Szczerze powiem, ostatnie show z udziałem polityków PIS i koalicji Tuska w studiach telewizyjnych, przekonały chyba tych nieprzekonanych, co myśleli, że czymś pozytywnym, obecny rząd nas zaskoczy. Że rzeczywiście im zależy. Że są coś w stanie zmienić. Ale nie, pokazali, że nie mają nic ciekawego do powiedzenia, a zależy im na własnym interesie i robieniu show.
Na pierwszy plan starcie posła Budy z PIS I Śmiszka z Lewicy. Dyskusja jak dyskusja i w potoku słów wypowiadanych przez Budę, pada stwierdzenia w stronę posła Lewicy: mąż lub żona Biedronia. Ci, co uważnie śledzą polską scenę polityczną wiedzą, że Biedroń i Śmiszek są małżeństwem homo, że tak siebie nazywają mąż lub żona. Nie jest to żadna tajemnica, żadnego kłamstwa poseł Buda nie wypowiedział, a jednak znalazł się w ogniu krytyki także przez red. Gozdyrę.
Drugie starcie to wczorajsze starcie Czarnka z Biedroniem odnośnie religii i LGBT. Normalna dyskusja, argumenty, europoseł podkręca atmosferę próbując zdenerwować Czarnka, co mu się udaje, więc siłą rzeczy, jest sam sobie winny. Każdy normalny mógłby się zdenerwować. Tymczasem poseł Zalewski z TD wychodzi w ramach protestu za obrażanie posła. Zero reakcji tym razem po stronie prowadzącego Rymanowskiego wobec obu sił sporu.
Co oznaczają takie manifestacje? Obnażają stan lewactwa w Polsce. W pierwszej sytuacji nikt nie powinien się obrażać na słowa mąż, żona wobec ludzi homo, skoro życzą sobie, aby tak się do nich zwracać. W drugim przypadku poseł Zalewski okazał się hipokrytą; doskonale pamiętam jak kiedy poseł Palikota, Ryfiński obrażał uczucia religijne Polaków, obrazy Matki Bożej i Pana Jezusa, a w zamian nie było żadnej obrony godności tych symboli przez posła Zalewskiego. Teraz też zamiast tezy Biedronia ukrócić i pokazać, że TD może w jakimś nawet najmniejszym stopniu być alternatywą, okazał się obrońcą lewicy. To trwale zapisze się w polskiej polityce i pokazuje prawdziwe intencje Hołowni. Jakieś ustępstwa wobec katolików tylko i wyłącznie dla zachowania pozorów.
Inne tematy w dziale Polityka