Marsz Niepodległości do wczoraj można było uznawać za wydarzenie ponad podziałami. Na które każdy jest zapraszany, nawet ten, który przywdziewa jakieś partyjne szaty, ale jest tam zupełnie prywatnie. I nikt nikogo z tego powodu nie szkalował; co więcej nie miał takiego zamiaru. W. Tumanowicz, jedna z twarzy Marszu, a dziś polityk Konfederacji w dosyć niekulturalny powiedzmy sobie sposób zakpił z udziału w Marszu prezesa Kaczyńskiego czyli krótko mówiąc powiedział mu: WON~!. Został on za to "zjechany" nawet przez tych, którzy są często blisko poglądów Konfy. Można powiedzieć oficjalnie: Marsz Niepodległości od wczoraj jest wydarzeniem, na które wstęp nie mają wszyscy oraz ci, którzy nie są politykami lub zwolennikami Konfederacji. Krótko mówiąc: jeśli się z nami w 100% zgadasz, chodź, zapraszamy Cię. Jeśli nie, nie jesteś tu mile widziany.
Po tym wpisie i wysypie krytyki pod adresem ugrupowania, należy podkreślić dwie rzeczy: brak reakcji ze strony liderów, co oznacza ni mniej nic więcej jak akceptację takich poglądów, co zresztą w wielu ich wcześniejszych wypowiedziach, można było zauważyć. I druga sprawa: Konfederacja straciła w pełni lub z całą pewnością w sporej części, szansę, aby kiedyś sprawować władzę lub ją współtworzyć. Partia do tej pory opowiadająca się za wolnością, teraz chce ją ograniczać i jednocześnie dyskryminować tych, z którymi w przyszłości, powinna się dogadać. Jest to także policzek w twarz dla zwolenników PIS, którzy też może poparli by kandydata Konfederacji, gdyby największa partia na opozycji, miała problem z jego wyłonieniem. Nie sądzę, aby też elektorat centrowy po takim wpisie Tumanowicza, zechciała w ogóle kiedykolwiek głosować na Konfę.
Ale jednocześnie, dobrze się stało, że w końcu Konfederacja pokazała swoje, prawdziwe oblicze. Bo aż zdziwienie brało, kiedy formacja ta negowała wszystko i wszystkich, choć doskonale wiedziała, że podstawy państwa i ustroju, istnieć powinny. Dobrze się stało także w obliczu niedawnej propozycji Boska o prawyborach na prawicy; teraz można coraz mocniej stwierdzić, że dla PIS, mógłby to być "pocałunek śmierci". Tak czy siak: sądzę, że będą dalsze spadki w sondażach tj. poniżej 10% i bardzo mocno nadwyrężona zdolność koalicyjna partii Mentzena.
Inne tematy w dziale Polityka