Nie tylko podczas obchodów Święta Niepodległości, ale i w ostatnim czasie, wiele osób komentujących politykę i będących z tzw. prawej strony tejże sceny, miało wiele pretensji do A. Dudy i jego wypowiedzi, często świadczące o jego dalszej, wzmożonej sympatii proukraińskiej. Taki amatorski obserwator, nie znający realiów, uznałby za skandal. I ci z tzw. prawej strony komentujący najwyraźniej chcą, by taki "amatorów", było więcej. Bo łatwiej byłoby ich zmanipulować i przekonać do swojego zdania. Tymczasem uważam, że prezydent mimo, że wplótł do swojego przemówienia w Święto Niepodległości kwestie proukraińskie i wcześniej prezentował podobne stanowisko, robi to bardzo elastycznie tak, że w każdej chwili może szachować swoim stanowiskiem, jednocześnie pozostając w twardej ocenie obecnej sytuacji.
W mojej opinii A. Duda musi jako prezydent RP umieć rozpoznawać, co w danej chwili trzeba powiedzieć, a co nie. Nie może być jednoznacznie anty i jednoznacznie za. To, co powiedział o powrocie do granic Ukrainy sprzed inwazji, ja odczytuję jako grę o nasz interes. Bo właśnie w naszym interesie jest to, aby mimo, że zachodnie granice naszego sąsiada są daleko od frontu i aktualnie bezpieczne, to nigdy nie wiadomo, kiedy się to zmieni. A gdyby uznać, że powrócono by do granic sprzed wojny, jeszcze dalej odsuwalibyśmy ewentualną, dalszą inwazję Rosji. Bo ta wtedy musiałaby znowu walczyć o wschodnie tereny Ukrainy.
Natomiast z całą pewnością jestem przekonany, że A. Duda doskonale wie, w co gra prezydent Ukrainy. Przecież nie podziękował nawet jemu oficjalnie, przed kamerami, za życzenia z okazji Święta Niepodległości, co miał już bardzo emocjonalnie, w zwyczaju czynić. Zdaje sobie sprawę, że jest to zagrywka pod publiczkę Zełeńskiego, który ewidentnie pisząc o pomocy Polski dla Ukrainy chce zostawić sobie furtkę, jakby nie wyszło mu z Niemcami. Natomiast nasz prezydent trzyma całą sytuację na dystans, co uznaję za bardzo aktualnie skuteczną grę, gdyż po tak wielkiej pomocy dla sąsiada, nie da się tak od razu, być jego wielkim przeciwnikiem. Trzeba czasu, aby oficjalnie, takie stanowisko zająć.
Także nie rozumiem tych, co od razu, bez ceremoniału, przejść do postawy antyukraińskiej. Mogą to zrobić zwykli ludzie, pomagający obywatelom Ukrainy wcześniej, bo nic na tym nie tracą. Politycy tacy jak A. Duda, zrobić tego nie mogą, za duże interesy w to wchodzą, by prezentować skrajne stanowiska. Radziłbym chłodne i trzeźwe spojrzenie na sytuację. Bo i prezydent czuje coraz bardziej rosnące zmęczenie Ukrainą.
Inne tematy w dziale Polityka