Dzisiejszy swój wpis postanowiłem poświęcić przyszłości tenisa a dokładniej amerykańskiego tenisa. Interesuję się tą dyscypliną sportu choć sam jej jeszcze nie uprawiam, choć w niedługim czasie chciałbym. Od momentu kiedy zacząłem interesować się tą dyscypliną sportu zawsze kibicowałem Amerykanom. Od lat święcili oprócz Australii, Hiszpanii i np. jeszcze Szwecji duże sukcesy w tym sporcie. A w ostatnich czasach jednym z najlepszych tenisistów od czasów Samprasa czy Agassiego jest Andy Roddick.
Niestety w ostanich powiedzmy 2 latach nie odnosi on znaczących sukscesów. Kontuzje a także przebycie groźnej dla każdego sportowca mononukleozy spowodowały spadek jego formy i pozycję w rankingu. Co nie umniejsza faktu, że obok Federera i Nadala jest to 3. aktywny tenisista w klasyfikacji, który ma na koncie największą liczbą wygranych turniej ATP ( 30). Ponadto żadnemu tenisisiście nie udało się wygrać od czasów Samprasa czy Agassiego turnieju wielkoszlemowego, turniejów Masters czy być w Wielkm Szlemie w tylu finałach ( 3 x finał Wimbledonu i 2 x finał US Open) . Niektórzy sądzą, żę Roddick jak i inni tenisiści amerykańscy nie mają niczego do pokazania w tenisie poza silnym serwisem. Ale mi imponują zaangażowaniem i chęcia powrotu do dawnych, amerykańskich tradycji. I np. Roddickowi nie chodzi o zawojowanie świata i pokazania kto jest panem i władcą ( tak jak to czyni teraz chociażby Novak Djoković). Ale jego i celem innych kolegów Roddicka z USA jest wygranie chociażby jednego, ważnego turnieju ATP i pokazania,że tenis amerykański jeszcze nie zginał. Także ja życzę wszystkim tenisistom z USA w tym Andy Roddickowi sukcesów mimo nie idealnej formy w turniejach, bo tenis amerykański moim zdaniem nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Inne tematy w dziale Sport