Powiem szczerze: cieszę się, że PIS przegrało wybory europejskie. Cieszę się, bo spadł tej partii, jej liderom tzw. kamień z serca. Nie będą musieli ponownie stawać na mównicy i powtarzać: wygraliśmy, ale jednocześnie nic nie zyskaliśmy. Tusk zdjął im ten problem z głowy, delektując się swoim, "pyrrusowym" zwycięstwem, gdyż w porównaniu z 2019 r., zyskał tylko 2 mandaty (lub kilka więcej, ale to marne pocieszenie). Myślę, że teraz na chłodno, PIS może przemyśleć porażkę, gdyż ma 1 rok przerwy od wyborów. Natomiast mimo zwycięstwa, szef PO, nie może mieć uśmiechniętej miny; problemy stoją u bram, a słupki sondażowe u koalicjantów, mogą spadać. Uważam, że z całą pewnością wygrało przeświadczenie (głównie u wyborców PO), że faktycznie przy zwycięstwie prawicy, grozi nam rozpad UE, wtargną do niej agenci Rosji. To dało wiarę, a także to, że po wpadkach Kosiniaka, tylko Tusk może realnie dać bezpieczeństwu Polsce. Z kolei u wyborców PIS i Konfy, zdecydowanie zdemobilizowanie; wielu doszło do wniosku, że UE i tak się nie zmieni, gdyż chadecy, którzy wygrali w większości krajów, to jedna i ta sama opcja, więc nasz głos nie ma sensu.
Ale triumf Tuska, ma także drugi, niebezpieczny aspekt. Z trzech powodów:
1. Narracja wyborcza o agentach Putina, gangsterach, łajdakach, a co najgorsze tylko i wyłącznie o rozliczeniach, bez żadnych propozycji merytorycznych, także ws. UE. Tusk z całą pewnością, będzie świadomy i przekonany, że ta narracja, ta polityka, którą prowadził przed wyborami, jest skuteczna. To sprawi, że społeczeństwo, jeszcze bardziej będzie zamglone i nie będzie wiedziało, co tak naprawdę się dzieje. Kwestia granicy uważam, może być przykryta przez Fundusz Sprawiedliwości, opowieściami o gangsterach PIS etc. Czyli czekają nas mętne miesiące.
2. Zwycięstwo Tuska daje mu spory mandat do przyśpieszenia działań nad jeszcze większą marginalizacją PIS; ona nie nastąpi oczywiście od razu, ale pewne przyzwolenie już jest; odbędzie się ono oczywiście z naruszeniem zasad, ale bez konsekwencji dla premiera; on będzie czynił to w imię "przywracania demokracji".
3. Niebezpiecznie słaby wynik koalicjantów; to daje zagrożenie, że te dwie formacje, ewidentnie czujące, że Tusk może ich pożerać, będą wywierały tarcia, konflikty, a to sprawi, że Polska może zajmować się tylko i wyłącznie tym; kwestie naprawdę ważne, zejdą na plan dalszy.
W rzeczywistości po tych wyborach, nic się nie zmieniło. Dalej wszystko jest na krawędzi, na remis, może poza Konfą. Ale dalej jak widać polskie społeczeństwo nic nie rozumie i zdaje się nie zauważać realnego zagrożenia.
Inne tematy w dziale Polityka
