Wczoraj dobiegł końca Festiwal w Opolu. Pierwszy pod organizacją nowej TVP. Pierwszy, na którym zaprezentowali się wykonawcy pomijani przez "starą władzę", ale też niechętnie przyjeżdżający do Opola z powodów czysto politycznych czyli takich, które nie powinny przysłaniać idei muzycznego i rozrywkowego święta. Większość z tych, którzy obejrzeli lub chcieli obejrzeć festiwal, miało nadzieję mimo wszystko, na naprawdę nowe otwarcie. Szybko zostali jednak sprowadzeni na ziemię.
Zacznijmy od tego, że część ludzi głosujących na obecną władzę 15 X (lub nawet większy odsetek), głosowała za powrotem "rzekomej" wolności do polskiej kultury, telewizji. Uważali, że ci, którzy właśnie nie pojawiali się na scenie publicznej, zostali wycięci przez minioną władzę. Jak wspomniałem wyżej, nie jest to prawda. Można nawet powiedzieć więcej: w mojej opinii, nie brakowało polskiej kulturze, rozrywce i mediom wolności. Ta wolność została nawet rozszerzona do granic niespotykanych; nikt nikogo nie aresztował, każdy mógł głosić takie poglądy, jakie miał, choćby były najbardziej skrajne. Gdy kurz wyborczy opadł i wyłoniła się nowa większość, z dużą nadzieją obserwowano zmiany, jakie też mają nastąpić w Opolu. Porwę się nawet na stwierdzenie, że spora część tzw. wyborców nie stałych przymknęła "celowo" oko na "siłowe" przejęcie TVP, gdyż myślano, że w imię wolności dla każdego (co okazało się fikcją), można takie zmiany zaakceptować. Tegoroczny festiwal w Opolu był jakby klamrą, które mocno łamie te nadzieje.
A jakie były nadzieje tych, którzy to wydarzenie śledzili, przerwali, a chcieli dalej śledzić? W sumie tylko jedną: wolną od polityki " strefę relaksu" przy dobrej muzyce i żartach w wykonaniu kabaretów. Spokojną piosenki na poziomie, jak i również żarty. Niestety, srogo się zawiedli. Podczas festiwalu, a w części rozrywkowej na pewno, pełno było odniesień do starej władzy, przytyków na wyjątkowo niskim poziomie oraz żartów ze spraw, które powinny być zapisywane na konto już obecnej koalicji jak np. współpraca i weta prezydenckie.
Powiem tak: już kilka lat temu telewizja nie tylko TVP, ale i Polsat, postanowił z kabaretów zrezygnować. Teraz ta ostatnia przyjęła propozycję powrotu, ale tak powiedziałbym, ostrożnie. Nie byłem zdziwiony takim krokom, bo dla mnie kabarety przez ostatnie lata, zeszły na tzw. psy. Wszyscy pamiętają kiedyś kabaret TEY, poprzez dawnego Dańca, szopkę noworoczną, polskie biesiady czy Kabaret Moralnego Niepokoju czy braci Wójcik. Były to żarty z przekąsem, wyśmiewające codzienność czy politykę, ale w sposób ciekawy, nie godzący w nikogo, a co najważniejsze, na poziomie. Teraz uważam, że polska rozrywka w wydaniu kabaretowym, stała się robioną na zamówienie, dawką emocji dla podtrzymania narracji wobec jednej ze stron sporu politycznego.
Festiwal w Opolu miał moim zdaniem podtrzymać emocje niedające zwykłym ludziom nic poza żartami najniższego sortu i tak, aby przekierować te emocje kosztem PIS na korzyść koalicji. Czy się udało? Nie sądzę; słabo to wypadło, Opole przeszło w sumie bez większego echa, a na mobilizację i wynik nie będzie miał większego znaczenia.
Inne tematy w dziale Kultura