Niedawno pisałem notkę mówiącą o tym, że w perspektywie swoich rządów, Tusk ma na celu maksymalne osłabienie PIS i polskiej prawicy. Ale głównie Kaczyńskiego. Uważałem jednak wtedy, że uczyni to (jeśli w ogóle to zrobi), poprzez przejęcie elektoratu pisowskiego, a wcześniej zohydzenie samej formacji. Będzie starał się głównie odcinał po trochu nie tylko wpływy PIS w tych instytucjach, które jeszcze kontrolował, ale wycinanie polityków ZP. Czyli tzw. metoda salami. A na sam koniec będzie chciał wjechać na "białym koniu" i pozostawiony bez liderów i poważnej partii elektorat, przejąć jako "dobrotliwy ojciec" i człowiek, w którego partii, jest miejsce dla ludzi o poglądach konserwatywnych. On naprawdę w to wierzył, choć jest to niemożliwe.
Sądziłem, że będzie robił to przede wszystkim powoli. Na spokojnie, bo ma na to kilka lat, jak nie całą kadencję. Że będą ważniejsze jednak sprawy. Uważałem, że emocjami, ale nie przekraczając jakiś naprawdę maksymalnych granic, będzie chciał z PIS wygrać przy urnach, wygrywając swoją narracją (głupią, ale jednak) i nie posuwając się do niespotykanych w Polsce kroków. Teraz moim zdaniem, wszystko się zmieniło.
Modne od kilku dni stało się nazywanie ZP "zorganizowaną grupą przestępczą". Wiadomo, że chodzi o ziobrystów, ale i tak samemu Kaczyńskiemu się obrywa. To oficjalne odniesienie sprawia, że zmieniają się reguły gry. Samo nazewnictwo powinno jednak odnosić się do każdego typu partii, bo w każdej można znaleźć na wyższym bądź niższym szczeblu ludzi umoczonych w działalność gangsterską. Ale media skutecznie bronią partie koalicji przed przypominaniem jakie naprawdę mieli kiedyś afery i kadry.
Sprawy nabrały tempa, co ma w mojej opinii związek z tym, że sam premier uznał, że nie zdoła pokonać Kaczyńskiego na drodze wyborczej. Nie będzie słynnych mijanek, ustawy przygotowywane przez rząd, raczej nie poprawią notowań Tuska. Stąd wyjście na światło dzienne Funduszu Sprawiedliwości, gdzie uważam jeśli już złamano dobre obyczaje, nie prawo i oczywista w tym pomoc mediów, w tym Onetu. Także działania komisji śledczych, które już będą kończyć pracę i stawiać zarzuty, ma przyśpieszyć pewne procesy. Sądzę, że najbliższym krokiem będą sprawy sądowe i zamykanie polityków i urzędników rządów PIS, co ma osłabić tę formację w sposób oczywisty. Tusk tego nie planował, ale widmo coraz częstszych tarć w koalicji i ewentualny upadek jego rządów, które będą oceniane jednoznacznie źle, przybliżałoby PIS do ponownego objęcia sterów w kraju.
Jednak ten proces może być żmudny; prokuratura nie wiem czy będzie chciała pracować na wątpliwych zarzutach i skazywać hurtem wielu. Ale machina została uruchomiona i możemy być świadkami "bardzo gorących" miesięcy w polityce.
Inne tematy w dziale Polityka