http://wyborcza.pl/1,75478,7114923,Kaminski_podejrzany__Kaminski_atakuje.html
"CBA stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia ziemi, mimo że nie było wiarygodnej informacji o popełnieniu przestępstwa przez oskarżonych potem o płatną protekcję "załatwiaczy" Piotra R. i Andrzeja K. (a tylko taka informacja pozwala CBA rozpocząć tajną operację kontrolowanego wręczenia łapówki). Działania funkcjonariuszy były więc podżeganiem do przestępstwa, Mariusz Kamiński dał na to zgodę."
http://www.dziennik.pl/polityka/article458845/Szef_CBA_Prokurator_nie_patrzyl_mi_w_oczy.html
"Rzecz dotyczyła wydarzeń z grudnia 2006 roku. To wtedy do CBA zgłosił się wiceprezes kontrolowanego przez państwo telkomu "Dialog" z informacją, że dwóch biznesmenów za łapówkę dla Leppera odrolni każdy grunt w kraju. Kamiński zamiast natychmiast wszcząć operację specjalną - zwlekał. Uważał, że potrzebował solidniejszych dowodów. Dlatego namówił biznesmena, aby ten nagrał deklaracje "załatwiaczy". Dopiero, gdy dysponował tym nagraniem, Kamiński zwrócił się do prokuratury i sądu o zgodę na rozpoczęcie "operacji specjalnej". Na tym właśnie, według rzeszowskiego prokuratora, polega przestępstwo Mariusza Kamińskiego."
Czy tylko mi się wydaje, że coś tu nie gra? W jaki sposób w mediach pojawiają się tak sprzeczne informacje? Czy któryś dziennikarz nie rozumiał co mówi informator czy informatorzy mówią co innego w zależności od tego która gazeta się zgłosi? Dlaczego zarzuty wobec Kamińskiego nie są choć w części jawne, chciałbym wiedzieć chociaż z jakich konkretnie paragrafów są zarzuty, a w szczególności czy został postawiony zarzut podżegania do przestępstwa. Z teksu dziennika to nie wynika. I na koniec najciekawszy fragment z Dziennika:
"Zanim Kamiński zjawił się w rzeszowskiej prokuraturze, trzy tygodnie wcześniej napisał do ministra Andrzeja Czumy: "Prokurator Olewiński sygnalizował podczas rozmów po przesłuchaniach funkcjonariuszom CBA, że uniemożliwiono mu umorzenie sprawy. Nacisk na jego osobę wywierał ówczesny prokurator krajowy Marek Staszak". Kamiński dodał, że Staszak miał namawiać Olewińskiego w rozmowie, by postawić szefowi CBA zarzuty. Gdy ta sprawa wyszła na jaw, Olewiński na polecenie Czumy napisał oświadczenie. Przyznał, że rozmawiał ze Staszakiem, ale polecenia wprost przedstawienia zarzutu Kamińskiemu - nie usłyszał. Ale przyznał, że po jednym z przesłuchań pytał wiceszefa CBA Ernesta Bejdę, czy jak odejdzie z prokuratury, to dostanie pracę w CBA. Ale w formie żartu.
Oświadczenia Olewiński już nie zmieni. Nawet jak przeczyta, że "Dziennik Gazeta Prawna" dotarł nie do funkcjonariuszy CBA, a do dwóch z kilkunastu przesłuchiwanych przez niego prokuratorów. Im też Olewiński mówił o naciskach i wymuszaniu na nim przedstawienia zarzutów. Nasi rozmówcy są gotowi potwierdzić to przed sądem. Na wypadek procesu."
Inne tematy w dziale Polityka