Dzisiaj krótko. Właśnie się dowiedziałem z mediów, że Prawo i Sprawiedliwość mimo bardzo komfortowej sytuacji, straciło sejmik województwa podlaskiego. Piszę, że komfortowej, bo nawet bez dogadania się z działaczem Konfy, byłby remis, czyli status quo. Żadnej większej ustawy nie można przeprowadzić. Więc co się stało, że marszałkiem został polityk Trzeciej Drogi? Czy to "specjalny eksperyment PIS-u?
Na ten moment trudno mi rozstrzygać. Z całą pewnością kością niezgody nie jest radny Derehajło , ale najpewniej dwóch wybranych z list partii Kaczyńskiego. Przyznam, że ktoś, kto mimo wad głosował na PIS, jestem wściekły. Jestem wkurzony na to, że ponownie politycy byłego obozu rządzącego, nie wyciągnęli wniosków, tylko znowu zabawili się wyborcami ich kosztem. Ponownie koryto, lepiej płatne stanowiska, okazały się ważniejsze od działalności na rzecz obywateli. Osobiście uważam, że powinny w końcu polecieć głowy. Oczekuję od prezesa stanowczej reakcji wobec tych osób, które układały listy i kogo na nich umieszczały. Nie może po raz kolejny okazywać się, że stołki załatwiają sprawę. Podobną sytuację mieliśmy w roku 2023 r. kiedy obdarowani synekurami radni, rozbili sejmik na Śląsku.
Żeby była jasność: nigdy nie byłem za podkupywaniem politycznym, zawsze byłem przeciw. W takich przypadkach akceptuję jak wyborca tylko i wyłącznie kwestie poglądowe, merytoryczne. Nie rozsądzam jakie były motywy znanego radnego Kałuży; uważam, że te poglądowe właśnie przeważyły; zresztą jak widać niewiele to wniosło, bo i tak tamtejszy sejmik został utracony. Jeśli teraz na Podlasiu został "skorumpowany" przez ekipę centralnej koalicji, trzeba szybko wyciągać wnioski. Tj. wykluczyć tych radnych z klubu i z partii. I raz jeszcze jako wyborca apeluję: miejcie szacunek do tych, którzy na was głosują. Bo takie zdarzenia, z powodów materialnych, to nic innego jak zdrada.
Inne tematy w dziale Polityka