Dzisiaj nastąpiło długo wyczekiwane połączenie Prawa i Sprawiedliwości z Suwerenną Polską. Wydaje się na oko, że jest to powrót po latach, bo wielu z polityków SP, kilkanaście lat temu wyszło z PIS. Jednak tym razem sądzę, będzie to współpraca na całkiem innych zasadach, bowiem ziobryści nie dadzą tak łatwo po raz kolejny sprowokować kolejny rozłam. Wielu obserwatorów polskiej sceny politycznej nie widzi większych szans po tym zjednoczeniu; uważają, że jest to zagrywka czysto polityczna, ma pokazać wyższość prezesa nad pozostałymi, mniejszymi partiami na prawej stronie. Ja osobiście uważam, że aktualnie, na dzień dzisiejszy nie ma innego połączenia niż to z Suwerenną Polską. Jako powód można przytoczyć jeden konkretny: są to ugrupowania najbardziej do siebie zbliżone programowo, mające doświadczenie we wspólnych rządach, znające się, dlatego taki ruch jest zdecydowanie najprościej przeprowadzić. Takie twory jak Kukiz 15 czy mniejsze partie na prawicy, nie uczestniczyły bezpośrednio w rządzeniu (poza pojedynczymi wyjątkami), są świeże jeśli chodzi o współpracę z PIS, dlatego nie ma na razie wśród nich decyzji o rozmowach zjednoczeniowych.
Wielu obserwatorów na prawicy jak choćby M. Palade, Ł. Warzecha oczekiwało od PIS bardziej konkretnych ruchów jak np. rezygnacja J. Kaczyńskiego, całkowite odejście "starej gwardii"; to jakby wedle ich stwierdzeń, miało doprowadzić do nowego otwarcia. Ale czy by doprowadziło? Uważam, że to tylko, gdyby u władzy w partii doszli młodzi ludzie z nową siłą i pomysłami, dałoby to efekt "świeżości", ale wewnątrz, partia mogłaby mieć ryzyko wielu rozłamów i tąpnięć. Bo byliby to ludzie bez doświadczenia politycznego. Kaczyński chyba widząc to ryzyko podjął decyzję o kompromisie, który na tę chwilę, zadowolił wszystkich. Ale idźmy dalej tokiem myślenia M. Palade czy Ł. Warzechy i zadajmy kolejne pytanie: odchodzi Kaczyński, starzy działacze, przychodzi "nowa miotła", czy to coś daje? Uważam, że nie dałoby to efektu w postaci odzyskania prowadzenia i powiększenia przewagi nad PO. Moim zdaniem będzie tak dlatego, że obojętnie kto nie rządziłby w PIS, a szczególnie młode nie umoczone w rządy ZP pokolenie, to i tak łatka pisiorów byłaby do nich przyklejona. Także gdyby ci młodzi albo inni rozłamowcy założyli własną formację. Z kolei przy tworzeniu nowego bytu politycznego konieczna będzie praca u podstaw, a na to nie ma czasu; danie Tuskowi więcej czasu i swobody na niszczenie państwa oznacza praktycznie koniec szans na rządzenie.
Co trzeba więc robić? Przyjąć sytuację taka, jaka jest czyli ze zjednoczonym z Ziobro PIS i mającą 10-15% i nie więcej poparcia Konfederacją. Najlepiej byłoby nie tylko wysyłanie sygnałów o gniciu Kaczyńskiego w stagnacji, ale też do Konfy, aby znalazła z największą partią opozycyjną wspólne punkty. Nie ma żadnych wątpliwości, że na prawicy będzie kilka partii większych i mniejszych, ale nie jest możliwe jak w USA stworzenie coś na wzór Partii Republikańskiej. Zresztą te mniejsze byty mogą być tak jak Kukiz 15 czymś w rodzaju bufora, który pomoże przygarnąć rozczarowanych rządami koalicji i tymi z tzw. centrum. To, co można trzeba wspierać i na tym należy się skupić.
Inne tematy w dziale Polityka