Nie byłem nigdy delikatnie mówiąc fanem K. Czabańskiego. Nie byłem fanem prowadzenia przez niego Rady Mediów Narodowych czyli gremium, które uważam przy istnieniu KRRiT, za zupełnie niepotrzebne. Bo tak w zasadzie powiela coś, co spokojnie mogłaby robić Krajowa Rada. Ale skoro już jest i została uchwalona mocą ustawy z podpisem prezydenta, to należałoby stosować się do jej zasad. Ale rząd Tuska już dawno przestał to robić, więc nie powinno dziwić działanie "okołoustawowe". Natomiast wobec odwołania Czabańskiego chciałem zwrócić na dwa fakty:
1. Uważam, że w sytuacji, kiedy koalicja 15 X, siłowo przejęła media publiczne, poobsadzała swoimi ludźmi wszystkie medialne przyczółki i są one jakby powszechnie akceptowalne tj. nie ma większych sprzeciwów społeczeństwa i tych, co mogliby temu przeszkodzić, uważam, że zdjęcie ze stanowiska Czabańskiego, jest zupełnie nieistotne i nie stanowi czegoś, nad czym powinniśmy się dłużej rozwodzić. Przecież i tak Rada Mediów Narodowych i jej przewodniczący, mają aktualnie bardzo małe zdanie, nikt się w rządzie ws. mediów, absolutnie nie liczy. Zresztą można śmiało stwierdzić, że gdyby Tusk zlikwidował teraz NBP czy usunął tylko Glapińskiego, ludzie odpowiednio "przykryci" faktami, nie robili by większego rejwachu.
2. Najbardziej niepokojące jest to, że koalicja chce zlikwidować RMN. Nie jest to nic nowego, ale samo odwołanie jej szefa, może przyśpieszyć proces likwidacji tej instytucji w trybie "rympału". W mojej opinii istnieją obawy, że Tusk będzie chciał to zrobić jeszcze przed upływem kadencji prezydenta Dudy, bo tak naprawdę po jego ostatnich wypowiedziach, jest mu chyba wszystko jedno czy mamy głowę państwa czy nie. Nie jest to szczególnie istotne.
Inne tematy w dziale Polityka