Pani Magdalena Nogaj po skutecznym doprowadzeniu do odwołania jednego z dyrektorów wrocławskich szpitali Pani dr. inż. Agnieszki Chrobak, powołanego za poprzedniej kadencji, wzięła na cel kolejnego "kandydata do odwołania" Pana dr n. med. Dominika Krzyżanowskiego. W ciągu zaledwie kilku dni pojawiły się już 3 artykuły w tym temacie, co ewidentnie wskazuje na chęć regularnego podgrzewania tematu, tak aby cel osiągnąć. Postanowiłem przyjrzeć się szczegółowo zarzutom i ich zasadności.
Duża część artykułów opiera się na zarzutach, których jedynym źródłem są anonimowe osoby. Co ciekawe, część zarzutów zostaje obalona w samych artykułach, ale przykładowo jedno z głównych pomówień jest na samym początku artykułu, podczas gdy jego zaprzeczenie znajdziemy dopiero na samym końcu. Ze względu na długość artykułu statystyczny czytelnik czytając jego koniec nie będzie kojarzył, że zaprzecza on zarzutom z jego początku. Ale po kolei:
1. Już na wstępie czytamy "Wszyscy narzekają, ale siedzą cicho - mówią nam pracownicy..." To zdanie ma już od początku nastawić czytelnika, że "wszyscy" pracownicy szpitala są przeciwko dyrektorowi szpitala, dziennikarka nie musi udowadniać takiej tezy, bo przecież tylko cytuje anonimowych pracowników. Aby takie zdanie mogło paść jako fakt, dziennikarka musiałaby porozmawiać z ok 2 tyś. (!!!) pracownikami szpitala. To jest zresztą fundament całego artykułu, prawie wszystkie główne zarzuty są sformułowane w ramach cytatów z anonimowych źródeł albo nie popartych dowodami, albo nawet sprzeczne z danymi podanymi w artykule (!!!), ale podanymi niejednokrotnie w taki sposób, aby tego zaprzeczenia czytelnik nie dostrzegł.
2. Głównym zarzutem wydaje się, że dr n. med. Dominik Krzyżanowski został wybrany dyrektorem departamentu zdrowia Urzędu Marszałkowskiego z "nadania PiS", a potem został wybrany na dyrektora szpitala przez ten urząd, gdzie w składzie kilkuosobowej komisji byli dwaj członkowie pracujący w departamencie zdrowia, którym kierował. Co kluczowe, nie ma zarzutów o brak jego kompetencji do pełnienie ww. stanowiska, a nawet w samym artykule są podane jego kwalifikacje w zakresie wykształcenia adekwatnego do zajmowanego stanowiska (studia magisterskie na kierunku pielęgniarstwo, doktorat w zakresie medycyny społecznej, studia podyplomowe z zarządzania w ochronie zdrowia). Dorobek zawodowy dyrektora Dominika Krzyżanowskiego robi spore wrażenie i to zarówno pod kątem naukowym jak i pełnionych funkcji, warto przeczytać szczegóły na Wikipedii.
Wśród wielu nagród i wyróżnień na przestrzeni swojej kariery zawodowej dr Krzyżanowski w trakcie pełnienia funkcji dyrektora szpitala przy Koszarowej uzyskał wyróżnienie w konkursie organizowanym przez wydawnictwo Termedia w kategorii Menadżer Roku 2023 w Ochronie Zdrowia co potwierdza jego kompetencje – o tym oczywiście nie przeczytamy w artykule, bo słaby pasowałoby to do budowanej narracji.
3. Kolejny zarzut to wskazanie, że wybór na dyrektora szpitala został dokonany przez komisję konkursową w składzie ,której byli pracownicy departamentu zdrowia urzędu Marszałkowskiego wg dziennikarki, było to niezgodne z rozporządzeniem ministra zdrowia z 6 lutego 2012 r. W rozporządzeniu czytamy, że członkiem komisji konkursowej nie może być członek rodziny lub osoba pozostająca w takim stosunku "prawnym lub faktycznym" z kandydatem, że może to budzić uzasadnione wątpliwości co do jej bezstronności.
W tym kontekście pod jednym z artykułów, który niemal w całości został poświęcony temu wątkowi znalazł się ciekawy komentarz, który warto zacytować w całości (pisownia oryginalna):
"Wydaje mi się, że w komisjach konkursowych na dyrektorów jednostek podległych Urzędowi Marszałkowskiemu zasiadali dyrektorzy departamentów je nadzorujących. W przypadku Szpitali członkiem komisji powinien być dyr. departamentu czyli Dominik Krzyżanowski (obecny dyrektor szpitala przy ul. Koszarowe), a w przypadku gdy w komisji nie ma Członka Zarządu województwa tenże dyrektor departamentu jest przewodniczącym komisji konkursowej. Marszałek M. Krzyżanowski od samego początku planował powierzenie funkcji dyrektora szpitala przy koszarowej D. Krzyżanowskiemu nie uwzględniając jego osoby w składzie komisji konkursowej".
Z powyższego komentarza wynika, że w normalnej sytuacji to sam dr Krzyżanowski zasiadałby w komisji konkursowej co w sposób zupełnie oczywisty naruszałoby rozporządzenie w sprawie konkursów. Z pewnością zaistniała sytuacja była dość nietypowa - z jednej strony jest przecież zupełnie naturalne, że organ, który nadzoruje działanie danej placówki leczniczej powinien mieć wpływ na wybór jej dyrektora, należy też unikać sytuacji, w której mogą powstać wątpliwości co do bezstronności członków komisji, jednocześnie przecież dyrektor departamentu nie może być wykluczony z możliwości startowania w konkursie.
Mogę tylko podejrzewać, że w urzędzie marszałkowskim to zagadnienie było analizowane pod kątem prawnym i skoro taki skład komisji został dopuszczony, to dokonano oceny prawnej, że było to dopuszczalne.
Nie jestem prawnikiem, aby to ocenić od strony prawnej, ostatecznej oceny w razie potrzeby dokonywałby dopiero sąd, słusznie też wicemarszałek Rabczenko komentując ten wątek uchylił się od odpowiedzi stwierdzając, że musi zbadać dokumenty i zasięgnąć samodzielnie opinii prawnych. Wg słów wicemarszałka, sprawie mają się też przyjrzeć prawnicy urzędu, aby stwierdzić czy w tej sytuacji konkurs był ważny - w tej akurat kwestii rozporządzenie do którego odwołuje się GW jest bardzo jasne, art. § 8 pkt 2. Rozporządzenia o konkursach:
„Stwierdzenie nieważności postępowania konkursowego następuje wyłącznie na wniosek, który zgłasza się do właściwego podmiotu nie później niż w terminie 14 dni od dnia wybrania przez komisję konkursową kandydata na stanowisko objęte konkursem.”
Nikt nie złożył wniosku o nieważność postępowania, bowiem z pewnością byśmy o tym przeczytali w artykule. Niezależnie zatem od rozważań prawnych co do sposobu przeprowadzenia konkursu, nie ma wątpliwości co do tego, że konkurs jest ważny i nie ma możliwości prawnych, aby był unieważniony.
Ważne również, że adresatem zarzutów co do samego konkursu nie może być dr Krzyżanowski, bowiem wyłączył się w ogóle z tego postępowania.
3. Anonimowe źródło twierdzi już na początku artykułu: "Od czasu objęcia funkcji przez dyrektora zatrudnienie w administracji wzrosło prawie dwukrotnie, rentowność szpitala spadła...". A jakie są fakty w oparciu o sam artykuł?
Twierdzenie wg anonimowego źródła: zatrudnienie w administracji wzrosło "prawie dwukrotnie",
Fakty z samego końca artykułu: zatrudnienie w administracji wzrosło, nie "prawie dwukrotnie" ale ok 44%, przy czym ogólny wzrost zatrudnienia w całym szpitalu wyniósł ok 35%, a przyczyny wzrostu zatrudnienia szpital też szczegółowo wyjaśnił " Szpital tłumaczy, że wśród przyczyn jest m.in. rozwój działalności różnych działów, zwiększenie liczby pacjentów, udział w badaniach klinicznych i programach zdrowotnych, co wymagało zatrudnienia dodatkowych specjalistów, byli też potrzebni ci odpowiedzialni za dokumentację, jakość usług czy kontrolę, bo zmieniły się przepisy.".
Twierdzenie wg anonimowego źródła: "rentowność szpitala spadła"
Fakty z samego końca artykułu: "szpital w 2022 r. miał 68 tys. zysku, w 2023 r. 1,6 mln zł, a na ten rok prognozuje się 1,8 mln zł", zatem rentowność wzrosła w ostatnich latach.
4. Anonimowe źródło: "Anna Wojtysiak od października (czyli ponad 2 lata po objęciu stanowiska przez Dominika Krzyżanowskiego! przyp.) jest kierownikiem podstawowej opieki zdrowotnej. Tego POZ nawet jeszcze nie ma." do tego komentarz dziennikarki "To już drugi szef nieistniejącego POZ w szpitalu."
Fakty z samego artykułu: "W szpitalu nie było oraz nie ma zatrudnionej osoby na stanowisku kierownik POZ" cyt. z wypowiedzi rzeczniczki szpitala, zostało to potwierdzone również w słowach wicemarszałka. Po co zatem dziennikarka stawia za pośrednictwem anonimowego źródła zarzut co do którego ma wiedzę, że jest nieprawdziwy w momencie pisania artykułu?
Po tym zdaniu dziennikarka sama dodaje, że "Rzeczywiście, bo oficjalna nazwa to koordynator.", czyli stawia tezę, aby za chwilę samej sobie zaprzeczyć. Czy nie chce czasem osiągnąć celu jak to w znanym żarcie, aby „niesmak pozostał”?
5. Zarzut/pochwała(?), że Dominik Krzyżanowski, jako dyrektor departamentu zdrowia współpracował ze szpitalem na Brochowie ,o którym Gazeta Wyborcza pisała artykuły ,w szczególności uczestniczył w spotkaniu z Fundacją Rodzić po ludzku, która przeprowadza ankiety z pacjentami w tym szpitalu.
Reasumując, dyrektor departamentu zdrowia współpracuje ze szpitalem, który departamentowi podlega ,uczestniczy w spotkaniu z podmiotem zewnętrznym, który oceniał pracę tego szpitala i wskazywał co należy poprawić. Napisane jest to w tonie niemal skandalu, podczas gdy robił to co do niego należało. Chyba, że problemem jest to, że dyrektorką szpitala była osoba nieakceptowana przez środowisko GW - w takiej sytuacji, jak się domyślam wg GW, nie powinno być żadnej współpracy z takim szpitalem, mimo jego podlegania pod Urząd Marszałkowski.
6. Opis współpracy Dominika Krzyżanowskiego "z instytucjami Kościoła Katolickiego" - w artykule kilka zdań z Wikipedii na ten temat, niby bez komentarza, ale pytanie o to jaki był cel umieszczania takiej informacji? Wg mnie, w kontekście dalszej części artykułu celem było ukazanie bohatera artykułu jako "katolickiego fundamentalisty" - takim określeniem red. Nogaj posługiwała się w artykule w odniesieniu do dyrektor szpitala na Brochowie - Pani Agnieszki Chrobak – wg mnie używanie takich określeń ma charakter dyskryminacji na tle wyznaniowym.
7. Anonimowe źródło: "W konkursie na dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego jego konkurentem był Michał Rataj, wieloletni dyrektor ds. lecznictwa szpitala przy ul. Koszarowej." po czym przytacza anonimowe źródło: "Konkurs to farsa. Profesor Rataj to doświadczony lekarz z wieloletnim doświadczeniem, a konkurs wygrywa pielęgniarz...zagorzały pisowiec. (...) To totalna pomyłka. Zobaczymy, jak dobrze działający szpital zacznie kuleć" Z artykułu nie tylko nie dowiemy się nic, aby szpital "zaczął kuleć" wręcz przeciwnie sytuacja finansowa szpitala uległa poprawie.
Umniejszanie kompetencji menadżerskich w kierowaniu jednostką medyczna ze względu na wykształcenie pielęgniarz czy lekarz jest kompletnie nieuzasadnione. Przypomnijmy, że Dominik Krzyżanowski posiada doktorat w zakresie medycyny społecznej oraz posiada dyplom z zarządzania w ochronie służby zdrowia, przez wiele lat zajmował funkcje kierownicze i wśród wielu nagród/wyróżnień w swojej karierze zawodowej otrzymał m.in. wyróżnienie w konkursie w kategorii menadżer roku 2023 w ochronie zdrowia właśnie za pracę na stanowisku dyrektora szpitala przy Koszarowej.
Dziennikarka przytacza kolejny anonimowy komentarz spod poprzedniego artykułu: "Szambo" pisowskie w administracji - skomentował jeden z pracowników pod naszym pierwszym tekstem. - Działalność medyczna się "trzyma" i rozwija, bo za nią odpowiada dyrektor [ds. lecznictwa] Rataj. Dyrektor Krzyżanowski nie ma takich kompetencji. W pierwszych miesiącach władzy podziękował za współpracę wszystkim zastępcom dyrektora oraz kluczowym kierownikom działów. Wymiótł wszystkie kompetentne osoby, aby móc zatrudnić ludzi ze swojej parafii.”
Ośmielę się stwierdzić, że to jest już kompromitacja Pani red. Nogaj pod kątem rzetelności dziennikarskiej, bowiem nie jest prawdą iż Dominik Krzyżanowski „podziękował za współpracę wszystkim zastępcą dyrektora”, co więcej to właśnie jeden z zastępców dyrektora, który pozostał na stanowisku był…. wspomniany dr Michał Rataj – wystarczyło Google i kilka sekund, aby zweryfikować prawdziwość tak prostego twierdzenia anonimowego źródła. Kwestia kompetencji jest już subiektywna, ale nie wspominanie przy takim zarzucie, że Dominik Krzyżanowski jest doktorem nauk medycznych, gdy ktoś mu zarzuca, że nie ma kompetencji medycznych stanowi przynajmniej nierzetelność.
8. Anonimowe źródło: "Gdy Krzyżanowski został dyrektorem, zatrudnienie wystrzeliło w górę. Wszystko bez ofert pracy, bez ogłoszeń, że kogoś chcą zatrudnić. To nie były osoby z ulicy. Miały powiązania z dyrektorem albo poprzez uczelnię, gdzie pracował, albo były z urzędu marszałkowskiego." Czytelnik może odnieść wrażenie jakby dyr. Krzyżanowski zatrudnił całe tabuny znajomych bez kompetencji. W artykułach są wskazane zaledwie dwie osoby (na 2 tyś. pracowników!), które bezpośrednio współpracowały z dr Krzyżanowskim przed uzyskaniem stanowiska i potem zostały zatrudnione w szpitalu (jedna prawie po roku i drugą po ponad 2 latach od objęcia stanowiska dyrektora szpitala!). Co ważne, również kompetencje tych osób nie są podważane.
Anonimowe źródło: "Dyrektor ma dwie sekretarki i jeszcze asystenta. Koszmar, ile ludzi pozatrudniali, chyba nikt nie jest w stanie tego zliczyć" - kolejna teza bez żadnych dowodów, w kontekście sekretarek być może autor tych słów każdą osobę zatrudnioną w sekretariacie dyrektora zakwalifikował jako sekretarkę/asystenta, gdy w zwykłej nawet szkole w sekretariacie pracuje zwykle kilka osób i to nie znaczy, że każdy pracownik sekretariatu jest sekretarką/asystentem dyrektora.
9. "Religijnie się zrobiło w szpitalu" - to podtytuł dość sporej części jednego z artykułów brzmiący rzecz jasna jak zarzut (i tak chyba w istocie jest – tak ze strony anonimowego źródła jak i samej autorki),, choć konkretów za wiele nie przeczytamy, np.: "Były msze w trakcie pracy" - nie do końca wiadomo co autor miał na myśli. W szpitalu, który działa non-stop o jakiejkolwiek godzinie Msza św., by nie była ,to zawsze będzie to "w godzinach pracy". Z tekstu wynika też, że dyrektor nie chciał finansować kaplicy szpitalnej ze środków szpitala tylko z darowizn na ten cel - chyba GW powinna to pochwalić?. Ale największą "zbrodnią" w tym zakresie była informacja na wewnętrznej stronie szpitala o corocznej pielgrzymce służby zdrowia na Jasną Górę, która „rzucała się w oczy” anonimowemu źródłu.
10. Jednym z kolejnych zarzutów jest wzrost kosztów wynagrodzeń, który jest jednak czymś naturalnym w czasach inflacji i w sytuacji, gdy szpital rozwija swoją działalność. Wynagrodzenia na stanowiskach kierowniczych podawane przez szpital od 7 709 do 11 166,28 zł brutto nie odbiegają od standardów rynkowych co każdy może sobie sprawdzić przykładowo tu. Chcąc zatrudnić osoby z odpowiednimi kompetencjami trzeba przyjąć realia rynkowe płac.
11. Reasumując, dziennikarka stawia szereg zarzutów zupełnie niezgodnych z prawdą, o czym sama dobrze wie, w czyni to często przez cytowanie anonimowych źródeł, nie dementując informacji, które łatwo było sprawdzić lub dementując je w sposób trudny do zauważenia dla zwykłego czytelnika. Po co zatem to robi?
W kontekście funkcjonowania szpitala główne zarzuty dotyczą wzrostu zatrudnienia i wynagrodzeń, szpital jednak wyjaśnił jedno i drugie, zarzuty dotyczące zatrudniania po znajomości nie zostały poparte choć jednym przykładem osoby, która nie posiadałaby kompetencji na zajmowane stanowisko - przecież sam fakt, że dyrektor kogoś znał przed zatrudnieniem nie może stanowić podstawy do wykluczenia z możliwości zatrudnienia. Istotą zatrudniania "po znajomości" jest zatrudnianie osób bez wymaganych kompetencji na zajmowane stanowiska lub za wynagradzanie ponad rynkowe standardy, jednak w omawianym artykule nie znajdziemy podania nawet jednego takiego przykładu.
Jeden z komentujących zwrócił uwagę, że dziennikarze zaczęli prowadzić politykę kadrową urzędu marszałkowskiego, chyba nie tak to powinno wyglądać. Mam nadzieję, że marszałek Rabczenko nie ulegnie presji medialnej i będzie podejmował decyzje tylko i wyłącznie w oparciu o merytoryczne przesłanki, taką nadzieje dają wypowiedzi Rabczenki dla GW, że najpierw na spokojnie sprawę zbada i dopiero będzie podejmował decyzje.
Jestem przekonany, że to nie ostatni artykuł w przedmiotowej sprawie red. Nogaj, spodziewam się, że temat będzie regularnie poruszała dopóki nie osiągnie zaplanowanego celu.
Inne tematy w dziale Kultura