Po ogłoszeniu kandydatury K. Nawrockiego na prezydenta RP i po trochę ponad tygodniu tzw. prekampanii, w obozie prawicowym, nie ma jednoznacznej opinii nt. szans prezesa IPN w wyścigu o Pałac Prezydencki. Głosy pozytywne mieszają się z negatywnymi. Tych drugich jest sporo zwłaszcza ze strony ludzi centroprawicy oraz niezdecydowanych. Są to dziennikarze, obserwatorzy czyli krótko mówiąc grono osób światłych po których spodziewać się można wyważonych i przemyślanych opinii. Wielu z nich postanowiło postawić na większe zaufanie do Konfederacji, które też partią idealną nie jest. Zdają się ci ludzie na to nie zważać i nawet powiem więcej: nie zauważać wad, które Konfa posiada. Z góry lub w wielu miejscach głównie z powodu utratą zaufania do PIS, widać nadzieję, że może Mentzen wprowadzi nową jakość. Widać u nich także brak entuzjazmu dla poparcia Nawrockiego w II turze. Jakoby przykład takich zachowań można wymienić choćby zachowanie R. Ziemkiewicz, J. Miziołek czy Ł. Warzechy. Szydzą z prezesa IPN, pokazując jednocześnie elektoratowi jakiś wyznacznik do tego, jakie szanse ma kandydat i czy jest sens w ogóle pójść na wybory. Nie wiedząc jak ta kampania się potoczy, stawiają wielki pewnik, że głosowanie wygra Trzaskowski. Nie jestem zachwycony taką postawą; od takich ludzi, zdecydowanie przeciwników koalicji, oczekiwałbym bardziej rozsądnego zachowania. Jest ono niestety pchaniem Polski faktycznie w tzw. domknięcie układu. Jest jednak jedna osoba, która dla ludzi nie fanatycznie oddanych PIS, powinna być przykładem. Bo ona także wielkiej miłości do prezesa nie przejawia.
To prof. A. Nowak. On właśnie zaprezentował kandydaturę prezesa Nawrockiego jako kandydata obywatelskiego. To on wcześniej napisał list do PIS, krytykujący działania formacji. To on już po 24 listopada, w jednym z podcastów internetowych, nie popierając bezgranicznie Kaczyńskiego, wzniósł się na wyżyny bardzo merytorycznej oceny sytuacji. Stwierdził, że dobry wynik Nawrockiego, może być przyczynkiem do dalszej dobrej drogi dla partii, zły może oznaczać zmianę, która wtedy musiałaby nastąpić. To jest uważam postawa godna Polaka odpowiedzialnego za losy ojczyzny. Profesor potrafił wznieść się ponad podziały, schować dumę do kieszeni i wykazać się rozsądkiem, czego aktualnie po Ziemkiewiczu czy innych komentatorach, próżno szukać. Nie chcę głosowania na prezesa IPN w II turze oceniać jako mniejsze zło. Chciałbym je oceniać w kontekście wybrania tych cech, które będą spójne z moimi poglądami. I to także polecam do oceny tych, co podchodzą do jego kandydowania z dozą nieufności. Na takie zachwiania tylko czekają przeciwnicy, gotów wypuścić narrację o zniechęceniu w obozie konserwatywnym, a wahających się, zachęcić albo do pozostania w domach albo zagłosowania na wedle nich stabilizację. Oby ostatecznie do tego nie doszło.
Inne tematy w dziale Polityka