Wiadomo, że miecz dotarł do Włocławka ze swoim właścicielem, którym był wiking. Ale jak wikingowie znaleźli się w tym miejscu? Na pewno dotarli tu Wisłą, która była potężną i chętnie wykorzystywaną arterią handlową i transportową.
- Deponowanie broni i kosztowności w bagnach i zbiornikach wodnych było typowym starożytnym obyczajem Germanów - znanym głównie z terenów południowej Skandynawii – przekonywał w rozmowie z PAP dr Tomasz Nowakiewicz z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.
W styczniu b.r. media obiegła informacja, o odkryciu na dnie Wisły niezwykle cennego, wikińskiego miecza podczas prac pogłębieniowych prowadzonych w basenie portowym we Włocławku. Zabytek ten zachował się w doskonałym stanie dzięki przebywaniu w środowisku wodnym. Mimo, że pokryty grubą warstwą rdzy, jest jak na swój wiek w doskonałym stanie. Przekazany w ręce toruńskich archeologów z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, zostanie poddany konserwacji.
Ten sam typ miecza, co okaz odkryty we Włocławku nosił wnuk Mieszka I, wikiński król Anglii i Danii - Knut Wielki
Dr. Gerard Wilke – jeden z pionierów archeologii podwodnej w Polsce, badacz podwodnego dziedzictwa Ostrowa Lednickiego pisze: "Do niedawna dominował w literaturze przedmiotu pogląd, że wszystkie obce elementy kulturowe obecne na ziemiach polskich były w większości odbiciem kontaktów handlowych. Obecnie w wypadku elementów skandynawskich zaczyna dominować pogląd, że są one oznaką fizycznej obecności przedstawicieli społeczności wikińskiej w głównych ośrodkach Słowian Zachodnich. Pierwsze kontakty sięgają już 2. połowy VIII wieku, przy znacznie większej intensyfikacji w IX wieku. Obejmują całą bałtycką strefę przybrzeżną, żeby wymienić tu tylko Bardy-Świelubie nad Parsętą, Janów Pomorski (Truso), Menzlin, Groß Strömkendorf (Reric), Uznam czy Ralswiek na Rugii. W 2. połowie X i 1. połowie XI wieku, w okresie formowania się państwa wczesnopiastowskiego, u schyłku rządów Mieszka I oraz w czasach panowania Bolesława Chrobrego, kontakty te objęły na ziemiach polskich znacznie szerszy zasięg. Ich obecność może być bowiem poświadczona nadal licznymi artefaktami wikińskimi, nie tylko na polskim pobrzeżu Bałtyku, m.in. na Wolinie, w Kamieniu Pomorskim czy Szczecinie i Gdańsku, ale również w głównych ośrodkach władzy na terenie polskiego interioru, m.in. na Ostrowie Lednickim, w Gnieźnie, Gieczu, Lądzie, Łęknie, Santoku, Lądzie nad Wartą oraz w Opolu i Wrocławiu, jak i poza bezpośrednią domeną pierwszych Piastów, np. w Żółtem i Nętnie na Pomorzu Środkowym, gdzie wszędzie występowały zabytki sztuki skandynawskiej zdobione ornamentem w stylu Borre, jak i Mammen, i Ringerike".
Zanim cenne włocławskie znalezisko będzie można wyeksponować, zostanie ono poddane żmudnemu procesowi konserwacji, który potrwa co najmniej dwa-trzy miesiące. Chodzi o to, aby z miecza zdjąć wszystkie warstwy tysiącletniej korozji. Włocławski miecz wikinga przechodzi obecnie prace konserwatorskie na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika pod kierunkiem dr Ryszarda Kaźmierczaka.Powiedział on radiowej Trójce: – Wiemy już, że to zjawisko unikatowe: takich mieczy jest kilkanaście w naszym kraju. Ale też ważne jest, czy są w całości (…) A ten jest cały: ma głownię, jelec, głowicę, można więc powiedzieć, że jest mieczem kompletnym. (…) Miecze tego typu, które są datowane na X wiek, były zdobione metalami kolorowymi na jelcu, na głowicy. – opisuje znalezisko dr Kaźmierczak – To jest cały egzemplarz i to jest rzadkość. – Na pytanie red. Witolda Lazara z Radiowej Trójki - Co robili wikingowie pod Włocławkiem? Dr Ryszard Kaźmierczak odpowiedział: - Wiadomo, że miecz dotarł do Włocławka ze swoim właścicielem, którym był wiking. Ale jak wikingowie znaleźli się w tym miejscu? Na pewno dotarli tu Wisłą, która była taką główną arterią handlową, arterią transportową, którą się ludność pochodzenia północnego przemieszczała. Wzdłuż Wisły mamy stanowiska archeologiczne, na których znajdujemy pozostałości po „kulturze wikińskiej”, ale mamy też pochówki wojowników, którzy są utożsamiani bezpośrednio z północnym kręgiem kulturowym, z Półwyspem Jutlandzkim, ze Skandynawią, z terenami szwedzkimi, zatem na pewno wzdłuż Wisły oni przenikali, w celach handlowych, czy też w celach zupełnie militarnych. (…) Znane są przecież stanowiska położone w dolnym biegu Wisły, w stronę Gdańska. Są tam groby komorowe z Kałdusa, gdzie mamy do czynienia z „pochówkami wikińskimi”, mamy groby komorowe w Pniu, to jest koło Bydgoszczy, gdzie też możemy mówić o ludności związanej z kręgami północnymi. W Ciepłem koło Gniewu, gdzie również możemy mówić, że mamy do czynienia z pochówkami ewidentnie wikińskimi. -
Włocławek kontrolował cały handel wiślany na tym odcinku "królowej polskich rzek". Jeszcze w XII wieku gród ten posiadał mennicę i izbę celną, ściągającą opłaty od handlu wiślanego. Dzięki swym dokonałym łodziom bojowym i niezwykłemu uzbrojeniu wikingowie kontrolowali wiele europejskich rzek. Na wschodzie Europy były to Wołga i Dniepr, a w Polsce: Odra i Wisła (nieprzypadkowo legendarne wikińskie twierdze - Jomsborg (Wolin) i Truso zbudowano u ujścia tych rzek do "morza wikingów" - Bałtyku).
Moment odkrycia wikińskiego miecza wydobytego z dna Wisły we Włocławku. Za: O. Popkiewicz
Informacje o odkryciu we Włocławku elitarnego miecza wikingów przekazał mediom toruński archeolog Olaf Popkiewicz, autor programu „Poszukiwacze historii" i filmów na YouTubie przedstawiających poszukiwania ukrytych w ziemi skarbów historycznych. Na swojej stronie na Facebooku Olaf Popkiewicz napisał: "analiza rentgenowska zabytku ujawniła na jego głowni zarys napisu, który z dużą dozą prawdopodobieństwa jest tajemniczą inskrypcją 'Ulfberht' widniejącą na aż 170 mieczach wczesnośredniowiecznych, znajdowanych przez archeologów i przypadkowych odkrywców od Norwegii aż po Ukrainę". Miecze "Ulfbehrt" wykuwano dla wikińskich elit w najlepszych w Europie płatnerskich warsztatach Nadrenii przy użyciu techniki dziwerowania - tj. uzyskiwania tzw. damastu skuwanego (wynaleziona w Indiach stal, zwana damasceńską) – technika ta polegała na wielokrotnym składaniu i skuwaniu naprzemiennie ułożonych prętów stali węglowej i bardziej miękkiego żelaza. Była to legendarna, słynąca z elastyczności i wytrzymałości broń. Wykute w Nadrenii głownie mieczy trafiały do Skandynawii, gdzie zaopatrywano je w rękojeści zdobione magicznym, wikińskim ornamentem. Miecze te wykonywano na indywidualne zamówienie - były one symbolem najwyższego statusu społecznego ich właścicieli. Były też niezwykle cenne - wojownicy wikińscy mieli do swej broni bardzo osobisty stosunek, uważano, że miecze mają "duszę" i magiczną moc. Wyjątkowość każdego takiego egzemplarza podkreślał fakt, iż Skandynawowie w czasach wikingów nadawali swym mieczom imiona wysławiające ich siłę, czy też ostrość śmiercionośnej głowni. Miecz często też był wspominany w skandynawskich sagach.
Broń taka była wytrzymalsza i ostrzejsza od broni ze swykjłej stali, dzięki czemu dawała właścicielowi przewagę w walce. Cały proces dziwerowania - tj. uzyskiwania damastu skuwanego – polegał na wielokrotnym składaniu i skuwaniu naprzemiennie ułożonych prętów stali i żelaza bądź stali o różnej zawartości węgla. Dzięki tym zabiegom miecz zachowuje giętkość, a dziwerowana stal była odporna na złamania.
Deponowanie broni i kosztowności w bagnach i zbiornikach wodnych było typowym starożytnym obyczajem Germanów - znanym głównie z terenów południowej Skandynawii – przekonywał w rozmowie z PAP dr Tomasz Nowakiewicz z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Według prof. K. Modzelewskiego - bagna, podmokłe grunty i ziemie często zalewane przez wodę, były dla germańskich Skandynawów siedzibą bogów świata podziemnego i duchów zmarłych. Już w V w. n.e. rzymski historyk Orozjusz nie mógł się nadziwić germańskim wojownikom, którzy topili w jeziorach, rzekach i bagnach zdobytą broń. Jak pisze Jørgen Ilkjær, autor książki „Illerup Ådal – czarodziejskie zwierciadło archeologii” (2007), najlepiej przebadanym skandynawskim archeologicznym stanowiskiem wodno-bagiennym jest duńska miejscowość Illerup Ådal. Odkryte w 1950 r. tutejsze rozległe miejsce składania ofiar bogowi Odynowi jeszcze w VI wieku naszej ery znajdowało się na środku tutejszego jeziora (dziś podobnie jak w miejscu wikińskich depozytów broni w Tissø w Danii, to jezioro jest wyschnięte). Podczas prac wykopaliskowych udało się tu odkryć aż 15 tys. przedmiotów zabytkowych, w tym 1409 sztuk broni drzewcowej i 150 mieczy z okresu przedwikińskiego. Miejscowość ta jest jedną z 25 miejsc kultowaych w Danii i południowej Szwecji, w których odkryto broń - złożoną skandynawskim zwyczajem w ofierze bogom w rzekach, jeziorach i bagnach. Czy również służący polskim władcom wikingowie wrzucali zdobyczne miecze do wód Wisły, jako ofiarę dla skandynawskich bogów?
W swojej książce Polska wikingów cz. I cytuję arabskiego dyplomatę ibn Fadlana, który w X wieku pisał o wikingach: „Każdy z nich nosi topór, miecz lub sztylet i nigdy się z nim nie rozstaje.” Miecze były wręczane wikingom przez władców w uznaniu ich zasług bojowych. W Skandynawii, ale także nad Wisłą i Dnieprem, miecze wikingów były niezwykle kosztowne – na ich posiadanie mogła sobie pozwolić wyłącznie skandynawska warstwa rządząca (w Polsce – wikińska drużyna Mieszka I). W tym czasie miecz był tak cenny, że na przykład w Islandii odkryto je jedynie w 16% grobów wikingów pochowanych z bronią. W pozostałych islandzkich grobach odnaleziono broń mniej elitarną – topory, czekany, czy też noże bojowe. Islandzkie sagi mówią, że jeden taki miecz miał wartość 16 krów mlecznych. W tym czasie był on najcenniejszym pojedynczym przedmiotem, jaki wiking miał w swoim posiadaniu. Nic dziwnego zatem, że dla wikingów miecz (za życia i po śmierci) był oznaką przynależności do najwyższej warstwy społeczeństwa. Ten elitarny status chcieli oni utrzymać także po śmierci. Ich pragnieniem było, by zgodnie ze skandynawską religią, trafić wówczas do elitarnego „Nieba Wojowników” – Walhalli wraz uzbrojeniem, które umieszczano w ich grobach.
Miejscowość Tissø koło Kalundborga na Zelandii w Danii można by nazwać „duńską Lednicą”. Tutejsza siedziba władcy wikingów przed tysiącem lat znajdowała się na otoczonej rozlewiskami wyspie. Gdy na początku XX w. poziom Jeziora Tissø znacznie się obniżył, na jego dnie odkryto (podobnie jak na dnie Jeziora Lednickiego) topory, groty włóczni i wikińskie miecze. Zwyczajem skandynawskim od VII do XI wieku broń wrzucano tu do wody, jako ofiarę dla bogów. Według duńskich językoznawców, nazwa tego duńskiego jeziora, jest nazwą znaczącą. Zostało one poświęcone bogowi wojny Tyrowi (staroskand. Týr) i dosłowne znaczenie tej nazwy to: „Jezioro Tyra” ("Týr Sø"). Oznacza to, że znajdujący się na jeziornej wyspie władca był jakby zewsząd otoczony boską ochroną (opieką) tego boga. Tyr był uważany za najodważniejszego z bogów, był także bogiem sprawiedliwości i bohaterskiej chwały. Wikingowie chcieli wkupić się w jego łaski, bo według nich, to właśnie Tyr decydował, kto wygra bitwę, a kto poniesie klęskę. Jeżeli podobną etymologię ma również legendarny gród wikingów w Polsce - Truso ("Týr Sø"?), to może to świadczyć o tym, że również to wysychające jezioro u Ujścia Wisły (Drużno) mogło być dla mieszkających tu wikingów miejscem składania ofiarnych depozytów wodnych. Przebadania dna tegoż jeziora mogłoby wykazać, czy znajduje się tam wotywnie zatopiona broń.
Włocławek w połowie XIX wieku
Rentgenowskie zdjęcie miecza z Włocławka. Na swojej stronie na Facebooku Olaf Popkiewicz napisał: "analiza rentgenowska zabytku ujawniła na jego głowni zarys napisu, który z dużą dozą prawdopodobieństwa jest tajemniczą inskrypcją 'Ulfberht'. Żródło: Olaf Popkiewicz
Włocławski miecz został odkryty w tutejszej marinie. Mapy Google
Włocławski miecz zachował się w doskonałym stanie dzięki przebywaniu w środowisku wodnym. Mimo, że pokryty grubą warstwą rdzy, jest jak na swój wiek, w doskonałym stanie. Przekazany w ręce toruńskich archeologów, zostanie poddany konserwacji. Żródło: Olaf Popkiewicz
Według renomowanego brytyjskiego pisma naukowego Antiquity odkryte w 2007 r. cmentarzysko wikingów w Bodzi w powiecie włocławskim, składające się wyłącznie z wielkich skandynawskich grobów komorowych, jest fascynującym ewenementem w całej wczesnośredniowiecznej Europie. Jakość uzbrojenia, oraz rytuał pogrzebowy wskazują, że pochowani tu wikingowie należeli do elity państwa wczesnopiastowskiego. Nauka w Polsce: "W Bodzi (powiat włocławski, woj. kujawsko-pomorskie) archeolodzy odkryli największe z rozpoznanych dotychczas na terenie Państwa Piastów cmentarzysko z grobami typu skandynawskiego. To odkrycia o randze europejskiej, gdyż przebadane groby komorowe z końca X lub 1 poł. XI wieku zbudowano w typie skandynawskim. - Tak wielkie cmentarzysko pozostaje bez analogii na terenie Polski. Cechuje je niezwykle bogate wyposażenie pochówków, które wskazuje na wysoki status społeczny pochowanych w nich osób - podkreśla dr Iwona Sobkowiak-Tabaka, kierownik Zespołu ds. Ratownictwa Archeologicznego IAE PAN w Poznaniu.
Wikiński miecz z Bodzi, powiat Włocławek. Fot. S Gronek
Przypadkowo odkryte podczas budowy autostrady A 1 elitarne cmentarzysko w Bodzi koło Włocławka wykazuje znaczące podobieństwa architektoniczne i kulturowe ze stołecznym kompleksem epoki wikingów w Jelling w Danii. Kluczowe podobieństwa to:
Podobieństwo architektoniczne: Układ przestrzenny cmentarzyska, zwłaszcza centralne mauzoleum i skandynawskie ogrodzenia palisadowe, wyraźnie nawiązuje do podobnych budowli Zelandii i Skanii, jak również do królewskiego kompleksu kurhanowego w Jelling. co wskazuje na wspólną tradycję praktyk funeralnych.
Nawiązanie do Danii: Planowanie i zagospodarowanie cmentarza nawiązuje do duńskich posiadłości feudalnych i arystokratycznych z epoki wikingów.
Powiązania etnograficzne: W elitarnym rzędzie pochówków cmentarzyska w Bodzi, zapoczątkowanym przez grobowiec D162, znajdują się szczątki osób pochodzenia skandynawskiego, co podkreśla głębokie skandynawskie powiązania kulturowe tego miejsca.
Innowacyjny projekt: Unikalne projekty nekropolii w Jelling i Bodzi, szczególnie jeżeli chodzi o wzory i konstrukcje pochówków, nie mają analogi w całej wikińskiej Europie tego okresu, co podkreśla ich innowacyjny charakter. Według archeologów badających tutejszą nekropolię odzwierciedla ona wyraźny wpływ tradycji duńskiej epoki wikingów.
Również zdaniem prof. Andrzeja Buko Normanowie przebywali na dworze pierwszych Piastów w roli sprzymierzeńców, tworząc elitarną drużynę książęcą, najlepiej uzbrojoną i wyszkoloną. Wnioskowanie swoje badacz ten oparł na odkryciu największego na ziemiach polskich zbioru skandynawskich militariów (prawie 300 egzemplarzy) związanych z stołeczną rezydencją wyspową na Ostrowie Lednickim. W czasach Mieszka I i Bolesława Chrobrego tutejszy gród był jednym z najważniejszych ośrodków władzy w Polsce. Odnalezione na dnie Jeziora Lednickiego groty włóczni mają bogato inkrustowane srebrem i miedzią tuleje. Jak wskazuje Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy te niezwykłe magiczne ornamenty wykonano w wikińskim stylu Ringerike. Dr. Gerard Wilke pisze: "Groty lednickie nawiązujące kształtem wyraźnie do odmian skandynawskich, określone kodem alfabetycznym przez J. Petersena od A do M, wprowadzamy głównie jako uzupełnienie do katalogu opisowego grotów, wskazując na ich typologiczne powiązania z wikińską Skandynawią". Może to oznaczać, iż znaczną część książęcej drużyny chroniącej lednicką rezydencję stanowili wikingowie. Z kolei prof. Wojciech Chudziak z Uniwersytetu M. Kopernika w Toruniu dowodzi, iż wspomniana wikińska broń została intencjonalnie zatopiona w wodach Jezora Lednickiego w trakcie obrzędów ofiarnych typu skandynawskiego
Przemysław Wielowiejski odwołując się również do powyższych odkryć, wskazywał, iż Mieszko I miał w swej drużynie normańskich sprzymierzeńców, doradców, a może i najemników. Według tego badacza, z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że niezwykłe militarne sukcesy tego władcy były wynikiem obecności w jego drużynie zaprawionych w bojach Normanów. Przemawiały za tym również argumenty historyczne, m.in. polsko-wikińskie sojusze polityczne poparte dynastycznymi małżeństwami monarszych rodów (skandynawscy władcy XI i XII wieku w większości byli po kądzieli potomkami Piastów). Królewskie mariaże tego typu nie byłyby możliwe bez wcześniejszych, wzajemnie korzystnych ścisłych kontaktów].
Co ciekawe, wikingowie zatapiali obrzędowo swoją broń nie tylko w rejonie Lednicy, ale także wokół wysepki kultowej w miejscowości Żółte koło Drawska Pomorskiego. Właśnie tutaj na dnie Jeziora Zarańskiego zespół prof. Chudziaka odkrył drugą co do wielkości po Ostrowie Lednickim kolekcję wikińskich militariów, liczącą 18 toporów i jeden grot włóczni. Jak przekonuje prof. Wojciech Chudziak, wyspa ta była nie tylko ponadregionalnym ośrodkiem kultu skandynawskiego, ale także wikińskim emporium handlowym na szlaku między Skandynawią, a Wielkopolską. Zdaniem badaczy tego stanowiska archeologicznego, znaleziska te można interpretować jako wodną ofiarę wotywną (podobnie, jak w przypadku miecza z Włocławka), składaną na dnie jeziora przez społeczność pogańską, egzystującą na tej wyspie w dwóch fazach osadniczych (od IX do XI wieku). Depozyt sześciu wikińskich toporów, jedną siekierę i pięć grotów włóczni odkryto z kolei na dnie Jeziora Lubiąż w Lubniewicach (Zielonogórskie). Z kolei archeolodzy: Bartosz Kontny, Anna Rzeszotarska-Nowakiewicz i Tomasz Nowakiewicz, to odkrywcy wikińskich darów wotywnych złożonych na dnie jeziora w Lubanowie koło Gryfina na Pomorzu Zachodnim. Tamtejsze badania podwodne przyniosły odkrycia aż dziesięciu grotów włóczni, z których jeden wykonany był ze stali damasceńskiej metodą dziwerowania (w roku 2014 dziwerowany grot wikiński odkryto także na brzegu Jeziora Starzyc w Chociwlu koło Stargardu Szczecińskiego).
Czy broń zwyczajem skandynawskim po udanej wyprawie wojennej wrzucał do wody władca - Mieszko I w obecności swej wikińskiej drużyny? Tak właśnie wojownicy „odwdzięczali się” za sukcesy swemu opiekunowi - Odynowi. Na ilustracji rekonstrukcja obrzędu składania ofiary z broni w rzece. Wg: Gaspari A. 2009
Katarzyna Czarnecka: "Przez długi czas uważano, że z ziem polskich nie znamy tak spektakularnych odkryć jak niezwykle bogate, długotrwałe i bardzo liczebne bagienne stanowiska ofiarne z południowej Skandynawii (takie jak Illerup, Nydam, Ejsbøl, Vimose) czy Szlezwiku, jednak staranna kwerenda w dawnych źródłach (kartoteka Martina Jahna czy Herberta Jankuhna) oraz nowe odkrycia (jeziora Nidajno i Lubanowo) pokazały, że zjawisko deponowania broni w jeziorach, rzekach czy bagnach jest obecne również na południe od Bałtyku (...) Najczęściej znajdowano groty, rzadziej miecze, dość często topory. Oprócz stanowisk jeziornych są też rejestrowane znaleziska z rzek. W większości przypadków są to pojedyncze miecze, niektóre znalezione razem z pochwami".
Gerard Wilke: "Obrzędowość akwatyczna [składanie ofiar w rzekach, jeziorach czy bagnach] i związane z nią praktyki były dość powszechnie stosowane w różnych kulturach europejskich, kultywujących religie pogańskie wraz z całą sferą różnorodnych zabiegów magiczno-obrzędowych i funeralnych [pogrzebowych]. Praktykowano je od młodszej epoki kamienia i brązu aż po wczesne średniowiecze w jego przedchrześcijańskich społecznościach, do początku VI wieku w państwie Franków, aż po wiek XII na terenie Skandynawii, a jeszcze później, bo aż do 1. połowy XIII wieku, na terenie obecnych państw bałtyjskich. Przejawy obrzędowości pogańskiej są dobrze zadokumentowane nie tylko źródłami pisanymi, ale i licznymi odkryciami archeologicznymi, bogato reprezentowanymi, różnorodnymi wyrobami kultury materialnej, w tym również w dużej mierze elementami ówczesnego uzbrojenia, głównie mieczy, włóczni i toporów. Elementy te składane były prawdopodobnie jako ofiary m.in. bogom wojny, czy to w postaci broni nieprzyjacielskiej zdobytej po zwycięskich bitwach, czy też broni własnej w podziękowaniu za zwycięstwo".
Odkrywca miecza z Włocławka - prezes WOPR we Włocławku - Sławomir Mularski, zaznaczył, że największą nagrodą dla niego byłby powrót miecza do muzeum we Włocławku.
Odkrywca wikińskiego miecza Sławomir Mularski (pierwszy z lewej) Fot. https://wloclawek.naszemiasto.pl/
– Kiedy zakończą się zabiegi konserwatorskie i analizy specjalistyczne, które będziemy wykonywać, to zabytek powinien trafić do placówki muzealnej. Każde muzeum chciałoby mieć taki zabytek u siebie, ale wszystko zależy od konserwatora zabytków w Toruniu, który ostatecznie zadecyduje, gdzie ten miecz trafi – mówi dr Kaźmierczak. Nie ma jednak wątpliwości, że miecz powinien trafić tam, gdzie został odkryty, najbliżej tego miejsca, czyli właśnie do Włocławka. Można tylko sobie życzyć, by wszytkie wikińskie miecze odkryte w powiecie włocławskim (także wspaniałe okazy z Bodzi i Brześcia Kujawskiego) trafiły to tutejszego muzeum i stały się jego ozdobą.
Więcej na temat roli wikingów w powstaniu Polski piszę w swojej książce "Polska wikingów cz. I" - polecam!
Literatura:
Bienia, M.
1998 Znaleziska mieczy Wikingów na terenie województwa bialskopodlaskiego, „Podlaski Kwartalnik Kulturalny” 1, 48–54.
BROŃ DRZEWCOWA I UZBROJENIE OCHRONNE Z OSTROWA LEDNICKIEGO, GIECZA I GRZYBOWA MUZEUM PIERWSZYCH PIASTÓW NA LEDNICY MUSAEUM PRIMORUM PRINCIPUM EX STIRPE PIASTEA IN LEDNICA, LEDNICA 2018
Chudziak W, Kaźmierczak R, Niegowski J, Podwodne dziedzictwo archeologiczne Polski, Katalog stanowisk (badania 2006–2009). Toruń: Wydawnictwo Fundacji Amicus
Czarnecka K., Broń jako wyznacznik prestiżu, rekwizyt rytuału oraz świadectwo kontaktów w Barbaricum w młodszym okresie przedrzymskim i w okresie wpływów rzymskic, Barbaricum, tom 13, Warszawa 2021
Dary wotywne ze środowisk wodnych społeczności południowo-zachodniego pobrzeża Morza Bałtyckiego od późnego neolitu do wczesnej epoki żelaza, (in:) J. Gackowski (ed.), Archeologia epok brązu i żelaza. Studia i materiały, vol. 1, 2009, 11–46
Górecki J., Tabaka A. 2003, Ostrów Lednicki w państwie pierwszych Piastów. Wystawa. Samorządowe Centrum Kultury w Mielcu listopad - grudzień 2003, Muzeum Regionalne w Stalowej Woli 2004
Janowski A., Militaria średniowieczne z Chociwla, Stargardia VIII (2013), 247-254
Kara M., Wrzesiński J. 2003, Ozdobne okucie z grodziska na Ostrowie Lednickim. Przyczynek do studiów nad kulturą elitarną monarchii pierwszych Piastów, [w:] Słowianie i ich sąsiedzi we wczesnym średniowieczu, Lublin - Warszawa, s. 393.
Kola A., Wilke G. 1977. Stan badań śródlądowej archeologii podwodnej w Polsce. [w] Pomerania Antiqua, t. 7. s. 147-84.
Kontny B., Rzeszotarska-Nowakiewicz A., Nowakiewicz T. 2016a Katalog/Catalogue, (in:) T. Nowakiewicz (ed.), Starożytne miejsce ofiarne w jeziorze w Lubanowie (d. Herrn-See) na Pomorzu Zachodnim Warszawa, 122–164
Kontny B., Nowakiewicz T., Rzeszotarska-Nowakiewicz A. 2016b Analiza archeologiczna znalezisk z lubanowskiego jeziora T. Nowakiewicz (ed.), Starożytne miejsce ofiarne w jeziorze w Lubanowie (d. Herrn-See) na Pomorzu Zachodnim , Warszawa, 236–280
Kryda M., Polska wikingów. cz. I, nakładem autora, Warszawa 2019
Rembisz A. 2009a Znaleziska naczyń, ozdób, broni i narzędzi z Jeziora Gągnowskiego w Nętnie, gm. Drawsko Pomorskie (stanowisko 38), (in:) J. Gackowski (ed.), Archeologia epok brązu i żelaza. Studia i materiały, vol. 1, Toruń, 93–121
Szarek A. Mity i wierzenia grobowe plemion germańskich od okresu wpływów rzymskich do początku czasów wikińskich, Rozprawa doktorska napisana pod kierunkiem prof. dra hab. Marka Wilczyńskiego, Kraków 2018
Archeowieści Wczesnośredniowieczne „skandynawskie” groby spod Włocławka
Wielowiejski P., 2000 Głos w dyskusji [w:] Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Europy, red. H. Samsonowicz, Kraków, s. 83–85
Wilke G. Groty broni drzewcowej z Ostrowa Lednickiego „Studia. Lednickie”, t. 17, s. 223. 2018 Bukowski Z. 1978. Stan i perspektywy archeologicznych badań podwodnych w jeziorach i rzekach Polski. [w] Archeologia Polski, t. XXIII, z. 1. s. 53-133.
Marek Kryda – (ur. w 1958 r.), mieszkający w USA popularyzator nauki, publicysta i dziennikarz współpracujący z Focusem Historia, Przekrojem, wp historia i Archeologią Żywą. Autor książki popularno-naukowej o początkach państwa polskiego „Polska wikingów cz. I” (2019), członek Brytyjskiego Towarzystwa Archeologicznego, założyciel Stowarzyszenia Normanistów Polskich.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura