Rozliczanie PIS. To miał być i do tej pory raczej był sztandarowy konkret Tuska i jego koalicji. Dla realizacji tego celu, odsunięto na bok inne cele gospodarcze czy społeczne, a nawet wojskowe. Do dnia dzisiejszego rozliczanie to szło dosyć ślamazarnie, ale dopiero teraz, tempo tejże "zemsty", może okazać się wręcz marszem żółwim tempem.
Pierwsze, co wyłania się z tego zwolnienia M. Romanowskiego to oczywiście nie tyle skuteczność PK, co ich merytoryczne przygotowanie do toczonych bądź dopiero zaczynających się śledztwach. Można wymiar sprawiedliwości za Ziobry krytykować za wiele rzeczy, ale tam mimo wszystko, gdy zatrzymywano kogoś (poza Giertychem, który nieźle "zagrał" swoją rolę), to nie popełniono tak dziecinnych błędów.
Po drugie: z całą pewnością mogą być podważane, a i być może brane za nie końca wiarygodne zarzuty stawiane b. ministrom rządów PIS, w tym te, które chce postawić się premierowi Morawieckiemu. "Ogrom" wiedzy, który miał dostarczyć koalicji p. Mraz, także utraci na znaczeniu także dlatego, że sam osobnik jest podejrzany lub może nim zostać. Sądzę, że w ten sposób wybito Tuskowi wiele argumentów z ręki.
I po trzecie: utrata wiarygodności w zarzutach sprawi, że zahamowane jak wspomniałem, będą śledztwa przeciw PIS. Oczywiście w rządzie wszyscy, aby zatrzeć złe wrażenie, będą nakręcać się, aby nie zboczyć ze ścieżki sprawiedliwości, ale już teraz widać, że będzie ona bardzo kręta. Każdy, a szczególnie instytucje europejskie mogą się zastanawiać nad sensem ewentualnych zatrzymań, a bardziej wiarygodnie podejść do argumentów o których mówią pisowscy prawnicy.
Jedno jest jednak już jest pewne: rząd nie wyciągnął wniosków; widać to po tweetach Tuska czy konferencji Bodnara. Nie ma i nie będzie żadnych przemyśleń tylko ślepe podążanie dotychczasową drogą. Nikt nie poprawi tego, co było zrobione źle. A to sprawi, że kompromitacji, będzie jeszcze więcej.
Inne tematy w dziale Polityka
