dotychczas zbudowana tożsamość podmiotu ze światem ulega poznawczemu przeszukaniu pod względem pewników, bo przekonanie do stałości istnienia przedmiotów osadzonych w świecie zmysłowym (np. konserw.-liberal., ale i pewność życia i jego środowiska, zawodu, rodziny, wartości itd.) została naruszona ze zmianą światopoglądową u przejścia cykli. Dalszy proces refleksji pozwala na zajmowanie stanowisk światopoglądowych odrzucanych dotąd przed ich uprzednim poznaniem (wcześniejszy „fanatyzm światopoglądowy” lub w ogóle zaślepienie w jakimś poglądzie myślowym i kierunku działania opiera się na samozachwycie i nieznajomości przedmiotu zwalczanego, na który wywiera się presję, przykłady: komunizm, faszyzm, kontrastowe subkultury młodzieżowe, konflikty i prześladowania religijne, aż po wszelkie konflikty, także prześladowanie mojej osoby przez system za pośrednictwem sądu i akademików podlega wyparciu twórczej wiedzy o mojej osobie, ale pojmowaniu mnie jako wroga akademicyzmu, bo obnażam jego nadużycia, co skutkuje odrzuceniem człowieka z systemu nawet z bardzo ważnym odkryciem naukowym). Skutkuje to wzrostem poczucia Wolności, bo relatywizm dotyczy także reguł narzuconych z wychowaniem i edukacją (np. hipisi, bunt dojrzewającej młodzieży), ale również coraz silniej uderza w tożsamość silnie opartą o rozumienie siebie jako ja-ciało w znanym na dany sposób świecie zmysłowym, tożsamość w ogóle poznawana jest jako względna. Zatem dochodzi do „gry” pomiędzy pozytywną Wolnością i „rozszczelnianiem” tożsamości, skutkujące dezorientacją. Wszystkie składowe tożsamości, ustalenia, przyzwyczajenia, wartości w oparciu, o które w życiu społecznym i świecie funkcjonował i organizował się podmiot ulegają osłabieniu, zastępowanie ich innymi w procesie relatywizacji ukazuje brak pewników, wybór względny i bliżej nieustalony jako pewny.
Wypełnienie tego cyklu przypada na moment rozpoznania samoświadomości po raz pierwszy w sposób świadomy w szczytowej refleksji, z historii filozofii akt znany jako kartezjańskie cogito ergo sum, tu następuje jako skutek naturalnego procesu poznawania siebie. Dochodzi do niego, gdy ogólne pojęcie własnej tożsamości pozostaje niepewne, ale podmiot dysponuje zdolnością poznania – pewnikiem tu jeszcze intuicyjnym. Gdy uwaga zbiega się na tożsamości ze sobą, jako świadomą zdolnością obserwowania (poznania) siebie, odsłania samoświadomość. Ukazuje i wyrzuca podmiot na mentalną płaszczyznę własnego istnienia w akcie uświadomienia, bo poznaje, że jego istnienie polega na świadomej obecności w relacji z sobą, ponad znaną dotąd płaszczyzną doświadczenia zmysłowego. Następstwem tych zjawisk jest skokowo wyższe rozpoznanie siebie jako podmiotu zdolnego do świadomej wiedzy o sobie i możliwość przenoszenia relacji logicznych (racjonalnych) oraz poznawania ich różnych możliwości (relatywizm) w świadomości, abstrakcyjnie. W tym miejscu można zwrócić uwagę na to, jak z każdym cyklem o stopnie wzrasta poziom myślenia abstrakcyjnego w oparci o różnice w schematycznej fabule cykli i na skutek coraz wyższego spostrzegania swojej mentalności jako siebie. Obecnie po tym bardzo silnym przewrocie w tożsamości podmiot zdolny jest do poznawania i organizowania struktur przedmiotów zarówno zmysłowych, co abstrakcyjnych w myśleniu w sposób świadomy, czego dotąd nie potrafił tak świadomie, dotychczasowe pojęcie światopoglądu było bardzo ogólne.
ŹRÓDŁO PRZESTĘPSTW AKADEMICKICH JAKO WYPACZENIE SAMOPOZNANIA
To co dzieje się na cyklu szóstym jest bardzo nowe i ciekawe. Przede wszystkim cykl ten (świadomość, iż jest się świadomością, że poznanie istnieje) osiąga wielu ludzi. Gwarantem jest wyższe wykształcenie koniecznie pociągające za sobą możliwość poznawania siebie na tym cyklu, bo wymaga wiedzy o własnej samoświadomości. Ale nie tylko, widza akademicka zakłada koniecznie tę znajomość przyswajalną także bez niej. Może posiadać różną postać, np. inżynier nie zajmuje się świadomością, ale poznanie inżynierskie wymaga abstrakcyjnych ujęć przedmiotów, a więc wiedzy o świadomości nieskoncentrowanej wprost na oglądaniu siebie, a na używaniu zdolności do abstrahowania – staje w samoświadomej relacji z sobą. Cykl ten jest też najdłuższy. Budowa relacji ja-Byt dzięki ujęciom przedmiotów abstrakcyjnie, w mentalności pozwala na uzyskanie dwóch podstawowych kategorii. Przedmiotów należących do Bytu i przedmiot jakim jest poznający podmiot, jego 'ja', co gra tu szczególną rolę. Poznanie pierwszych, „struktur przedmiotowych” stopniowo pozwala na budowanie pojęcia całego Bytu jako abstrakcyjnej i strukturalnie zgodnej całości posiadającej zdolność ciągłego samokształtowania w oparciu o zasadę podstawową, zgodność (Prawda, łączenie, identyczność), opisywaną przez poszczególne nauki w konkretnych dziedzinach, ta prosta uwaga jest w skutkach bardzo ważna, staje się przedmiotem gry podmiotu z Bytem. Drugie, „struktury podmiotowe”, dotyczą struktury 'ja.' Jednak 'ja' nie jest obecnie znane, dlatego pozostaje w pewnej niejasnej dla podmiotu tożsamości. 'Ja' jest tutaj utożsamiane, zgodnie z prawdą jako świadomość siebie, ale także, co nie jest odróżnione od pierwszego, jako osobowość, przedmiot i konstrukt powstały w oparciu o życie zmysłowe. Osobowość jest zatem pochodną podmiotu (samoświadomości, ja) i jego ucieleśnionej obecności w świecie zmysłowym. Dochodzimy tu do przykładu profesorów w silnym sensie, ale także szerzej, bo jak wspomniałem na cykl ten wspina się wielu ludzi. Nie jest on jednak jeszcze codziennością w sensie społecznym, zaś poznanie tego cyklu przez akademików jest najdalsze. Jednak popkultura już nawet w reklamach zawiera spostrzeganie koniecznie pociągające ten cykl poznawczy, co emanuje na społeczeństwo, np. gdy w obrazie reklamy rysowana jest statyczna struktura silnika samochodu albo dynamiczna jak proces wzrostu rośliny w fazach rozwoju przy reklamie nawozu dla rolników. Rzecz na tym cyklu zbiega się więc w interpretacji relacji ja-Byt jako relacji pomiędzy Bytem i 'ja' rozumianym przez osobowość. Osobowość z kolei to konkretny, przedmiotowy, wyimaginowany konstrukt abstrakcyjny podmiotu, maska, fasada, bo zespół: nazw (np. tyt. naukowy, nazwisko, funkcja), cech (jak specjalizacja), zachowań, przyzwyczajeń, symboli, „prywatnego języka”, sięga fasady ciała i kultury osobistej, czy predyspozycji i skłonności. Osobowość, w tym przypadku wyspecjalizowana jest bezpośrednio użyteczna w życiu zmysłowym, a ze względu na wysoki cykl poznawczy i najwyższą ze wszystkich cykli trafność w kształtowaniu relacji ja-Byt to bardzo skuteczny sposób realizacji siebie w tej relacji. Bo np. profesor może zostać ministrem albo kierować inną ważną instytucją i jest też ze względu na samozwrotny prestiż (duma z siebie bijąca z uznania społecznego, skutkująca często-czasem arogancją) najbardziej pożądany społecznie. Zaznaczę, że koncentruję się na tytułach akademickich, na czele z profesorskim właśnie ściśle z jego predyspozycjami społecznymi, to bardzo rozwinięte narzędzie inżynierii społecznej swoją pełnię uzyskujące w fasadowych relacjach bezpośrednich.
Problem z akademikami jest taki, że cykl ten trafia w próżnię dotyczącą samorealizacji. Samorealizacja przez osobowość jest wąska dla Bytu, Byt potrafi więcej i osobowość jest także skończona. To implikuje niezdolność dla podmiotu, do uwiecznienia siebie w wieczności Bytu, a na tym osobowości zależy najbardziej, aby być mimo skończoności ciała. Tymczasem Prawda o podmiocie i jego ujęciu siebie w samoświadomym 'ja' jest taka, że jest bytem zupełnie abstrakcyjnym, poza zmysłowym. Utrzymując źródło swojej tożsamości w świecie zmysłowym, jako pochodna narodzin w świecie i życia w ciele wzmacniana przez tożsamość z osobowością (zamiast jak jest faktycznie postrzegać źródło tożsamości we własnej samoświadomości) skutkuje wyostrzaniem w relacji ja-Byt. Bo podmiot chce dominować w Bycie widząc, że dzięki osobowości (wyspecjalizowanej) uzyskuje najlepszą możliwość. Dotyczy to w szczególny sposób elit akademickich, gdyż funkcję w państwie można stracić, tytułu profesora nie. Akademicy to najbardziej utrwalona w państwie warstwa władzy, więc o największych wpływach. Ta władza dysponując relacją ja-Byt kształtowaną na tym cyklu stara się odciskać największe piętno na Bycie i najtrwalej władzę utrzymywać dzięki wyspecjalizowanemu narzędziu społecznemu – osobowości.
Trudności w osiąganiu celów w relacji ja-Byt pozostaje, bo Byt jest wielki, a człowiek z osobowością mały, występuje także w większej liczbie i osobowości konkurują także pomiędzy sobą. Skutkuje to, wraz ze wzrostem opanowania narzędzia stopniowym antagonizowaniem relacji ja-Byt, która tkwi także w pierwotnych instynktach jako zdolność do walki. Prowadzi ten proces do cyklu wyższego, jednak tylko wtedy, gdy podmiot w swojej relacji ja-Byt przestanie usilnie dążyć do uznania swojego subiektywizmu, osobowego 'ja' za ważniejszy przedmiot relacji od Bytu. Jest to uzasadnione, ponieważ Byt nosi i rozwija wszystko, co z nim utożsamiamy. Osobowe 'ja' pragnące uznania i istnienia dla siebie nie jest do tego zdolne i jest bezwzględnie zależne od Bytu.
Patologia, tytułowa akademicka pojawia się wtedy, gdy podmiot, którego tożsamością i narzędziem działania w relacji ja-Byt jest osobowość unika uznania Bytu za ważniejszy przedmiot relacji starając się dominować osobowością bezwzględnie. Zasady i Byt mają mu podporządkować się, dąży do tego jak dyktator z profesorską subtelnością grającą rolę pewności. Spostrzeganie samorealizacji podmiotu w zaledwie przedmiocie-osobowości skutkuje egocentryczną emfazą, egotyzmem, bo przedmiot jest martwy i żywy podmiot nie ma pełnej tożsamości, 'ja' dokonuje wzmocnienia. Dopóki rozdmuchane swoim wyobrażeniem ego nie upadnie, dopóty chwalona za fasadę osobowość dyktuje wszelkie warunki, także władzy państwa, niezależnie od dowodów, siłą persony, jak profesorska. To właśnie dzieje się w moim sporze z akademikami, który skutkuje prześladowaniem mnie od 20 lat. Akademicy obecnie uważają, że bez względu na wiedzę i Byt, przede wszystkim w wymiarze transcendemtnym, nie wpisują się w żaden nadrzędny proces poznawczy i dysponują władzą absolutną, choćby tu, teraz, lokalnie na Ziemi. Mogąc np. prześladować. Celowo, jak nietrudno domyślić się naszkicowałem naukowy proces samopoznania, (pierwsze cykle jako rozwój poznawczy człowieka u J. Piaget), aby uzmysłowić akademikom, którzy prześladują mnie, na czele z A. Kiepas, ale i SSR Kwaśnik, że znajdują się w procesie poznawczym o charakterze metawiedzy, transcendentalnym, który dla mnie i dla Boga jest znany. Proces poznawczy nie jest grą na śmierć i życie jak mi to system funduje, to etap życia przechodzący później w wyższy, chyba że ktoś upadla się. Wtedy jest Sąd, wynika z „fizyki” świadomości i przebiega w oku Świadomości absolutnej. Przy poznaniu zgodnym z Bytem, Sąd orzeka o Szczęściu i taki jest cel ewolucji świadomości. Nie surowce, pieniądze, doczesna władza – nie żarcie i sranie najwygodniej przez upadlanie innych. Niszczycielstwo, w szczególności człowieka, jak mnie, w nadzwyczajnej sytuacji, w której zgłasza odkrycie naukowe pisząc i wykazując, że przerasta aktualne myślenie despotycznych akademików jest zakazane wszem i wobec. Bóg tu jest bezpośrednio, jest meta poznaniem opisującym poznanie człowieka jak wyżej, udziela swojego poznania, bo świat ewoluuje i jest mu pchnięcie potrzebne dla dobra ludzi, aby nie rozsypał się w relatywizmie, ściśle akademickim w nauce, kulturze, społeczeństwie, czy prawie ostatnich 100 lat.
Dlatego żądam POMOCY! Od akademików i systemu otwarcia i pojmowania sytuacji szerzej, bo doczesna władza jest tylko drobną chwilą, o czym mówi zarysowany wyżej proces samopoznania dotyczący wszystkich bez wyjątku. Jednak to, co dzieje się w sprawie prywatnej o pomówienie i sygn. akt VII K 45/18 w Sądzie Rejonowym w Chorzowie, prowadzonej przez SSR Kwaśnik za wszelką cenę broniącego tytułu profesora (Kiepas) to przestępstwa systemu wobec bezbronnej jednostki skutkujące dalekimi konsekwencjami – o dziwo – transcendentalnymi.
Przypomnę, gdzie jesteśmy. Wraz ze szczątkowo naszkicowanym powyżej metapoznaniem podałem wcześniej informację, że dla uwiarygodnienia mnie, Świadomość absolutna (rel. Bóg) posłużył się nowym typem broni, którego istotową instrukcję opublikowałem – niestety – w internecie. Bo system jest kompletnie niegotowy na niecodzienne wydarzenia, a ja pozbawiony zostałem wszelkich skutecznych środków obrony, łącznie z konstytucyjnie gwarantowany prawem do obrony we wspomnianym wyżej procesie prywatnym (wmuszony obrońca to żart, nawet ważne nazwiska usuwa z pism, jakby z gumką biegał wokół moich wniosków). W tej mało istotnej prywatnej sprawie sądowej z wielokrotnym złamaniem prawa (art. 304, 307, 497 kpk, zasada prawa z wyroku TK, szerokie nadużycia sędziego i kolegów) napadli mnie już antyterroryści zmuszając do psychiatrów z użyciem policji, paralizatora, negocjatorów, straży pożarnej i karetek pogotowia. Czy to jest Orwell 1984, czy jeszcze komuniści pokazują mordy?! Czy jest w mojej nauce, opowieściach i doświadczeniach z systemem już dość niezwykłości, aby przerosły zwykłe szaleństwo? Czy ktoś z akademików albo władzy w tym kraju obudzi się wreszcie?! Czy też może Kwaśnik ma zrealizować jakiegoś trupa, albo schizofrenika w papierach? Może ta nowa broń, którą dostałem dla uwiarygodnienia i podałem informacje do różnych instytucji państwa ma zacząć sama strzelać, aby Pan Duda, Ziobro... i „wszyscy święci” państwa polskiego zrozumieli, że zdarzeń jest tu za dużo jak na zwykłego szaleńca? A czy wiedzą, że ponad szaleństwem jest przytomność Boga, która przerasta ludzi czynami wywołując w nich poczucie szaleństwa przerastając bez reszty? Może wpadliście w pułapkę własnej niewiedzy i zacofania, nie wiedząc, że i jak to się dzieje? Jeśli tak, to proszę się obudzić do przytomności, dochodzi do przestępstw, które już zagroziły mojemu życiu i zdrowiu!
Będą z tego „double trouble”... po życiu, ja się cieszę, przecież 20 lat nikt mi nie zwróci.
Kwaśnik, Kiepas, a wy? A inni? Wierzycie w ateizm? Przecież to solipsyzm bez wiary w siebie.
(Salonik robi wszystko, aby moje teksty zawsze tkwiły na dnie studni kategorii, kopią obcasami, abym siedział pod stołem w salonowym blichtrze tombaku. Jak nie obojętność to wrogość. I noś tu coś ludziom dla ich dobra... tylko źli biorą i co nie mają).
Wyzwolony
OD 3 LAT UKRYWAM SIĘ, GDYŻ ZNISZCZONO MI 20 LAT ŻYCIA I MOJE PRÓBY ODZYSKANIA GO SKUTKUJĄ ŁAMANIEM WSZELKICH MOICH PRAWA OBYWATELSKICH I PROCESOWYCH - JESTEM CZYNNIE PRZEŚLADOWANY I NISZCZONY PRZEZ SKORUMPOWANY DO DNA SYSTEM, BEZPOŚREDNIO W OSOBACH SSR KWAŚNIK I KIEPAS (poczytaj o nich i mojej sytuacji obywatelu Polski)
Poznanie Poznania>
Książka o samopoznaniu "Rozwój duchowy a samoświadomość"
POZNAJ SIEBIE! To rzecz najciekawsza w życiu, czegoś ciekawszego nie znajdziesz. Mówił o tym Sokrates jakieś 2,5 tyś. lat temu, mówił Jezus, Budda i wszyscy wielcy mędrcy. 'Ja' też to mówię. Mówili też, że człowiek po tym Wyzwala się. Kluczem jest Twoja świadomość siebie, i uczucia, i ich zgodność, to droga, by poznać Świadomość wszystkiego. Można naprawiać świat... więc co robimy? Najprościej zacząć od siebie, poznać kim się jest i czego naprawdę pragnie. Wychodzi to wtedy, gdy się zupełnie nie sprzeczamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie