Wszystkim wydawałoby się, że zapowiadany powrót do Polski z europarlamentu M. Kierwińskiego to czysta, polityczna zagrywka skrojona głównie pod przyszłoroczne wybory prezydenckie. W mojej ocenie może tak być, ale sądzę, że Tusk myśli na razie co jest tutaj i teraz. Musi on gasić pożary w stanie obecnym; nie za bardzo przejmuje się, co będzie za rok. A ma co gasić.
Zgadzam się w 100% ze słowami dzisiaj cytowanymi przez red. Żakowskiego, że podczas narad powodziowych, premier przedstawia się na tzw. polskiego Putina tj. ruga urzędników i zachowuje się niczym wasal na swoich włościach. Nie sposób jest się nie zgodzić, patrząc choćby na brak współpracy urzędników z rządem; taka współpraca: pełna i budząca zaufanie w sytuacjach kryzysowych, to podstawa. Tutaj tego brakuje. Ponadto widać wyraźnie, że samorządowcy i ci pracujący w spółkach podległych Tuskowi, boją się go, często nie mówiąc może prawdy. To niedopuszczalny skandal w sytuacji zagrożenia w każdym, normalnym kraju. Dlatego pojawiła się kwestia pełnomocnika rządu ws. powodzi. A, że musi to być człowiek zaufany i w miarę twardy, stąd kandydatura Kierwińskiego. A moim zdaniem, przyjeżdża on do Polski z co najmniej trzech powodów:
1. Musi zdecydowanie ustabilizować sytuację informacyjną; nie mogą przedostawać się do mediów informacje, że rząd coś źle zrobił, że został niedoinformowany etc. Także informacje o tym, że rząd nie zareagował na ostrzeżenia, też muszą zostać odpowiednio przekazane tj. tak, aby wyszło, że premier zrobił wszystko, co mógł. Musi dbać o porządek informacyjny. W jego interesie sądzę będzie też to, aby trzymać w ryzach "przesadne podniecenie" niektórych urzędników, o czym też było głośno, a na co Tusk zareagował w sposób co najmniej "zmieszany".
2. Wiadomo, że z rządu i Brukseli będą szykowane dla powodzian wielkie pieniądze. Być może nie jest to koniec pomocy finansowej; wiadomo, że spora część kosztów, dopiero będzie liczona. Kierwiński jest sprowadzany także po to, aby pilnować, by zostały odpowiednio przekazane, aby ich "propagadnowy obieg" w przypadku "niekontrolowanego" wypłynięcia informacji o braku środków dla wszystkich potrzebujących lub o niewystarczającej pomocy, był dla rządu jak najbardziej pozytywny; aby wyszło, że rząd zrobił w kwestii pieniędzy wszystko, co mógł. Być może będzie dochodziło to jakiś "naruszeń" jeśli chodzi o pieniądze czy odbudowę na terenach powodziowych (każdy domyśla się, o co chodzi); Kierwiński jest tu też właśnie po to, by umiejętnie wszystko przykryć.
3. Będzie szykowana ustawa ws. tych, co do powodzi się przyczynili. A, jak ustawa, to wszystko musi propagandowo grać. Nie może wyjść na jaw, że rząd jak wspominałem wcześniej, zawalił. Kwestie komunikatów IMGW czy z UE odnośnie ostrzeżeń, poszły w medialny obieg i nie uda ich się odkręcić, skoro większość mediów (także i w części tych sprzyjających rządowi), kolportuje te wieści (mimo sytuacji, gdy IMGW "podlizuje" się Tuskowi, wycofując się okrakiem ze swoich słów). Kierwiński ma zadbać o to, aby i te niekorzystne newsy, jak i następne, przekłuć w sukces rządu, a przede wszystkim ma uchronić Tuska przed "polityczną" odpowiedzialnością za tę tragedię.
Krótko mówiąc: z całą pewnością powrót Kierwińskiego, ma drugie dno. Nie ma na celu walkę o schedę po Trzaskowskim. Ma cel tymczasowy: wykonać "czarną" robotę za Tuska, który wyraźnie ma już dosyć tego tematu. Cel więc jest jasny. A poza tym jego porównanie do b. prezydenta Rosji Miedwiediewa, jest celne; jest na każdy rozkaz Tuska.
Inne tematy w dziale Polityka