Przyznam szczerze, że oczekiwałem wiele po kandydaturze K. Stanowskiego na urząd prezydenta RP. Wydawało się mimo wcześniejszych luźnych deklaracji, że wystartuje i będzie on naprawdę takim kandydatem niezależnym i nawet może tzw. czarnym koniem. Takim nie do końca jest Mentzen i Braun bowiem stoją za nimi określone byty polityczne. Choć nie znałem i dalej nie znam poglądów Stanowskiego na kluczowe, państwowe sprawy to zdawało się przez chwilę, że może być on bolączką na nękające polską scenę publiczną spory. Niestety, "bańka" wielkich oczekiwań wobec szefa Kanału Zero, pękła.
Stanowski oświadczył wczoraj bowiem, że startuje, ale w kampanii wyborczej, nie w wyborach, gdyż chce pokazać ludziom, jak wygląda walka polityczna. Nie chce być prezydentem, bo nie ma do tego kwalifikacji. Nie da się tego ocenić inaczej jak tylko kompromitacja już na starcie i duży, duży brak powagi i profesjonalizmu ze strony kandydata. Poniżej wyjaśniam:
Otóż wiadomo, jaką mamy sytuację polityczną. Jaką mamy władzę, co czyni złego w naszym życiu publicznym. Jak dewastuje polskie państwo, nie robiąc praktycznie nic, bo by je pchało w rozwoju do przodu. Wiadomo także, że w dalszym ciągu mamy do czynienia z wojną cywilizacyjną, kulturową, że walczymy o zachowanie wartości i tradycji. Wymaga to absolutnie pełnego zaangażowania, powagi i szacunku do społeczeństwa. Tymczasem Stanowski wczorajszym orędziem inspirowanym wcześniej wyśmiewanym tego typu show w wykonaniu Trzaskowskiego, w mojej ocenie "splunął w twarz" tym, którzy bardzo na niego liczyli. Którzy widzieli w nim szansę i po cichu wierzyli, że zdobędzie głosy faktycznie tych, co nie chcą głosować na kandydata KO czy K. Nawrockiego. A w ewentualnej drugie turze, jego poparcie pozwoliłoby wygrać jemu lub innemu politykowi z prawicy z R. Trzaskowskim.
Tymczasem nie sądzę, aby Stanowski w ogóle stanął do walki nawet w I turze, skoro zależy mu głównie na kampanii. Może zbierze 100 tys. podpisów, choć i to aktualnie, jest mocno niepewne. Uważam, że jego hucpa kampanijna bardziej pomoże uśmiechniętym niż tym, którzy chcą realnej zmiany. Ludzie przekonani, że osoba właściciela Kanału Zero, jest taką zmianą, mogą uznać kolejne rozwarstwienie na prawicy, awanturę po jej stronie i całkowity brak powagi, a co za tym idzie, przejście na stronę Trzaskowskiego, gdyż ten może wydawać im się bardziej stabilny i mniej skłonny do takich wyskoków. Ewentualnie, mogą zostać w domu i nie pójść na głosowanie, co przełożyć się może na większą szansę dla centrolewicy.
Ogólnie lubię Stanowskiego za jego pomysły na biznes, za ciekawe programy, za skupienie wokół siebie ludzi często poglądowo różnych od siebie. I tworzenie w miarę zgranej ekipy. Tym radziłbym mu się zająć, a nie pajacowaniem w sytuacji, kiedy ludzie realnie się boją o przyszłość. I chcą konkretnych rozwiązań.
Inne tematy w dziale Kultura