Sprawa aborcji w Oleśnicy, przybiera nowej formy, nowego charakteru. To już nie tylko za sprawą G. Brauna. W grę wchodzą inne aspekty całego problemu, które wywołują emocje. Chodzi o całość kwestii aborcyjnej, którą podnosi teraz wielu. I w mojej ocenie jako zwykłego obywatela, należy się pochylić.
Lewica i jej podobne organizacje, ale i także liberalne w tej materii KO podnosi larum, że prawa aborcyjnego w Polsce nie ma. Nie istnieje ono od właściwie 5 lat, kiedy to PIS wyrokiem TK ws. aborcji eugenicznej, wyrzucił tzw. kompromis aborcyjny do kosza. I odtąd wedle tego rozumowania, mamy w naszym kraju, eldorado aborcyjne. Ale z drugiej strony w zasadzie, to nie możemy dokonać tego zabiegu. Więc jak jest tego status?
Patrząc na całą sprawę z boku sądzę, że nic zostało w 2020 r. zmienione. Kompromis uważam pozostał, bo kwestia aborcji eugenicznej tylko nieco rozszerzyła, włączając w niego właśnie to zagadnienie. Bo mówimy wtedy o dziecku, które nie tylko ma szansę się urodzić i przeżyć poza łonem matki, ale także i sprawnie funkcjonować mimo swoich dysfunkcji w społeczeństwie. Ale protesty kobiet, które się wtedy odbyły, były potrzebne polityczne, bo protestujące panie, miały za złe PIS-owi, wiele innych rzeczy. A jak na tą sprawę powinien patrzeć zwykły obywatel, który gubi się od nadmiaru wersji?
Przede wszystkim, politycy powinni jak najdalej odejść od tej sprawy. A zwłaszcza ci z lewej strony. Od razu widać np. gdy słyszymy kandydatkę na prezydenta M.Biejat cz posłanki z KO, że idzie tu gra o pokazanie prawicy jak tej opcji, która chce wyrządzić krzywdę każdej kobiecie. Cel jest jasny: wszystkie panie przeciwko konserwatywnej stronie. To jak na razie się nie udaje, bo ludzie mają ważniejsze sprawy, a po drugie widzą, że sprawa aborcji z Oleśnicy, rzuca inne spojrzenie na pojęcie zabiegu.
Gdy słyszymy, że ponoć ta aborcja była wykonana z opinią także psychologa czy psychiatry, to włosy mi dęba na głowie stają. Jestem sobie w stanie wyobrazić, bo nie ma na razie sensownej, neutralnej opinii, że dziecko było w stanie przeżyć poza matką i przede wszystkim, czuło to straszliwą tragedię. Niemniej jednak mamy przed sobą nowy, aborcyjny pogląd lewacki, gdzie zabieg ten można wykonać wszędzie, na każde widzimisię matki, bo może nie będzie miała ochoty na dziecko lub gdy powie np. psychologowi, że mózg jej tego nie wytrzyma. I dalej wedle tego poglądu, wszyscy zamartwiają się matką, nikt nie spojrzy na ogrom tragedii dziecka. Uważam, że za aborcję, to właśnie matka, rodzice, ponosić powinni, największe konsekwencje. Oni przecież powinni mieć świadomość, że jak chce się uniknąć ciąży, to trzeba się zabezpieczać. Dziecko nie jest tu niczemu winne. A jak się nie chce wysilić trochę i o tymże zabezpieczeniu pomyśleć, to już wina rodziców. Konkludując: należy to szaleństwo powstrzymać i natychmiast wprowadzić odpowiedzialność rodziców za takie czyny! Bo nawet jeśli można było dokonać tego zabiegu, a matka mimo decyzji lekarskiej, nie zrobiła dalszych kroków ( a ciąża faktycznie mogła skończyć się śmiercią), to także ponosi odpowiedzialność. Bo mogła skorzystać z innych furtek. Wiadomo stres, emocje, ale czasem na spokojnie, trzeba włączyć myślenie.
Niemniej jednak trzeba powstrzymać lewackie zapędy o liberalizacji prawa aborcyjnego. Nie trzeba go tworzyć, a wystarczy uświadamiać rodziców. Bo do tego się dąży, aby można było go wykonać na każde skinienie. Mam nadzieję, że do tego nie będzie dochodziło i coś się w tej kwestii po Oleśnicy w świadomości Polaków, w końcu ruszy.
Inne tematy w dziale Polityka