Kilka dniu temu znany komentator polityczny, analityk sondaży preferencji partyjnych M. Palade ogłosił, że nie będzie prowadził aktywnie kampanii prezydenckiej na platformie x. Nie wiadomo, czy w ogóle będzie aktywny na tym medium, nie tylko na czas prezydenckiej walki. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy jego działalność choćby np. poprzez swój kanał na yt, też będzie dalej istniał. Oficjalnie nie wiadomo, co skłoniło go do rezygnacji, ale internauci szybko powiązali ją z tzw. alkotweetem, wysłanym na red. naczelnego G. Polskiej, T. Sakiewicza (tzw. pato-wieprz). Jednak jednym z głównych powodów, Palade podał hejt, co w dużej mierze nie jest prawdą. Ale po kolei; nasuwa się pytanie: czy będę "płakał" po odejściu pana Marcina?
Jednoznacznie jest to trudna odpowiedź, ale chwilę się zastanawiając, powiem: nie, nie będę. Powód mojej decyzji jest jasny: próbuje on zrobić z siebie ofiarę z tej całej sytuacji ostatnich dni. Zamiast przedstawić fakty, oficjalną wersję zdarzeń, chowa się, boi się przyznać, choć internauci wiedzą, jak wszystko wyglądało. Mógł mieć chwilę słabości, co wiele osób mu wybaczyło i zrozumiało. Nie rozumieją oni jednak decyzji, o chowaniu głowy w piasek. I ja przyznam tego nie rozumiem.
Od dłuższego czasu ja, ale nie tylko, wytykaliśmy M. Palade stawanie w wielu przedstawianych przez siebie opiniach, po konkretnej stronie politycznego sporu. Chodzi tu oczywiście o stronę Konfederacji. Choć niewielu pamięta, że kilkanaście lat temu, występował m.in. w radiu Maryja, co dzisiaj wzbudza pewien szok. Nikt, a tym bardziej ja, nie zabraniałem mu mieć poglądy, takie jak Bosak, Mentzen i popierać tą formację. Ale gdy jest się znanym analitykiem, trzeba zachować dystans, umiar, za każdym razem. Jego opinie nie rzadko bywały krytyczne wobec rządu D. Tuska, ale też jednocześnie mocno uderzały w PIS, co w walce z tzw. uśmiechniętą koalicją, bardziej pokazywały spory na prawicy niż jedność na prawej stronie, co mimo różnić, powinno być normalnością. Takie skrajności, prezentował on przed wyborami w październiku 23 r., co mogło sprawić, że część osób przyjęła za pewnik, rychłą porażkę PIS, a co za tym idzie, nie poszła do wyborów, powodując po prawej stronie demobilizację.
Ten hejt, o którym wspominał Palade, to były raczej głosy krytyki, oburzenie. Na platformie x trzeba mieć grubą skórę i być odpornym, na wiele opinii, także na swój temat. Tym bardziej dziwi mnie, że dopiero teraz analityk, spostrzegł, że jest taka sytuacja. Mimo wszystko jednak, lubiłem czytać jego wpisy cięte, często trafne i z przekąsem. Powiem więcej: gdy krytykował PIS, uznawałem czasem, że jest to prawda np. gdy wzywał prezesa do rozliczeń. Całkowite odrzucanie winy uznałem za błąd, ale wiem, że z drugiej strony, do takiej decyzji, dojrzewa się długi czas, nawet wiele lat. Stąd, gdy szybko tego na Nowogrodzkiej nie uczyniono, a Palade naciskał, chcąc znaleźć umiar, często radziłem mu opanowanie, przemyślenie, a także wyjaśnienie taki powodów, jakimi PIS się kieruje. Także nie jestem w stanie pojąć, gdy sukces T. Sakiewicza, próbował umniejszyć, choć wiadomo, że to postać kontrowersyjna, ale umiejąca stworzyć realne i liczące się, konserwatywne medium (mimo, że czasem za bardzo pisowskie, ale raczej posługujące się faktami).
Jestem jednak rad, że w miarę ciepło analizował kandydaturę K. Nawrockiego, nie wplątując jej w walkę na prawicy, ale zestawiając ją w miarę dobrze do wspólnej walki z Trzaskowskim.
Uważam, że M. Palade, nie powinien odchodzić z przestrzeni publicznej, co może do tego zmierzać, ale przemyśli swoją decyzję i wróci. Tak poważnych kroków, nie można podejmować pod wpływem emocji. Bardziej bym radziłbym mu wakacje, krótki urlop od mediów społecznościowych. Zobaczymy i poczekamy na rozwój sytuacji.
Inne tematy w dziale Kultura