Dziś odbyła się debata we wrocławskim XIV LO na temat obecności krzyży w szkołach. Miałem okazję wysłuchać dziś tej debaty. Musze przyznać, że debatą byłem pozytywnie zaskoczony, spodziewałem się mało merytorycznej, pełnej negatywnych emocji dyskusji. Dyskusja była uporządkowana, dość merytoryczna i ku mojemu zaskoczeniu w przyjaznej atmosferze, może dosłownie jedno zdanie ad persona prof. Hartmana i jedno zdanie T. Terlikowskiego było niepotrzebne.
Debatę można już oglądnąć na youtube: http://www.youtube.com/watch?v=6YNWy4kCYVI&feature=related
Tematem krzyży w XiV LO mocno zainteresowała się "Gazeta Wyborcza". Jeden z wątków poruszał już Jakub Kumoch. Zastanawiałem się po dzisiejszej debacie jak będzie ona przedstawiona przez GW, podsumowanie debaty łamie wg mnie w rażący sposób zupełnie podstawowe zasady dziennikarstwa. Jeśli ktoś ma czas, radzę zrobić eksperyment - oglądnąć debatę i potem przeczytać artykuł GW. Wiele razy widziałem nierzetelność tej gazety, ale pierwszy raz miałem okazję zobaczyć dane wydarzenie na żywo i porównać potem z "obiektywną" relacją.
Zacznijmy od początku...
Sam tytuł artykułu "Miała być debata o krzyżach w szkole, wyszło show" sugeruje, że poważnej debaty jakby nie było tak naprawdę. W rzeczywistości, jak już wspominałem odbyła się naprawde na poziomie dyskusja. Pretekstem do użycia słowa "show" było wręczenie prezentów na koniec debaty przez ks. Wojciecha Ziębę które trwało może 2-3 min - o tym wątku napiszę jeszcze później.
Konstrukcja artykułu sugeruje jakoby część zasadnicza miała charakter informacyjno-sprawozdawczy po której następuje komentarz Mariusza Urbanka. Można się zatem spodziewać, że część pierwsza nie będzie zawierała ocen i komentarzy w myśl jednej z podstawowych zasad dziennikarstwa (najczęściej łamanej) oddzielenia informacji od komentarza. Przytoczę tylko kilka zdań z części informacyjnej które są oceną/komentarzem:
"W tonie dramatycznym odpowiadał jej dr Nysler [obrońca krzyży]" - słowo 'dramatycznym" jest oceną a nie faktem.
"Dyskusję na właściwy tor próbował sprowadzić prof. Hartman z UJ [przeciwnik krzyży]."- w tym momencie mamy ocenę co było właściwym torem dyskusji
"Najbardziej zdumiewające było zachowanie ks. Wojciecha Zięby. Nie krył, że nie traktuje serio uczestników debaty." - to jest najbardziej skrajny przykład z tego artykułu łamania etyki dziennikarskiej. Bardzo subiektywna ocena dziennikarza jest przedstawiona jako obiektywny (i "zdumiewający") fakt.
"Na zakończenie wręczył Niemier różowego pluszowego misia. Jej koledzy dostali natomiast po pistolecie na baterie." - tutaj mamy do czynienia z pominięciem istotnej informacji - jednym z prezentów była również książka "Chrześcijańska Europa", rozdając prezenty ksiądz skupił się właśnie na książce, a pistolety i miś miały być niejako dodatkiem dla rozluźnienia - w tych prezentach nie było wg mnie żadnej intencji lekceważenia, choć myślę, że wybór był dość nieostrożny. Przy negatywnym nastawieniu drugiej strony taki prezent mógł być negatywnie odczytany.
Warto przytoczyć w ty miejscu opinię z forum pod artykułem:
"Gazeta.pl podaje swój obraz informacji. Znam księdza Ziebę, byłem obecny na debacie. Każdy, kto pobył chociaż kilka minut z ks. Ziębą wie, jak ten człowiek szanuje i lubi młodzież. Każdą młodzież. Po pierwsze, wręczył uczestnikom debaty poważne książki - by je zrozumieć potrzebna jest inteligencja, której wg. księdza jego oponentom nie brakuje. Zaś prezenty miały wg. księdza wnieść nieco humoru w tą zbyt sztywną dyskusję. To jest zbyt uczciwy wobec ludzi człowiek, by zdobyć się na taki brak szacunku. Zaś na początku dyskusji ten sam ksiądz apelował o szacunek i przyjaźń dla przeciwników krzyża, oraz prosił, by nie traktować tego ze śmiertelną powagą, która, co podkreślił, może być zabójcza. Gazeta.pl nie kłamie, ale też nie podaje całej prawdy."
Po zakończonej debacie zupełnie przypadkiem miałem okazję usłyszeć fragment dyskusji dyrektora szkoły z dziennikarzem GW. Miał pretensje do dziennikarza, że od początku GW informuje jakoby zmienił on decyzję w sprawie, że najpierw chciał ograniczyć krzyże tylko do klas gdzie uczy się religii a potem "przestraszył się i wycofał z tego, co sam wymyślił".Dyrektor mówił, że już na samym początku autoryzując jeden z pierwszych artykułów prostował to nieporozumienie jednak jak tłumaczył dziennikarz GW kolega redakcyjny w GW "zapomniał" wprowadzić poprawki z autoryzacji. Później w niemal wszystkich artykułach było powtarzane, że dyrektor zmienił zdanie. Rozmawiałem krótko z dziennikarzem GW na ten temat - uważa on, ze wbrew temu co dyrektor teraz mówi, zmienił on zdanie. Czy jednak czytelnikom nie należy się choć informacja, że to wg dziennikarza GW zmienił on zdanie?
Mariusz Urbanek GW:
"Młodzi ludzie otrzymali od swoich wychowawców bolesną lekcję, że krzyż w rękach ludzi nie musi być symbolem pojednania."
Zastanawiam się czy autor tego komentarza był na tej debacie, bo zupełnie nie wiem na czym ta bolesna lekcja polegała. Argumenty obu stron zostały przedstawione i wysłuchane, debata była kulturalna w przyjaznej atmosferze. Jeden z obrońców krzyży wystąpił nawet z propozycją, aby osoby o innych światopoglądach niż katolickie mieli swoją gablotę w szkole. Cała relacja GW z debaty wg mnie zupełnie wypacza rzeczywisty jej obraz.
Inne tematy w dziale Polityka