Wiadomość o aresztowaniu b. polityka PO J. Palikota dla uważnego obserwatora sceny politycznej, nie powinna być niczym zaskakującym. O nieprawidłowościach związanych z biznesami b. polityka mówiło się od dawna, a więc kwestią czasu pozostawało to, kiedy zgłosi się po niego CBA. Sprawa ta poza wątkami finansowymi, ma oczywiście charakter i wątek polityczny.
Nie jest tajemnicą, że w swojej polityce, w swoich działaniach premier Tusk, potrzebuje bardzo często jakiś spektakularnych wstawek, coś co odwróci uwagę mediów i społeczeństwa od problemów, które uderzają w rząd. Były ostatnio alkotubki, aby przykryć ewentualne niepowodzenia ws. powodzi, a teraz trzeba było znaleźć coś równie spektakularnego, aby przykryć temat choćby sądownictwa czy braku pieniędzy. Stąd teraz zdecydowano się na aresztowanie Palikota, choć można było zrobić to wcześniej, gdyż jego "interesy", były znane od dawna.
Dla szefa PO, b. poseł w teorii może nie być potrzebny; nie istnieje w polityce od prawie 10 lat, a i wcześniej jego kariera nie układała się różowo. Moim zdaniem nie tylko miał być tzw. przynętą, aby być może nie interesować się zbytnio innymi posłami koalicji, którzy mogą mieć kłopoty, ale też pokazaniem, że w polskim życiu publicznym, nie ma "świętych krów", nikt nie jest święty, każdy jest równy. Tyle teorii, bo w praktyce widzimy, że chce się tej sprawie "uciąć łeb". Świadczą o tym słowa pełnomocnika Palikota mec. Dubois, który krytykuje starania PK o chęci aresztowania polityka. Nie wiadomo, jaki będzie finał tej sprawy, ale jego zakończenie może być zaskakujące.
Skąd może wyjść ewentualny brak zapału śledczych co do zdecydowanych działań ws. b. polityka? Ano z tego, że był to działacz bardzo wysokiego szczebla w Platformie, który dużo wiedział o działaniach w ramach partii, samego Tuska i innych prominentnych polityków PO. Być może wyjdzie kwestia strachu przed tym, że Palikot zacznie "sypać". Tusk też może się tego obawiać, dlatego efekty działań obrońcy b. wiceszefa PO, mogą być skuteczne.
Jedno jest pewne: chce się pokazać transparentność, ale jednocześnie chce się bronić swoich. To może być dla premiera bardzo kosztowne, ale zależy to od tego, jak sprawę będzie od początku do końca przedstawiały media.
Inne tematy w dziale Polityka
