Znamy już oficjalne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Są trochę inne zatem i inne będą także komentarze do nich w stosunku do wczorajszego wieczoru wyborczego. Z całą pewnością można wysnuć kilka ciekawych spostrzeżeń:
1. Zawiodły sondażownie. Przynajmniej w jakimś stopniu. Po raz kolejny PIS został niedoszacowany, choć patrząc na exit pool po wyborach w październiku 2023 r. , jest to zmiana trendu, gdyż tam został on przeszacowany. Niemniej jednak rząd mając potężny oręż w ręku, wykorzystał tym razem ośrodki badawcze, chcąc osłabić tym sposobem partię Kaczyńskiego. Nie udało się, choć przewaga medialna Tuska, była ogromna. Krótko mówiąc: trend, że wstyd głosować na prawicę, pozostał (także w przypadku Konfederacji).
2. Prawie zbliżony wynik KO i PIS sprawia, że muszę zmienić zdanie nt kontynuacji narracji Tuska rozpoczętej przed wyborami. Przewaga 5 % sprawiała, że premier miałby większą swobodę w ustawianiu narracji antypisowskiej; teraz przy wyniki sięgającym błędu statystycznego, nie będzie on miał takiego komfortu. Nie będzie mógł mówić, że jest zdecydowanym zwycięzcą. To może w jakiś sposób ułatwić obronę PIS przed atakami KO.
3. Niska frekwencja. Zaważyła na tym kampania opierająca się głównie na polityce krajowej, pod sam koniec zaczęto dyskutować o bezpieczeństwie. Poza tym obserwując filmy organizacji NGOS w internecie, zachęcające do wyborów, sprawiało to wrażenie odpychające. W gruncie rzeczy politycy, sami sobie zgotowali tak niski udział Polaków w wyborach.
Podsumowując: ostatecznie można powiedzieć, że wybory były i minęły. Z lekką mijanką na poziomie 1 %, można uznać walkę za wyrównaną. A więc zwycięzcom mina trochę zrzednie, a przegranym da naprawdę wielkie otrzeźwienie, by wyciągali wnioski ze swoich decyzji.
Inne tematy w dziale Polityka