W przedwojennej Warszawie liczyły się dwa domy towarowe. Herse obsługiwał elity, bracia Jabłkowscy – mieszczan. A komu zależało na dobrej kawie, wpadał do słynnej palarni Pluton.
Czy te zabiegi skutkowały zwiększeniem obrotów? Nie zawsze. Ubogie lata 20. okazały się szczególnie ciężkie dla drobnych detalistów. Sytuację dodatkowo skomplikował kryzys ekonomiczny po 1929 roku. Dopiero lata 30. przyniosły ożywienie gospodarcze, co znalazło odbicie we wzroście wydatków konsumpcyjnych i rozkwicie placówek handlowych. Jak grzyby po deszczu zaczęły wtedy powstawać nowoczesne sklepy, a dawne firmy, żeby dotrzymać im kroku, musiały inwestować w nowatorskie formy reklamy i techniki sprzedaży.
Odrobina luksusu dla krezusów
Wypełniony przekupkami targ ziołowy w Wilnie. Nowoczesny sklep wiejski z 1939 roku, którego klientami są trzej eleganccy panowie. Salon porcelany i szkła w Krakowie. Pracownie jubilerskie. Kioski z tytoniem i prasą. W Narodowym Archiwum Cyfrowym można znaleźć galerię zdjęć pokazujących każdą odmianę handlu w przedwojennej Polsce. Niektóre placówki cechuje wytworny styl, inne, jak masarnia i wędliniarnia w Sosnowcu, wyglądają przaśnie. Najwięcej fotografii wykonano w Warszawie, która realizowała ponad 20 proc. obrotów II RP. O tym, jak ważną branżą dla rozwoju gospodarczego stolicy był handel, świadczą ówczesne hity kinowe. W komedii „Jadzia” Jadwiga Smosarska gra ekspedientkę w sklepie sportowym, a tytułowi bohaterowie filmu „Paweł i Gaweł” sprzedają sprzęt elektryczny: pierwszy odbiorniki radiowe, drugi – żelazka.

Największym uznaniem cieszyły się jednak salony z odzieżą. Łatwo to wytłumaczyć: w pierwszych latach niepodległości trudno było zadbać o ubiór na każdą okazję – stosowny do pracy, rekreacji czy spotkań towarzyskich. Problemowi próbowały zaradzić domy towarowe, nawiązujące stylem do swoich francuskich i brytyjskich odpowiedników. Najbardziej ekskluzywny był otwarty na przełomie XIX i XX wieku Dom Mody „Bogusław Herse” przy ul. Marszałkowskiej 140 w Warszawie.
Polski Dior
Konfekcyjny biznes przegrał jednak starcie z wielkim kryzysem, strajkami pracowników i następstwami dwóch pożarów. Aby zapobiec odpływowi klientów, Bogusław Herse wydał fortunę na reklamy. Bez rezultatu. Firmie nie pomógł nawet film „Jego ekscelencja subiekt” z Eugeniuszem Bodo, nakręcony w przestronnych wnętrzach sklepu w 1933 roku. Trzy lata później, po prawie 70 latach działalności, placówkę zamknięto, a budynek sprzedano.
Szyk za rozsądną cenę
Jeśli przybytek Hersa można porównać do dzisiejszego Vitkaca, to Dom Towarowy Braci Jabłkowskich przypominał raczej salony H&M. Obiekt przy ul. Brackiej 25 w Warszawie to jedna z najwybitniejszych budowli wczesnomodernistycznych w Polsce. Został otwarty pod koniec 1914 roku z myślą o klasie średniej. Na siedmiu kondygnacjach oferował m.in. gotową konfekcję, kosmetyki i artykuły gospodarstwa domowego. W podziemiach urządzono skład porcelany. Parter był królestwem bielizny, krawatów i pasmanterii. Pierwsze piętro zdominowały materiały i wykroje, na drugim sprzedawano suknie i futra, na trzecim – meble. W górnej części znajdowały się pomieszczenia do przyjmowania towarów i pracy biurowej. Cała placówka liczyła 44 butiki utworzone z 300 działów. Spacer między stoiskami uprzyjemniała muzyka.
O renomie sklepu Jabłkowskich decydowały przystępne ceny, nowoczesny wystrój oraz zmyślna aranżacja wnętrz (system ruchomych ścianek i szaf pozwalał na szybką modyfikację przestrzeni). Trudno nie wspomnieć również o personelu wyszkolonym w sztuce perswazji. Uczyli się na przykład, że: „Inteligentny sprzedawca traktuje dziecko jako pośrednika w zakupie i jako przyszłego klijenta”.
Kawa z Plutona
MK
Komentarze
Pokaż komentarze (12)