Ciekawym echem odbił się wywiad córki ś.p. prof. Staniszkis. Opowiada w nim o chorobie swojej mamy, polityce i swojej przyszłości w niej. Nie wchodząc w szczegóły, można wysnuć z niego kilka wniosków, które uważam mogą podważyć tezy zawarte w wywiadzie. Przede wszystkim:
1. Prof. Staniszkis absolutnie z mojego punktu widzenia nie miała choroby Alzheimera od 2007 r. Wiele wywiadów po tym roku było ciekawych, merytorycznych, celnie analizujących ówczesną sytuację polityczną w Polsce. Im bliżej było upadku rządów PO, tym analizy pani profesor, były bardzo przewidujące. Nie uważam by ktoś, kto ma takową chorobę, tak dobrze wymieniał czołowych polityków i oceniał sytuację.
2. Po 2015 r. nastąpiła gwałtowna zmiana poglądów u prof. Staniszkis. Ale i wtedy nie nazwałbym tego Alzheimerem, ale bardzo frustracją tego, że PIS nie do końca zrealizował swój program, że w jakimś aspekcie nie zgodził się z panią profesor i nie był on zgodny jej oczekiwaniami. Nie do końca utożsamiałbym to z postępującą chorobą.
3. Dziwnym trafem córka ś.p. pani profesor związała się politycznie z przeciwnikami PIS. A przecież tą partię lubiła J. Staniszkis. Nie wiem i nie przesądzam, ale jakiś związek, aby karierę córki "pchnąć do przodu", mógłby być. Takie są moje hipotezy, bo jak inaczej wytłumaczyć woltę pani profesor wobec Kaczyńskiego, a jednoczesną laudację nieraz na cześć Tuska.
4. Nikt nie jest w stanie przesądzić kogo J.Staniszkis lubiła bardziej: czy Lecha czy Jarosława. Prawdy nie dowiemy się nigdy, choć do pewnego momentu nie powiedziała, że nie lubi prezesa. Nie wiem po co po raz kolejny wracać do spekulacji, których potwierdzenia nigdy nie otrzymamy.
Dlaczego postanowiłem polemizować z tezami wywiadu córki prof. Staniszkis? Ano dlatego, że powoli przy pomocy autorytetów i ich sympatii mimo krytyki wobec działań PIS, chce się pokazać, że to było chwilowe zapomnienie, że przecież nikt z poważnych ludzi nauki nie może popierać tak obciachowej partii. W rezultacie ma to na celu zwiększenie poparcia dla PO i koalicji. Ale nie sądzę, aby to pomogło; ludzie jednak lepiej oceniają sytuację niż politolodzy. I na takie wywiady Polacy powinni być szczególnie wyczuleni.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo