Paweł Jasienica pisał w "Polsce Piastów":
"Państwo polskie jest znacznie starsze, niż mniemają ci, co historię jego chcą rachować dopiero od chwili chrztu". Czy V i VI wiek n.e. były wiekami „ciemnymi”, czy może okresem niezwykłego rozwoju elitarnej kultury w Polsce? Odkrycia archeologiczne ostatnich lat udowadniają, że w okresie wędrówki Słowian nad Wisłę i Odrę w VI wieku n.e. na ziemiach polskich istniała niezwykle rozwinięta, wyspecjalizowana wytwórczość rzemieślnicza. Pracownie złotnicze wykonywały ze złota niezwykłe wyroby. Goccy jubilerzy byli mistrzami złotnictwa, używali technik granulacji, powlekania metalu (złocenia), inkrustacji srebrem i wytwarzania zaawansowanych technologicznie paciorków szklanych.
W roku 1913, mieszkaniec wsi Piotrowice koło Kołobrzegu (niem. Peterfitz) podczas kopania żwiru znalazł znajdujący się w naczyniu, największy na świecie, mistrzowsko wykonany gocki naszyjnik, w całości odlany ze złota. Jest on pokryty charakterystycznym ornamentem stępelkowym, składającym się z wyobrażeń małych sierpów księżyca. Waga tego niezwykłego zabytku to aż 1883 g litego złota. Ma on grubość 0,7 – 1,6 cm i średnicę 20 cm. Piotrowicki naszyjnik jest najcięższym okazem tego typu na świecie. Podobne naszyjniki ze Szwecji i Danii nie osiągają nawet wagi 1 kg. Uważa się, że były to naszyjniki, jakimi skandynawscy władcy obdarowywali swych lenników podczas ceremonii składania przysięgi lennej w czasie sejmów (thingów). W okresie międzywojennym, ten unikalny na skalę światową skandynawski naszyjnik był ozdobą kołobrzeskiego muzeum, tak cenną, że na widok publiczny wystawiano wyłącznie jego kopię z pozłacanego srebra. Ornament na piotrowickim, niezwykłym naszyjniku, jest identyczny z ornamentem dwóch gockich naszyjników (o średnicy 13 i 15 cm) z Młoteczna koło Braniewa na Warmii. Podobne naszyjniki o mniejszej wadze odkryto także m.in. w szwedzkiej prowincji Wermland oraz w Zachodniej Gotlandii.
Od roku 1999, ten majstersztyk rzemiosła pomorskich Skandynawów znajduje się w Muzeum Pomorza (Pommersches Landesmuseum) w Greifswaldzie. Piotrowice nad Parsętą znajdują się w odległości 5 km od Bard i Świelubia z osiedlami pomorskich Skandynawów z VIII – X wieku. W podobnej odległości znajduje się Karlino, w którym odkryto cały zespół złotych brakteatów (zawieszek), w większości z wyobrażeniem boga Odyna. Brakteaty z Karlina pod Kołobrzegiem pochodzą z połowy VI wieku – jeden z nich ma skandynawski napis runiczny waiga „siła, odwaga”” (być może stąd polskie”ważyć się na coś”).
Skandynawskie elitarne ozdoby jubilerskie (często wykonane ze złota) z V - VI w. na Pomorzu, Kujawach i w Wielkopolsce. Za: J. Schuster 2019, Fontes Archaeologici Posnanienses 54
W 2006 roku w Suchaniu (pow. stargardzki, woj. zachodniopomorskie), na górnym tarasie pradoliny Reczycy p. Bogdan Kreczko odkrył przypadkowo trzy złote elitarne zabytki skandynawskie Źródło: http://www.mpov.uw.edu.pl/
W okresie wędrówki Słowian nad Wisłę i Odrę w VI wieku n.e. na ziemiach polskich istniała niezwykle rozwinięta, wyspecjalizowana wytwórczość rzemieślnicza. Pracownie złotnicze wykonywały ze złota niezwykłe wyroby. Goccy jubilerzy byli mistrzami złotnictwa, używali technik granulacji, powlekania metalu (złocenia), inkrustacji srebrem i wytwarzania zaawansowanych technologicznie paciorków szklanych. Nadwiślańskie pracownie garncarskie eksportowały swoje wysokiej klasy wyroby (ceramikę cienkościenną). W olbrzymim Zagłębiu Świętokrzyskim, metalurgia żelaza osiągnęła godny podziwu rozmach i zapewne zaopatrywała w swe wyroby stalowe dużą część Europy, według niektórych nawet tereny Cesarstwa Rzymskiego (obecnie znajduje się tu interesujący rezerwat archeologiczny) .
Po lewej: Wykonany ze złota gocki medalion z Gostwicy. Za: Rocznik Sądecki 2009, Po prawej: Namalowana na drzwiach spichlerza z Gostwicy skandynawska runa ALGIZ – używany przez Gotów tradycyjny, magiczny znak ochronny, fot. Fotopolska.eu, Domena Publiczna
Coraz liczniejsze odkrycia archeologiczne udowadniają, iż przybycie w VI wieku naszej ery Słowian nie zniszczyło skandynawskich organizmów państwowych, które istniały już na ziemiach obecnej Polski. Językoznawcy od dawna uważali wcześniejszy dogmat nauki polskiej "o pustce osadniczej" na ziemiach polskich tego okresu, za wymysł PRL-owskich archeologów, argumentując, że wielka część nazw topograficznych (nazw gór, rzek, jezior) w Polsce nie ma pochodzenia słowiańskiego i Słowianie musieli od kogoś te prehistoryczne nazwy przejąć. Tadeusz Mańczak pisze: „Innymi słowy, Słowianie mieli wejść do bezludnego kraju. Jest to też nieprawdopodobne, gdyż nazwy rzek polskich rozpadają się na dwie kategorie: 1) nazwy zrozumiałe dla Polaka, takie jak Kamienna, Bystrzyca czy Prądnik, które są stosunkowo świeżej daty, oraz 2) nazwy dla Polaka niezrozumiałe, takie jak Wisła, Odra, Raba, Soła, Nysa, Nida, Bug, Drwęca, Gwda, Skrwa itd., które powstały w zamierzchłej przeszłości, na setki czy nawet tysiące lat przed V wiekiem po Chr. [kiedy zaczęli się tu pojawiać Słowianie]” Czy oznacza to, że te ostatnie nazwy zostały przyswojone przez Słowian po V – VI wieku od wcześniejszych mieszkańców tych ziem – Gotów dzięki wielowiekowemu współżyciu obu etnosów?
Wybitny polski językoznawca Aleksander Brückner pisał w „Starożytnej Litwie” (1901): „Oręż obcy zamącił ciszę wiekową; przez całe trzy wieki panowali Gotowie nad krajami bałtyckimi, nad Finami i Litwą, później i nad Słowianami. Źródła historyczne i podania narodowe skąpią szczegółów; można by je o myłki i przechwałki posądzać, gdyby ich nie potwierdzały dobitnie świadectwa językowe (archeologiczne tu pomijamy znowu umyślnie). Pokazuje się, że Słowianie, Litwa i Finowie zapożyczyli od Gotów wyrazy, liczne i ważne, dowodzące napływu nowego, odmiennego, wyższego żywiołu. Tajemnica powodzenia Gotów zawiera się w dwu słowach, jakie podbite narody od nich przyjęły: Kuningas i mekus, król (Konig, nasze ksiądz z kniąg, tj. książę) i miecz (fińskie miekka). To, do czego Słowianie i Litwini po wiekach dopiero, Prusowie, Łotwa i Finowie nigdy nie doszli, skupienie siły szczepowej w jednym ręku, zdanie się na króla - wodza, owe ich, już u Tacyta wyróżnione, „erga reges obsequium", powolność względem królów i lepsze uzbrojenie (miecz obosieczny i inne), zapewniły przewagę Gotów."
Skarb z Zagorzyna koło Kalisza zawierał bezcenne przedmioty: m.in. sześć złotych medalionów, złote monety rzymskie z V w. (solidy Teodozjusza, Walentyniana i Gracjana) oraz 3 tysiące srebrnych denarów z I - II w n.e. o wadze 20 kg. Unikalne są tu wykonane ze złota naśladownictwa barbarzyńskiego medalionu Walentyniana I i Walensa, z napisem na awersie: REGIS (sic!) ROMANORVM. Był on wybity identycznym rewersem jak medalion z Şimleul-Silvaniei w Siedmiogrodzie i często niesłusznie uważany za pochodzący z tego ostatniego depozytu. Ten niezwykły skarb Gotów ukryty został na przełomie V i VI w. Stanowił on gromadzoną przez kilka pokoleń własność plemiennych gockich elit, utrzymujących transeuropejskie kontakty polityczne na rozległym obszarze - od Cesarstwa Rzymskiego, aż po Skandynawię. Źródło: http://www.mpov.uw.edu.pl/
Goci przywozili na ziemie polskie ogromne ilości monet Cesarstwa Rzymskiego. Wystarczy wymienić tu tylko jedną miejscowość – Grodnowo koło Sierpca na Mazowszu, gdzie w roku 1868 odkryto gigantyczny skarb 6 tys. (!) srebrnych monet z czasów Augusta i Nerona. Choć trudno w to uwierzyć, Goci przywozili z Imperium Rzymskiego więcej srebrnych monet nad Wisłę, niż do swej pra-ojczyzny - Gotlandii. W przypadku rzymskich denarów wybitych przed rokiem 273 n.e., w Polsce mamy 60 tys.odnalezionych sztuk, na Gotlandii jedynie 40 tys.
Złoty gocki medalion (t.zw. brakteat) z wizerunkiem boga Odyna ze skarbu odkrytego w miejscowości Wapno, pow. wągrowiecki (2. poł. V w.). W wydanej w 1974 roku książce Janusza Roszko „Kolebka Siemowita,” autor powołał się na opinię jednego z najbardziej znanych polskich archeologów – prof. Zdzisława Rajewskiego, który miał powiedzieć: „W Wapnie pochowano pierwszych polskich książąt!” Zdaniem szwedzkiej badaczki, B. Magnus, brakteaty nabywały magicznych właściwości w wyniku rytuału obdarzenia ich boską mocą. Zapewniali to blisko związani z rządzącą skandynawską arystokracją kapłani lub szamani (zwani w Szwecji läkare - stąd polski "lekarz"), zbiory Muzeum Prehistorii i Wczesnej Historii w Berlinie, fot. A. Bursche
Czyli nie ma podstaw teza, że Słowianie przybyli na ziemie, które Goci I Wandalowie opuścili pod naporem Hunów. Zgodnie z prawdą historyczną moment osiedlania się Słowian w Środkowej Europie, to moment szczytu potęgi Gotów, którzy właśnie w tym czasie stali się potęgą większą, niż Imperium Rzymskie (w roku 410 wódz Gotów Alaryk zdobywa Rzym).
W 1911 roku, w nieodległych od Krakowa Jakuszowicach (pow. Kazimierza Dolna), podczas wydobywania piasku ze wzgórka nad rzeką Nidzicą, tamtejszy rolnik, Andrzej Radziszewski, odkrył niezwykle bogato wyposażony pochówek gockiego księcia pochowanego wraz z koniem. Wśród wspaniałych darów grobowych był m.in. miecz ze złotymi okuciami pochwy i rękojeści, złote okucie ceremonialnego łuku, a także zdobione złotem, srebrem i kamieniami szlachetnymi elementy stroju i uprzęży końskiej. Informację o tym odkryciu rosyjscy urzędnicy z Kazimierzy Wielkiej drogą służbową niezwłocznie przekazali do Petersburga. A. Radziszewski zdał sobie wówczas sprawę, że carscy urzędnicy wkrótce przejmą ten skarb, jako „własność Imperium Rosyjskiego”. Taki los spotkał wcześniej wspaniały skarb Gotów z tego samego okresu, odkryty podczas rozbudowy twierdzy w Zamościu, który do dziś znajduje się w Ermitażu w St. Petersburgu.
Wysadzane almandynami półksiężycowate okucie z brązu pokryte złotą blaszką z grobu gockiego księcia w Jakuszowicach koło Krakowa. Fot. Muzeum Archeologiczne w Krakowie, Domena Publiczna
Radziszewski porozumiał się więc z miejscowym społecznikiem – dr Antonim Dutkiewiczem, urzędnikiem tutejszej cukrowni. Dr Dutkiewicz nie tracąc czasu, przemycił odkryte zabytki przez nieodległą granicę rosyjsko-austriacką do Krakowa. Tam zostały one nabyte przez Akademię Umiejętności, która zapłaciła za nie A. Radziszewskiemu niebagatelną kwotę 893 koron, czyli więcej, niż wynosiła wówczas roczna pensja policjanta. Co ciekawe, również władze niemieckie chciały nabyć jakuszowickie zabytki, będąc gotowe zapłacić A. Radziszewskiemu za nie o 100 rubli więcej, ale on ze swoją stratą wolał je przekazać polskim muzealnikom. W tym czasie władze carskie w Petersburgu wysłały pilny telegram do Kazimierzy Wielkiej, w którym żądały od miejscowych władz zabezpieczenia skarbu. Jednak dzięki działaniom dr Dutkiewicza, skarb ten stał się częścią kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie. Odkryty w Jakuszowicach książęcy grób pochodzi z pierwszej połowy V wieku, czyli z okresu poprzedzającego przybycie Słowian nad Wisłę. Należał on do młodego władcy wymienianych w przekazach historycznych (Widsith, Hervararsaga) Gotów Nadwiślańskich. Grób tego księcia pochodzi z okresu, gdy wojna z Hunami została przez Gotów przegrana. Mimo podporządkowania się Hunom, nadal byli oni jednak rządzeni przez własnych władców. Dla jakuszowickiego Gota, ceremonialnym wyznacznikiem władzy sprawowanej z nominacji Hunów, był bogato zdobiony złotą blachą azjatycki łuk refleksyjny. Przy niewielkiej rozpiętości ramion, łuk ten nie miał wartości użytkowej, a jedynie reprezentacyjną.
Dawny klasztor św. Klary w Beja w Portugalii, fot Wikipedia, Domena Publiczna
Czy Goci z dzisiejszej Małopolski brali udział w zdobyciu Rzymu w 410 roku? Jest to bardzo możliwe. Złote insygnia władzy czy też ozdoby znalezione w Jakuszowicach zapewne wykonano z kruszcu z przetopionych złotych monet pochodzących z Cesarstwa Rzymskiego. Nad Wisłę trafiały one jako łupy wojenne (ze zdobytego Rzymu?), żołd wypłacany Gotom przez Rzymian lub też okupy wypłacane przez nich gockim wojownikom za zachowanie pokoju. Często się zapomina, iż w tym czasie bardzo wielu Gotów służyło w rzymskiej armii. Późniejszy król Wizygotów Alaryk I (rządził w latach 394-410) przed tym, jak zdobył Rzym, był jednym z rzymskich dowódców wojskowych. Nie możemy zatem wykluczyć, że również Goci z Jakuszowic w armii rzymskiej służyli, a odnalezione w tej miejscowości liczne monety rzymskie mogli oni otrzymywać jako żołd. W tutejszej osadzie odkryto w ogromnej ilości (jak na warunki dorzecza Odry i Wisły) importy rzymskie, w postaci monet złotych, srebrnych, brązowych, pierścieni, kamieni do gry, a także fragmentów kolczug. Uważa się, że odkrycia w germańskiej osadzie w Jakuszowicach stały się „kamieniem milowym archeologii Europy barbarzyńskiej”. Potwierdzają one paneuropejskie kontakty zamieszkującej tu ludności - można śmiało stwierdzić, że Nadwiślańscy Goci byli światowcami.
Wspaniałe wyposażenie książęcego grobu w Jakuszowicach zawiera wiele elitarnych ozdób typowych dla Gotów mieszkających w różnych częściach Europy. Zdaniem specjalistów, świadczy to o przynależności zmarłego do najwyższej warstwy gockiej arystokracji, utrzymującej ożywione kontakty z przedstawicielami germańskich elit w wielu krajach, zwłaszcza nad środkowym Dunajem. Wykonane ze złota ozdoby stroju, w tym m.in. paradne sprzączki do szat, ozdobiono półszlachetnymi kamieniami – czerwonymi almandynami. Podobnie, jak w przypadku złotego naszyjnika z Piotrowic, odkryte tu części rzędu końskiego w większości pokryte są ornamentem stępelkowym w typowym dla Gotów stylu Sösdala-Untersiebenbrunn. Na przełomie IV i V wieku, styl ten był popularny wśród elity gockiej na rozległych obszarach Europy – w Skandynawii, Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej.
Warto tu zaznaczyć, że wyroby ze złota i srebra z Jakuszowic są chyba najwspanialszym znaleziskiem insygniów władzy na ziemiach polskich z tego okresu. Nawet młodsza o 500 lat wykonana ze złota i srebra biżuteria wczesnopiastowskiej elity władzy nie dorównuje darom grobowym z Jakuszowic, tak pod względem zawartości kruszców – złota i srebra, jak i kunsztu jubilerskiego niezrównanych mistrzów z czasów gockich. Rzeczywiście, Nadwiślańscy Goci swobodnie poruszali się po całej Europie, dowodem tego są takie znaleziska, jak to, z klasztoru św. Klary w Beja w Portugalii. Odnaleziono tam dary grobowe „barbarzyńskiego” Gota, a wśród nich obok miecza także złotą sprzączkę wysadzaną granatami, prawie identyczną ze sprzączkami gockiego księcia odnalezionymi w Jakuszowicach. We wspomnianym elitarnym grobie odkryto także ozdobne elementy uzbrojenia.
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, Domena Publiczna
Okres osadnictwa słowiańskiego w VI–VII wieku na dzisiejszych ziemiach polskich dał naszym przodkom szansę bezprecedensowego skoku cywilizacyjnego dzięki możliwości czerpania z dorobku cywilizacji rzymskiej za pośrednictwem Germanów, zwłaszcza Gotów. To właśnie od nich do języka Słowian trafiło słowo Walhs „Rzymianin” – jako „Włoch” czy „Wołoch” (mówiący językiem romańskim Mołdawianin). Eksperci oceniają, że do tej pożyczki językowej doszło przed VII wiekiem naszej ery. Od Słowian owo określenie Rzymian/Włochów przyjęli również Węgrzy – w ich języku do dziś olasz znaczy „Włoch”. Przyjmując w IV wieku z Bizancjum chrześcijaństwo, Goci przyjęli także grecką terminologię religijną. Przykładem jest tu greckie słowo kyriake, kyriakon doma "dom boży" (od kyrios "Pan, władca"). To właśnie Goci słowo to przekazali innym językom germańskim, stąd mamy staroskandynawskie kirkja, starofryzyjskie zerke czy angielskie church. Czy mieli oni także wpływ na język kaszubski w którym "cerkwiszcze" to "świątynia" i "cmentarz"?
Więcej o niezwykłych dowodach udziału Skandynawów w powstaniu Polski w książce "Polska wikingów" KUP "POLSKĘ WIKINGÓW"
Marek Kryda w Radiu Dla Ciebie o roli Skandynawów w powstaniu Polski Posłuchaj: Wieczór RDC: wokół książki „Polska Wikingów”
#Obyczaje
#Nauka
#Muzea
#Archeologia
#polskawikingow
#Polityka historyczna
#Goci
Marek Kryda – (ur. w 1958 r.), mieszkający w USA popularyzator nauki, publicysta i dziennikarz współpracujący z Focusem Historia, Przekrojem, wp historia i Archeologią Żywą. Autor książki popularno-naukowej o początkach państwa polskiego „Polska wikingów cz. I” (2019), członek Brytyjskiego Towarzystwa Archeologicznego, założyciel Stowarzyszenia Normanistów Polskich.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura